: 09 sty 2024, 11:33
Stwierdzenie, że o tym nie myślał byłoby lekkim naciąganiem prawdy, bo była to myśl, która pojawiła się w jego głowie kilkukrotnie. Nie było to jednak coś, czego się spodziewał ani tym bardziej coś, co planował. Szczerze mówiąc, był raczej przekonany, że są bardzo daleko od przekroczenia tej granicy. Ich relacja wydawała się cały czas mocno nieokreślona i raczej raczkująca. I nawet jeśli Elena go coraz bardziej przyciągała i pociągała, to uważał, że to nie jest coś, nad czym nie potrafi zapanować. Nawet jeśli ten wieczór od samego początku wydawał się inny i już przy barze przekroczyli kilka niewidzialnych granic, zadając pytania, których jeszcze całkiem niedawno zapewne by nie zadali nawet w myślach, a co dopiero na głos. Nie zamierzał jednak zawracać. Mimo że był to niespodziewany kierunek, to nawet nie wydawał się zdziwiony, głównie dlatego, że przecież nie miał czasu o tym pomyśleć, gdy wszystkie inne emocje, myśli i pragnienia zalewały go całego, nie pozostawiając miejsca na nic innego.
Nie skomentował jej słów w żaden inny sposób niż lekko uniesionymi kącikami ust i delikatnym, ledwie zauważalnym wzruszeniem ramionami, gdy jeszcze resztki nonszalancji się w nim odzywały, jakby chciały zamaskować przez kolejną chwilę napięcie, które teraz odczuwał. Przyjemne i elektryzujące, którego raczej nie byli w stanie rozładować dalszą rozmową. I jakkolwiek kuszące nie było dalsze poznawanie jej, to chyba na tym etapie obydwoje już o tym doskonale wiedzieli, że o wiele bardziej chcieli poznać się teraz poznać od bardziej fizycznej strony. I najwyraźniej żadne nie planowało się już dłużej powstrzymywać.
Oddawał jej pocałunki z pasją i namiętnością, przyciągając ją do siebie jak najbliżej, trzymając ją stanowczo, jedną pozostawiając na jej plecach, a drugą przenosząc na jej szyję i przesuwając w pewnym momencie w kierunku karku i trochę wyżej, wplatając palce w jej słowy. Czuł szalejące tętno, mając wrażenie że jego serce wali strasznie głośno i mocno. Tak, że nawet ktoś stojący kilka kroków dalej mógłby to usłyszeć bez najmniejszego problemu. Nie chciał się od niej odsuwać, więc zrobił to bardzo niechętnie, zdając sobie sprawę — jakąś niewielką cząstką siebie, która zdołała zachować trzeźwy umysł — że to konieczne. Musieli zejść z widoku, bo bycie tutaj było ryzykowne na zbyt wielu płaszczyznach. Kanciapa Gary’ego była dobrym kierunkiem, szczególnie że praktycznie nikt nie miał tam wstępu. Marcy korzystał z tego przywileju stosunkowo rzadko, chociaż Gary powiedział mu, gdzie znajdzie klucz, gdyby potrzebował popracować nad czymś w spokoju. Dopracowaniem jakiegoś dania, stworzeniem nowego przepisu i pomysłu, przeanalizowaniem zapasów czy po prostu, gdyby potrzebował spokoju. Pewnie opcji było sporo, ale wątpił, żeby Gary mówiąc i co tam Ci potrzebne miał na myśli również ściąganie ubrań z jednej z kelnerek. A teraz tylko to było w głowie Marcy’ego.
Potrzebował chwili, aby się ruszyć. Wziął głębszy wdech i ruszył w kierunku drzwi, przepuszczając ją przodem. Przetarł twarz dłońmi, jakby chciał chociaż trochę doprowadzić się do porządku, a potem odszukał odpowiednią figurkę, aby mogli wślizgnąć się do pomieszczenia, szumnie nazywanego przez właściciela jego gabinetem. Zamykając za sobą drzwi i przekręcając klucz w zamku, aby przypadkiem nikt nie postanowił tu zawędrować, żeby skorzystać ze stojącej w pomieszczeniu kanapy. A gdy tylko klucz szczęknął w drzwiach, dając znać że są bezpieczni, odwrócił się do Lenny, aby wrócić do tego, co zmuszeni byli przerwać. Przyciągnął ją do siebie i pocałował bardzo zachłannie, dając ujście pożądaniu, które go przepełniało i pozwalając, aby jego ciało zalała fala elektryzującego wręcz podniecenia, gdy podniósł ją bez najmniejszego problemu lekko do góry, aby mogła opleść go nogami w pasie, gdy oparł jej plecy o najbliższą ścianę, żeby było im odrobinę wygodniej. Odsunął się na moment tylko, żeby pozbyć się górnych elementów jej odzieży, aby zaraz po tym wrócić do jej ust i przejść z pocałunkami niżej, na jej szyję i dekolt.
