there has never been a sadness that can’t be cured by hot-dogs
: 05 gru 2023, 18:04
004.
there has never been a sadness that can’t be cured by hot-dogs
{outfit}
{outfit}
Lemmie miała co do tego wieczór wielkie oczekiwania. Miał być zupełnie inny, niż wszystkie do tej pory, przynajmniej te w ostatnim czasie, bo miała nic być na nim sama. Kiedyś regularnie przychodziła na te wszystkie imprezy w towarzystwie swojego narzeczonego, który odkąd bardziej zaangażował się w rodzinną firmę nie miał na nie czasu. Albo nie chciał mieć. Lemmie nie wnikała w to mocno. Skoro nie mógł to nie, a ona jak na dobrą partnerkę przystało reprezentowała ich obydwoje. Najważniejsze, że był w domu kiedy tam wracała. Dzisiaj miał do niej dołączyć i myśl ta od razu sprawiała, że na jej twarzy pojawiał się uśmiech. W jego towarzystwie nie było to wszystko takie męczące. Mieli swoje żarty, ksywki na różnych ludzi, a jak znikali na jakiś czas to zero pytań. Co prawda od tamtego czasu wiele się w ich relacji zmieniło, nie na lepsze niestety, więc Lemmie liczyła, że to będzie trochę powrót do przeszłości, przypomnienie sobie tych łatwiejszych czasów i po prostu będą się razem dobrze bawić.
Jej oczekiwania były, jednak zbyt duże jak się okazało, bo Jeremy wcale nie zamierzał się dzisiaj pojawić. Po dwóch nieodebranych połączeniach odpisał jej, że zadzwoni potem, a kiedy zobaczyła jego imię na wyświetlaczu ukryła się w jakimś cichszym miejscu. Ich rozmowę ciężko było kłótnią nazwać, bo nawet na to nie miał czasu. To co czuła nie było tylko złością i rozczarowaniem. Było czymś więcej, czymś co sprawiło, że chciała to wszystko rzucić, łącznie z nim, bo skoro tak ciężko było jemu zrobić coś dla niej to po co ona robiła to wszystko dla niego. Ostatnio miała wiele wątpliwości co do ich związku, a to ją tylko utwierdziło w tym, że były one bardzo podstawne. Łzy jej zaczęły płynąć po policzkach z tej całej złości i jakby w zasięgu jej ręki znalazło się coś czym mogłaby rzucić albo uderzyć to by to zapewne zrobiła. Zamarła, kiedy usłyszała czyjeś kroki. Wytarła szybko policzki uśmiechając się kilka razy do siebie, żeby wypadła wiarygodniej, gdy będzie musiała się odwrócić i zamienić z kimś dwa słowa. Nie chciała teraz nikogo widzieć. Przy nikim z tych ludzi nie mogła być sobą, nikomu nie mogła powiedzieć jak beznadziejnie się teraz czuła, nikogo by nie nazwała przyjacielem. On był wyjątkiem.
Widząc Winniego jej twarz od razu się zmieniła. Nie próbowała ukryć wszystkich swoich emocji pod radosnym wyrazem twarzy i spojrzeniem, które nie mówiło nic, chociaż lekki uśmiech na jej twarzy został, trochę smutny, ale nie chciała go martwić ani nic - Cześć - przywitała go - Dobrze, że to ty, bo zupełnie nie chce dzisiaj gadać z tymi ludźmi - powiedziała. Co prawda powinna się zastanowić nad tym czy z nim powinna, skoro po ich wspólnym wieczorze ciężko jej było wyrzucić go z głowy. Myślała o nim zdecydowanie za dużo, niby nic nieodpowiednie, ale łapała się też na tym że chciała do niego pisać o jakichś głupotach albo szczerzyła się jak głupia widząc jakieś jego zdjęcia na instagramie. Chwila zastanowienia się nad tym byłaby wskazana zdecydowanie - A ty znowu się chowasz? - zapytała.