Masz najlepszy tyłek w Temerii.
: 18 gru 2023, 19:46
008.
If I could turn back time, if I could find a way
I'd take back those words that have hurt you and you'd stay
{outfit}
I'd take back those words that have hurt you and you'd stay
{outfit}
Trochę się stresowała spotkaniem. Głupia była, ale trudno. Odkąd się z Parkerem rozstała nigdy sama nie zabiegała o spotkanie, a przynajmniej nie tak żeby się z nim rzeczywiście umówić. Widywali się od czasu do czasu przy jakiś eventach, na które wpadała żeby mu okazać wsparcie we wszystkim co robi, ale zazwyczaj udawało im się wtedy zamienić kilka zdań, bo był bardzo zabiegany. Jak to organizator. Czasem pisali sobie na insta wysyłając głupie memy, ale lajkowała jego każde zdjęcie! Może była pojebaną eks? A może po prostu oboje byli dorośli i wiedzieli, że nie każda miłość może przetrwać. Ta ich cóż... nie udało się. Czy żałowała? Czasami tak, szczególnie w momentach, gdy przypominała sobie ja nieudane było jej życie osobiste. Była pewna, że z Parkerem byłoby inaczej, nie rozstali się dlatego, że się nie kochali. Może to było najgorsze, bo zawsze gdzieś z tyłu głowy miała, że gdyby wtedy nie postanowiła wyjechać to wiele spraw mogłoby się ułożyć w nieco inny sposób.
Czasu się jednak nie cofnie, bez względu na to co pokazywali w filmach o Harrym Potterze. Teraz tamten rozdział był już nieodwracalnie zamknięty. Otworzyli wspólnie nowy, w którym są po prostu przyjaciółmi, a tego naprawdę bardzo mocno było jej trzeba. Nie miała w Lorne Bay zbyt wielu znajomych i odkąd rozstała sie z Lennartem to czuła się dość mocno osamotniona. Cieszyła się więc, że mogli się spotkać i spędzić wspólnie trochę czasu. Wiedziała, że Parker jest zapracowany więc postanowiła go odwiedzić w robocie. Była ciekawa tych jego krokodyli... w sumie może o tym powinna kiedyś napisać artykuł? Gdy weszła na teren sanktuarium to od razu zapytała kogoś z obsługi gdzie może pana G. i udała się we wskazanym kierunku. W końcu po kilkunastu minutach znalazła odpowiednie miejsce i przez chwilę obserwowała jak mężczyzna karmi właśnie swoich podopiecznych. Było w tym coś dziwnie poci... nie, nie było to pociągające, nie mogła tak o nim już myśleć. Mieli być przyjaciółmi. Koniec. - Hej Steve Irvin! - Krzyknęła do niego, gdy zauważyła, że już skończył. Jedynym innym łowcą krokodyli jakiego kojarzyła był właśnie Steve. Pomachała do niego z daleka czekając na spokojnie aż podejdzie do ogrodzenia. - Jestem szczerze zaskoczona, że wciąż masz dwie ręce i chyba wszystkie palce - powiedziała uśmiechając się do niego, gdy był już bliżej i nie musiała sie wydzierać jak jakaś psychofanka na koncercie Taylor Swift.
parker guillebeaux