elena castellano
Nie skomentował jej słów w żaden inny sposób niż lekko uniesionymi kącikami ust i delikatnym, ledwie zauważalnym wzruszeniem ramionami, gdy jeszcze resztki nonszalancji się w nim odzywały, jakby chciały zamaskować przez kolejną chwilę napięcie, które teraz odczuwał. Przyjemne i elektryzujące, którego raczej nie byli w stanie rozładować dalszą rozmową. I jakkolwiek kuszące nie było dalsze poznawanie jej, to chyba na tym etapie obydwoje już o tym doskonale wiedzieli, że o wiele bardziej chcieli poznać się teraz poznać od bardziej fizycznej strony. I najwyraźniej żadne nie planowało się już dłużej powstrzymywać.
Oddawał jej pocałunki z pasją i namiętnością, przyciągając ją do siebie jak najbliżej, trzymając ją stanowczo, jedną pozostawiając na jej plecach, a drugą przenosząc na jej szyję i przesuwając w pewnym momencie w kierunku karku i trochę wyżej, wplatając palce w jej słowy. Czuł szalejące tętno, mając wrażenie że jego serce wali strasznie głośno i mocno. Tak, że nawet ktoś stojący kilka kroków dalej mógłby to usłyszeć bez najmniejszego problemu. Nie chciał się od niej odsuwać, więc zrobił to bardzo niechętnie, zdając sobie sprawę — jakąś niewielką cząstką siebie, która zdołała zachować trzeźwy umysł — że to konieczne. Musieli zejść z widoku, bo bycie tutaj było ryzykowne na zbyt wielu płaszczyznach. Kanciapa Gary’ego była dobrym kierunkiem, szczególnie że praktycznie nikt nie miał tam wstępu. Marcy korzystał z tego przywileju stosunkowo rzadko, chociaż Gary powiedział mu, gdzie znajdzie klucz, gdyby potrzebował popracować nad czymś w spokoju. Dopracowaniem jakiegoś dania, stworzeniem nowego przepisu i pomysłu, przeanalizowaniem zapasów czy po prostu, gdyby potrzebował spokoju. Pewnie opcji było sporo, ale wątpił, żeby Gary mówiąc i co tam Ci potrzebne miał na myśli również ściąganie ubrań z jednej z kelnerek. A teraz tylko to było w głowie Marcy’ego.
Potrzebował chwili, aby się ruszyć. Wziął głębszy wdech i ruszył w kierunku drzwi, przepuszczając ją przodem. Przetarł twarz dłońmi, jakby chciał chociaż trochę doprowadzić się do porządku, a potem odszukał odpowiednią figurkę, aby mogli wślizgnąć się do pomieszczenia, szumnie nazywanego przez właściciela jego gabinetem. Zamykając za sobą drzwi i przekręcając klucz w zamku, aby przypadkiem nikt nie postanowił tu zawędrować, żeby skorzystać ze stojącej w pomieszczeniu kanapy. A gdy tylko klucz szczęknął w drzwiach, dając znać że są bezpieczni, odwrócił się do Lenny, aby wrócić do tego, co zmuszeni byli przerwać. Przyciągnął ją do siebie i pocałował bardzo zachłannie, dając ujście pożądaniu, które go przepełniało i pozwalając, aby jego ciało zalała fala elektryzującego wręcz podniecenia, gdy podniósł ją bez najmniejszego problemu lekko do góry, aby mogła opleść go nogami w pasie, gdy oparł jej plecy o najbliższą ścianę, żeby było im odrobinę wygodniej. Odsunął się na moment tylko, żeby pozbyć się górnych elementów jej odzieży, aby zaraz po tym wrócić do jej ust i przejść z pocałunkami niżej, na jej szyję i dekolt.
elena castellano