decisions can be like car accidents - sudden and full of consequences
: 20 gru 2023, 20:14
001.
Nie sądził, że jest już tak późno – dopiero gdy spojrzał na zegarek to uzmysłowił sobie, że musiało minąć... kilka godzin. Tak więc bite trzy godziny wymieniał z jakimś typem maile, podsyłając grafiki najnowszych projektów wraz z ich wycenami. I choć miał poczucie zmarnowanego czasu, to doskonale wiedział, że konwersacje z wymagającą klientelą bywały naprawdę rozwijające, zwłaszcza gdy ostatecznie efekt okazywał się zadowalający, bo wstępnie udało mu się podpisać umowę na zaaranżowanie witryny sklepowej.
Był zmęczony – głównie psychicznie, choć siedzenie przez kilka godzin w jednej pozycji połączone z ciągłym przeglądaniem notatek wpłynęło niekorzystnie również na jego ciało i wzrok. Najchętniej walnąłby się na łóżko, ale w żołądku ściskało go na tyle mocno, że zaśnięcie byłoby w takiej sytuacji niemalże niemożliwe. Dlatego zerwał się z krzesła dość niechętnie, nie zastanawiając się niepotrzebnie nad tym czy powinien wybrać się do sklepu, czy nie. Wiedział, że rozmyślanie nad tym zabrałoby zbyt dużo czasu i tylko zniechęciłoby go do podjęcia jakiegokolwiek działania, dlatego decyzję o drobnych zakupach podjął natychmiastowo, pod wpływem impulsu.
Na zewnątrz było bardzo ciepło – Orval wciąż nie potrafił w pełni przyzwyczaić się do panujących w tych stronach warunków atmosferycznych. Praktycznie ciągle było tak samo – sucho i gorąco. Przynajmniej w ostatnim czasie.
Plan był bardzo prosty, to miały być szybkie zakupy. Kilka najpotrzebniejszych rzeczy, jakiś gotowiec, którego mógłby wchłonąć najlepiej jeszcze w drodze powrotnej i inne pierdoły, które sprawiłyby, że lodówka przez kilka najbliższych dni przestałaby świecić pustkami. Bo aż mu było wstyd. Może zbyt wielu gości w swoim domu nie miał, ale sam ze sobą źle się czuł, kiedy nie miał nawet głupich jajek na śniadanie. Albo mleka do porannej kawy.
Dosłownie kilka minut później był już w drodze. Jechał oczywiście swoim czarnym motorem. Ulice o tej porze był stosunkowo puste, więc mógł się nawet rozpędzić do całkiem fajnej prędkości, żeby podróż w obydwie strony nie zajęła mu zbyt dużo czasu. Nie przewidział jednak tego, że nie wszystko może się potoczyć tak jak zaplanował. Podczas jednego z ostrzejszych zakrętów nie zauważył nadjeżdżającego samochodu. Nie był do końca w stanie stwierdzić czy to przez brak włączonych świateł, czy przez swoje nieogarnięcie, ale w każdym razie był zmuszony do w miarę mocnego i nagłego hamowania. Oczywiście takiego z piskiem opon i losowo rzucanymi „kurwami” w tle. Motor oczywiście mu się przechylił i jakimś cudem udało mu się go złapać tak, że nie asfalt nie porysował go po całej długości.
— Co ty odpie-- — zaczął, powstrzymując się w ostatniej chwili przez posłaniem wymyślnej wiązanki wyzwisk. Odstawił swoją maszynę na bok, od razu kierując się w stronę auta, które też już stało. Przeszedł przed przednią szybą, stając zaraz przy drzwiach nieznajomego. — Co to miało być? Kto dał ci prawo jazdy?