You meeting me in such an unexpected way is a sign from God that we are meant to be together!
: 09 lip 2021, 13:45
#5 + outfit
Sam planowała sobie zrobić wolne po kontraktach w Szczecinie i w Adanie, ale wiadomo jak to jest z zabójcami na zlecenie. Szybko się nudzili i tak naprawdę nie potrafili usiedzieć za długo w jednym miejscu. No i Sam tak miała. Zaplanowała sobie ogarnięcie nowego mieszkania, które pomogła jej kupić Zoya, ale wyszło na to, że Zoya będzie musiała zrobić to za Sam. W sensie nie wszystko, bo wystrój Galanis będzie chciała sobie ogarnąć sama. Poprosiła Zoykę tylko o to, żeby zajęła się odświeżeniem ścian w mieszkaniu. No i pewnie nawet Zoya jakimś cudem miała w domu paletki z kolorami i Sam zdecydowała się na twoją ulubioną szarą zieleń. Po dwóch dniach smsowo (bo ma już telefon przecież) poinformowała Zoyę o tym, że leci do Norwegii, bo ma nowy kontrakt.
Wylądowała w Oslo, a do Trondheim dostała się helikopterem, który pomógł jej ogarnąć mężczyzna, który zaopatruje Sam w różne pojazdy, sprzęty oraz bronie. Miasteczko zwiedzała udając zagubioną pisarkę, Paolę Dębicki, która pracowała nad nową powieścią i potrzebowała zastrzyku weny. Oczywiście swój czas spędziła na obserwowaniu Marcela Datuna, gruzińskiego dyplomaty, który był chroniony przez amerykański rząd. Załatwili mu niewielki domek i liczyli na współpracę, oczywiście Marcel słowa nie dotrzymał i teraz był ścigany przez wielu ludzi. Sam wynajęła sobie niepozorne mieszkanie na przeciwko domu Datuna i obserwowała go jakiś czas. Nadszedł szósty dzień obserwacji, wiedziała, że tego dnia będzie się zmieniać ochrona pilnująca jego domu, więc był to idealny moment na to, żeby celu się pozbyć. Sam, tradycyjnie, jak to Sam, chciała robotę wykonać szybko i nie zbliżając się do ofiary. Oczywiście nie przeszło jej przez myśl to, że jej plany mogą zostać pokrzyżowane. Obserwując cel przez celownik swojego karabinu snajperskiego dostrzegła swoją ulubioną rywalkę, która wyczuła moment kiedy nie było ochrony, wparowała do domu i znokautowała Marcela. Nie to było jednak najdziwniejsze. W pewnym momencie Marlowe skierowała się w stronę Sam i pomachała jej, a po chwili gestem ręki zaprosiła, żeby ta do niej dołączyła. Zupełnie jakby wiedziała gdzie Galanis się znajduje, najdziwniejsze było to, że wcale jej to nie zdziwiło, ani o dziwo nie wkurwiło. Złożyła karabin snajperski dobrze wiedząc, że i tak już z niego nie skorzysta. Zaopatrzyła się w noże i prostego glocka, ubrała kurtkę zimową, czapkę i wyszła z domu i po kilku chwilach dołączyła do Inej. Nie mogła się tym razem odjebać w strój taktyczny, bo był środek dnia no i w takim miasteczku zwróciłaby na siebie uwagę.
-Nie spodziewałam się ciebie, ale nie jestem też zaskoczona. - Przywitała się z blondyną. Obrzuciła Marcela szybkim spojrzeniem, był nieprzytomny więc nie stanowił zagrożenia. -Twój kolejny kontrakt czy stęskniłaś się za mną? - Zapytała i zdjęła kurtkę i czapkę i odłożyła je na bok.
Inej Marlowe
Sam planowała sobie zrobić wolne po kontraktach w Szczecinie i w Adanie, ale wiadomo jak to jest z zabójcami na zlecenie. Szybko się nudzili i tak naprawdę nie potrafili usiedzieć za długo w jednym miejscu. No i Sam tak miała. Zaplanowała sobie ogarnięcie nowego mieszkania, które pomogła jej kupić Zoya, ale wyszło na to, że Zoya będzie musiała zrobić to za Sam. W sensie nie wszystko, bo wystrój Galanis będzie chciała sobie ogarnąć sama. Poprosiła Zoykę tylko o to, żeby zajęła się odświeżeniem ścian w mieszkaniu. No i pewnie nawet Zoya jakimś cudem miała w domu paletki z kolorami i Sam zdecydowała się na twoją ulubioną szarą zieleń. Po dwóch dniach smsowo (bo ma już telefon przecież) poinformowała Zoyę o tym, że leci do Norwegii, bo ma nowy kontrakt.
Wylądowała w Oslo, a do Trondheim dostała się helikopterem, który pomógł jej ogarnąć mężczyzna, który zaopatruje Sam w różne pojazdy, sprzęty oraz bronie. Miasteczko zwiedzała udając zagubioną pisarkę, Paolę Dębicki, która pracowała nad nową powieścią i potrzebowała zastrzyku weny. Oczywiście swój czas spędziła na obserwowaniu Marcela Datuna, gruzińskiego dyplomaty, który był chroniony przez amerykański rząd. Załatwili mu niewielki domek i liczyli na współpracę, oczywiście Marcel słowa nie dotrzymał i teraz był ścigany przez wielu ludzi. Sam wynajęła sobie niepozorne mieszkanie na przeciwko domu Datuna i obserwowała go jakiś czas. Nadszedł szósty dzień obserwacji, wiedziała, że tego dnia będzie się zmieniać ochrona pilnująca jego domu, więc był to idealny moment na to, żeby celu się pozbyć. Sam, tradycyjnie, jak to Sam, chciała robotę wykonać szybko i nie zbliżając się do ofiary. Oczywiście nie przeszło jej przez myśl to, że jej plany mogą zostać pokrzyżowane. Obserwując cel przez celownik swojego karabinu snajperskiego dostrzegła swoją ulubioną rywalkę, która wyczuła moment kiedy nie było ochrony, wparowała do domu i znokautowała Marcela. Nie to było jednak najdziwniejsze. W pewnym momencie Marlowe skierowała się w stronę Sam i pomachała jej, a po chwili gestem ręki zaprosiła, żeby ta do niej dołączyła. Zupełnie jakby wiedziała gdzie Galanis się znajduje, najdziwniejsze było to, że wcale jej to nie zdziwiło, ani o dziwo nie wkurwiło. Złożyła karabin snajperski dobrze wiedząc, że i tak już z niego nie skorzysta. Zaopatrzyła się w noże i prostego glocka, ubrała kurtkę zimową, czapkę i wyszła z domu i po kilku chwilach dołączyła do Inej. Nie mogła się tym razem odjebać w strój taktyczny, bo był środek dnia no i w takim miasteczku zwróciłaby na siebie uwagę.
-Nie spodziewałam się ciebie, ale nie jestem też zaskoczona. - Przywitała się z blondyną. Obrzuciła Marcela szybkim spojrzeniem, był nieprzytomny więc nie stanowił zagrożenia. -Twój kolejny kontrakt czy stęskniłaś się za mną? - Zapytała i zdjęła kurtkę i czapkę i odłożyła je na bok.
Inej Marlowe