Truth or dare?
: 23 gru 2023, 20:14
Włamywanie się do domów nie było trudne. Robiła to już jako nastolatka, gdy wyrzucona z rodziny zastępczej przez parę tygodni mieszkała na ulicy. Włamywała się do domów głównie po coś do jedzenia a do aut, bo w nich najlepiej się spało. Nabyte w tamtym czasie umiejętności szlifowała i choć nie było to jej głównie zajęcie, to dzisiejszego wieczoru postanowiła coś zmienić. Musiała, bo miała złe przeczucie co do dziewiczej panienki Hill, która zdaniem Ducette przysporzy Clearwaterowi samych kłopotów. Prędzej czy później zmięknie i wygada wszystkim, co tak naprawdę Lachlan wyprawiał, bo cóż.. facet robił show i Vi go w tym popierała oraz wspierała jak tylko mogła. Miała w tym swój udział i zysk, z którego się cieszyła choć wiele osób zastanawiało się, czemu robiła to, skoro mogłaby po prostu czyścić ludziom konta i być super bogatą.
Na to nikt nie znał odpowiedzi tak samo jak Vi nie mogła tak po prostu włamać się do głowy Deborah. Nie było na to żadnego szyfru ani sposobu (nie licząc hipozy), dlatego postanowiła, że zapyta i zrobi to na swój własny moralnie wątpliwy sposób.
Rozgościła się. Weszła do domu przez okno od strony ogrodu i rozejrzała głównie po salonie. Mogłaby poszperać. Poszukać dziennika albo nastoletnich pamiętników Deborah. Mogłaby też przegrzebać szafkę z jej bielizną, w której być może znalazłaby poukrywane srebra po babci, ale nie taki miała cel.
Zapoznała się jedynie ze zdjęciami w salonie przedstawiającymi starszą parę, a potem z zawartością lodówki, która była równie marna co opinia Vi o Hill.
Wyjęła jogurt naturalny i słoik z resztkami dżemu do zabicia smaku tego pierwszego. Rozsiadła się wygodnie na kanapie i bez pardonu wcinała nie swój jogurt czekając na powrót młodej właścicielki domu po staruszkach.
Była w trakcie trzeciej łyżki, gdy do jej uszu dotarł dźwięk otwieranego zamka. Przełknęła to co miała w ustach i odczekała wsłuchując się w typowe odgłosy kogoś, kto właśnie wrócił do domu. Dźwięk zdejmowanych butów, zrzucanej torby i ciężkie zmęczone westchnienie. Było już ciemno, więc w korytarzu zapaliło się światło, które kolejno rozbłysło w części kuchennej. Vi w ciszy obserwowała dziewczynę, jak ta krząta się przy szafkach w poszukiwaniu czegoś do jedzenia albo być może zapomniała, gdzie postawiła słoik z kawą albo makaronem. Na ten widok Ducette pożałowała, że nie poprzestawiała rzeczy w szafkach. Byłby ubaw.
- Nie ma tam nic wartego uwagi – stwierdziła wreszcie ujawniając swoją obecność, z czym czekała na idealny moment. Na chwilę, w której Deborah poczuje się pewnie w swoim domu i ostatnie o czym by pomyślała to włamywacz w postaci jedzącej jogurt Ducette.
Na to nikt nie znał odpowiedzi tak samo jak Vi nie mogła tak po prostu włamać się do głowy Deborah. Nie było na to żadnego szyfru ani sposobu (nie licząc hipozy), dlatego postanowiła, że zapyta i zrobi to na swój własny moralnie wątpliwy sposób.
Rozgościła się. Weszła do domu przez okno od strony ogrodu i rozejrzała głównie po salonie. Mogłaby poszperać. Poszukać dziennika albo nastoletnich pamiętników Deborah. Mogłaby też przegrzebać szafkę z jej bielizną, w której być może znalazłaby poukrywane srebra po babci, ale nie taki miała cel.
Zapoznała się jedynie ze zdjęciami w salonie przedstawiającymi starszą parę, a potem z zawartością lodówki, która była równie marna co opinia Vi o Hill.
Wyjęła jogurt naturalny i słoik z resztkami dżemu do zabicia smaku tego pierwszego. Rozsiadła się wygodnie na kanapie i bez pardonu wcinała nie swój jogurt czekając na powrót młodej właścicielki domu po staruszkach.
Była w trakcie trzeciej łyżki, gdy do jej uszu dotarł dźwięk otwieranego zamka. Przełknęła to co miała w ustach i odczekała wsłuchując się w typowe odgłosy kogoś, kto właśnie wrócił do domu. Dźwięk zdejmowanych butów, zrzucanej torby i ciężkie zmęczone westchnienie. Było już ciemno, więc w korytarzu zapaliło się światło, które kolejno rozbłysło w części kuchennej. Vi w ciszy obserwowała dziewczynę, jak ta krząta się przy szafkach w poszukiwaniu czegoś do jedzenia albo być może zapomniała, gdzie postawiła słoik z kawą albo makaronem. Na ten widok Ducette pożałowała, że nie poprzestawiała rzeczy w szafkach. Byłby ubaw.
- Nie ma tam nic wartego uwagi – stwierdziła wreszcie ujawniając swoją obecność, z czym czekała na idealny moment. Na chwilę, w której Deborah poczuje się pewnie w swoim domu i ostatnie o czym by pomyślała to włamywacz w postaci jedzącej jogurt Ducette.