Here I am a rabbit hearted girl, frozen in the headlights. It seems I´ve made the final sacrifice.
: 09 gru 2023, 11:08
To nie był już jej stały rytuał. Owszem, bywały czasy, gdy królowała w takich przybytkach i to dosłownie tańcząc na stole z butelką, choć tego typu ekscesy kojarzyły się głównie z Hiszpanią. Tu zwykle zadowalała się piciem na smutno pamiętając, że i tak lepsze jest zaburzenie koordynacji niż kolejna, bezsenna noc. Tych jednak ostatnio przybywało i nawet tydzień z Aidenem nie uleczył jej magicznie od ich nadmiaru. Nie byłaby jednak sobą, gdyby przyjmowała to spokojnie i próbowała codziennie grzecznie kłaść się do łóżka. Wręcz przeciwnie, tupnęła swoim obcasem i postanowiła nareszcie spróbować innej metody leczenia.
Pewnie dlatego, że jej przyjaciółka zaserwowałaby jej najgorsze a nie mówiłam na świecie, bo przecież jej randka nie zadzwoniła. Wprawdzie Julia nie była już w tym wieku, żeby z tego powodu kruszyć kopie albo próbować dowiedzieć się, co się stało, ale poczuła się dziwnie oszukana. Ten weekend niósł za sobą wiele obietnic, które okazały się jedynie zgrabną grą faceta, który zapewne chciał dobrać się jej do majtek.
Właściwie nie miałaby z tym problemu- bo kiedy ona miała jakikolwiek problem z dobrym seksem- ale zdecydowanie wolałaby na starcie usłyszeć to od niego. To zdecydowanie byłoby lepsze niż cały ładunek emocjonalny, jaki pojawił się między nimi od wesela i który zaprowadził ich w końcu na ten nieszczęsny weekend. Zakończony ghostingiem. Nie zdarzało się jej to za często, ale najwyraźniej Thompson koniec końców okazał się tym nietuzinkowym mężczyzną, któremu nie odpowiadało jej towarzystwo.
Czuła się zupełnie tak jakby pokonał ją własną bronią i to był najlepszy powód, dla którego postanowiła wylądować w tym barze. Był też jeszcze drugi, a była nim szara koperta z adresem firmy, o której nie słyszała już jakiś czas i który sugerował jej problemy. To nazwisko zawsze przynosiło kłopoty i z tego powodu schowała ją do szuflady nie otwierając, ale wiedziała, że w końcu musi zmierzyć się z tym.
Pewnie nie na trzeźwo i nie dzisiaj, ale przecież od tego nie ucieknie, nawet jeśli przez ostatni rok udawała, że ten człowiek nie istnieje. Mogła jednak poudawać jeszcze tydzień, kolejny miesiąc albo nawet i pół roku. Wszystko po to, by nie rozlecieć się na dobre, choć humor zaczynała mieć przedni. Zapewne z powodu bąbelków z drinka, którego sączyła powoli przyglądając się towarzystwu. Nigdy nie była jedną z tych nieśmiałych dziewczątek, spuszczających wzrok. Nie mogła być taką osobą, gdy fotografowała bądź malowała ludzi, więc i teraz była daleka od tego.
Nie zamierzała jednak pozwolić sobie na jakieś zaczepki, więc gdy spostrzegła mężczyznę zmierzającego w jej kierunku, wzięła szklankę i beztrosko przysiadła się do jednej z dziewcząt przy stoliku.
- O, tu jesteś. Szukałam cię wzrokiem - uśmiechnęła się do niej tak jakby były tu od wieków umówione i gdy mężczyzna je minął, parsknęła. - Wybacz, nie mam ochoty na spławianie jakiegoś samca alfa - wyjaśniła. Najwyraźniej jednak swoje alibi traktowała bardzo poważnie, bo przysunęła swoje krzesełko i spojrzała na dziewczynę uważnie. - To co pijemy? - taka właśnie była Julia Crane.
Rea K. Chamberlein
Pewnie dlatego, że jej przyjaciółka zaserwowałaby jej najgorsze a nie mówiłam na świecie, bo przecież jej randka nie zadzwoniła. Wprawdzie Julia nie była już w tym wieku, żeby z tego powodu kruszyć kopie albo próbować dowiedzieć się, co się stało, ale poczuła się dziwnie oszukana. Ten weekend niósł za sobą wiele obietnic, które okazały się jedynie zgrabną grą faceta, który zapewne chciał dobrać się jej do majtek.
Właściwie nie miałaby z tym problemu- bo kiedy ona miała jakikolwiek problem z dobrym seksem- ale zdecydowanie wolałaby na starcie usłyszeć to od niego. To zdecydowanie byłoby lepsze niż cały ładunek emocjonalny, jaki pojawił się między nimi od wesela i który zaprowadził ich w końcu na ten nieszczęsny weekend. Zakończony ghostingiem. Nie zdarzało się jej to za często, ale najwyraźniej Thompson koniec końców okazał się tym nietuzinkowym mężczyzną, któremu nie odpowiadało jej towarzystwo.
Czuła się zupełnie tak jakby pokonał ją własną bronią i to był najlepszy powód, dla którego postanowiła wylądować w tym barze. Był też jeszcze drugi, a była nim szara koperta z adresem firmy, o której nie słyszała już jakiś czas i który sugerował jej problemy. To nazwisko zawsze przynosiło kłopoty i z tego powodu schowała ją do szuflady nie otwierając, ale wiedziała, że w końcu musi zmierzyć się z tym.
Pewnie nie na trzeźwo i nie dzisiaj, ale przecież od tego nie ucieknie, nawet jeśli przez ostatni rok udawała, że ten człowiek nie istnieje. Mogła jednak poudawać jeszcze tydzień, kolejny miesiąc albo nawet i pół roku. Wszystko po to, by nie rozlecieć się na dobre, choć humor zaczynała mieć przedni. Zapewne z powodu bąbelków z drinka, którego sączyła powoli przyglądając się towarzystwu. Nigdy nie była jedną z tych nieśmiałych dziewczątek, spuszczających wzrok. Nie mogła być taką osobą, gdy fotografowała bądź malowała ludzi, więc i teraz była daleka od tego.
Nie zamierzała jednak pozwolić sobie na jakieś zaczepki, więc gdy spostrzegła mężczyznę zmierzającego w jej kierunku, wzięła szklankę i beztrosko przysiadła się do jednej z dziewcząt przy stoliku.
- O, tu jesteś. Szukałam cię wzrokiem - uśmiechnęła się do niej tak jakby były tu od wieków umówione i gdy mężczyzna je minął, parsknęła. - Wybacz, nie mam ochoty na spławianie jakiegoś samca alfa - wyjaśniła. Najwyraźniej jednak swoje alibi traktowała bardzo poważnie, bo przysunęła swoje krzesełko i spojrzała na dziewczynę uważnie. - To co pijemy? - taka właśnie była Julia Crane.
Rea K. Chamberlein