Self Control
: 08 gru 2023, 20:07
Dzisiejszy dzień mogła w pełni poświęcić sobie, jako, że Oliver trafił do żłobka, stopniowo zapoznając się z klimatem tego jakże magicznego miejsca. Ten moment musiał w końcu nastąpić i Bev starała się przebrnąć przez niego możliwie najmniej boleśnie. Dwa razy sprawdzała czy w przyszykowanej torbie Oliver miał swoje pieluchy, mleko oraz dwie ulubione zabawki, które ułatwiały zasypianie. Chociaż coraz częściej korzystał z nocnika, na czas spania lepiej założyć coś pod spód, na wszelki wypadek.
Potrzebowała przynajmniej tych kilku godzin dla siebie, co przyznała bez żalu. Jeśli chciała być dobrą matką, musiała również dbać o siebie, nawet w medycynie czy ogólnie pojętej pomocy, najpierw należy zadbać o własne bezpieczeństwo oraz samopoczucie, przed zajmowaniem się poszkodowanymi. Zmęczony, wypruty z energii opiekun to słaby opiekun… każdy myślący człowiek raczej zdawał sobie z tego sprawę.
Mimo to, zamiast korzystać z odpoczynku, siedzieć na kanapie z książką, przed serialem, albo drzemać, buszowała na piętrze, w jednym z pokojów, które czekały na dopieszczenie sprzętem fitness. Od pewnego czasu zalegały tam jedynie maty i akcesoria do yogi, na której Strand najbardziej się skupiała, o ile miała na to czas. Ostatnio wzięło ją na uzupełnianie pomieszczenia o pozostałe sprzęty, wcześniej schowane w kartonach. Jeśli teraz tego nie zrobi, wreszcie dojdzie do wniosku, że lepiej je sprzedać, a do tego nie chciała dopuścić. Skoro już wydała kasę, to będzie z nich korzystać, a nóż Joseph również się skusi, w przerwach między swoimi sprawami.
Nieco siłowała się z zawieszeniem wielkiego worka treningowego (całe 60kg wkładu) o hak, który zamocowała piętnaście minut temu przy pomocy jednego z najważniejszych narzędzi pani domu czyli wiertarki. Do pokoju zdążyła już wprowadzić bieżnię, ławeczkę oraz kilka ciężarków, które ułożyła na specjalnym stojaku, niedaleko sporego lustra, zamontowanego kilka miesięcy wcześniej.
Część sprzętów kupiły razem z Jen jeszcze przed narodzinami Olivera, a później nie było czasu, aby je rozpakować i odpowiednio rozłożyć. Wolała zabrać się za to w wolnym czasie i skorzystać, zanim część wyposażenia przepadnie na rzecz Jen, po decyzji rozwodowej. Jakby nie patrzeć, obowiązywała je przez pewien czas wspólność majątkowa, co było sprawą zupełnie inną, niż kwestie przestępstw jednej ze stron. Pytanie, jaki procent zysków Jen pochodził z przestępstw i jak potraktuje to sąd.
Nie miała głowy, aby myśleć nad potencjalnymi scenariuszami. Wolała działać, dlatego obróciła głowę w stronę Joe, kiedy ten wszedł do siłowni zapewne zwabiony hałasem.
- Pomożesz mi? - zapytała brata, zerkając na wielki worek treningowy, z lekkim grymasem bólu poruszając barkami. Odkąd odstawiła Olivera do żłobka kręciła się po całym domu i jawnie nadwyrężała mięśnie, robiąc to w pełni świadomie. Odpocznie sobie później. Kiedyś.
Potrzebowała przynajmniej tych kilku godzin dla siebie, co przyznała bez żalu. Jeśli chciała być dobrą matką, musiała również dbać o siebie, nawet w medycynie czy ogólnie pojętej pomocy, najpierw należy zadbać o własne bezpieczeństwo oraz samopoczucie, przed zajmowaniem się poszkodowanymi. Zmęczony, wypruty z energii opiekun to słaby opiekun… każdy myślący człowiek raczej zdawał sobie z tego sprawę.
Mimo to, zamiast korzystać z odpoczynku, siedzieć na kanapie z książką, przed serialem, albo drzemać, buszowała na piętrze, w jednym z pokojów, które czekały na dopieszczenie sprzętem fitness. Od pewnego czasu zalegały tam jedynie maty i akcesoria do yogi, na której Strand najbardziej się skupiała, o ile miała na to czas. Ostatnio wzięło ją na uzupełnianie pomieszczenia o pozostałe sprzęty, wcześniej schowane w kartonach. Jeśli teraz tego nie zrobi, wreszcie dojdzie do wniosku, że lepiej je sprzedać, a do tego nie chciała dopuścić. Skoro już wydała kasę, to będzie z nich korzystać, a nóż Joseph również się skusi, w przerwach między swoimi sprawami.
Nieco siłowała się z zawieszeniem wielkiego worka treningowego (całe 60kg wkładu) o hak, który zamocowała piętnaście minut temu przy pomocy jednego z najważniejszych narzędzi pani domu czyli wiertarki. Do pokoju zdążyła już wprowadzić bieżnię, ławeczkę oraz kilka ciężarków, które ułożyła na specjalnym stojaku, niedaleko sporego lustra, zamontowanego kilka miesięcy wcześniej.
Część sprzętów kupiły razem z Jen jeszcze przed narodzinami Olivera, a później nie było czasu, aby je rozpakować i odpowiednio rozłożyć. Wolała zabrać się za to w wolnym czasie i skorzystać, zanim część wyposażenia przepadnie na rzecz Jen, po decyzji rozwodowej. Jakby nie patrzeć, obowiązywała je przez pewien czas wspólność majątkowa, co było sprawą zupełnie inną, niż kwestie przestępstw jednej ze stron. Pytanie, jaki procent zysków Jen pochodził z przestępstw i jak potraktuje to sąd.
Nie miała głowy, aby myśleć nad potencjalnymi scenariuszami. Wolała działać, dlatego obróciła głowę w stronę Joe, kiedy ten wszedł do siłowni zapewne zwabiony hałasem.
- Pomożesz mi? - zapytała brata, zerkając na wielki worek treningowy, z lekkim grymasem bólu poruszając barkami. Odkąd odstawiła Olivera do żłobka kręciła się po całym domu i jawnie nadwyrężała mięśnie, robiąc to w pełni świadomie. Odpocznie sobie później. Kiedyś.