I'm short of the others dreams of being golden and on top
They lead me to believe that everything's a mess
{outfit}
Teraz jednak jak już została matką (matką psa, żeby nie było), wierzyła, że musi dbać o swoje dziecko tak jakby było ludzkim dzieckiem. A to oznaczało zapewnianie psu różnego rodzaju rozrywek. Skoro żył z nią na ulicy, a teraz już nie żyli na ulicy, to Morgan chciała mu udowodnić, że trafił na naprawdę spoko osobę, która teraz zapewni mu fajne życie. Takie z najlepszymi przysmakami, wiecznymi przytulasami i różnego rodzaju rozrywkami i wycieczkami. Co prawda nie mogła też pozwolić sobie na to, żeby zabierać go na niewiadomo jakie wycieczki, ale uznała, że wspólny wypad na plażę będzie czymś jak najbardziej udanym. Postanowiła wybrać się na plażę spacerem, żeby pies miał też trochę aktywności. A, że nie był dziwnym i wybrednym psem tylko raczej wdzięcznym i normalnym, to nie obawiała się tego, że w połowie drogi zadecyduje, że jednak nie chce mu się nigdzie iść i będzie leżał na środku drogi. Regularnie jednak zatrzymywała się, żeby dać psu trochę wody. Przy jednym z takich przystanków pomyślała o Walerym. Od razu do niego zadzwoniła uznając, że dawno się nie widzieli. Tęskniła za nim i poczuła się źle w związku z tym, że ostatnio zaniedbała ich relację. Porozmawiali przez chwilę i cudownie się złożyło, że Walery akurat też miał wolne, więc Morgan od razu zaproponowała, żeby dołączył do niej na plaży. Obawiała się, że poniesie porażkę zachęcając go upałem, plażą i nagrzanym piachem, ale ostatecznie postawiła na promowanie swojej osoby, co przyniosło jej sukces, bo okazało się, że Walery też się stęsknił!
Po jakimś czasie dotarła do plaży i nawet udało jej się zająć jakieś miejsce w cieniu drzew, gdzie rozłożyła swój ręcznik. Usiadła sobie obok swojej torby i oparła plecami o palmę. Wysłała nawet zdjęcie Waleremu, żeby łatwiej było mu zlokalizować, gdzie na tej plaży będzie na niego czekała. Nie wiedziała czy rzeczywiście coś mu to da, bo to jednak plaża i palmy, ale przynajmniej troszkę go potrolluje. Pies ułożył się przy jej boku co oczywiście było zajebiście tragicznym uczuciem jak czyjeś kłaki po całej długości leżą przy twoim udzie w tak niesamowity upał. Nie mogła jednak psu odmówić. Za bardzo go kochała. Przymknęła sobie oczy delektując się tym, że ostatecznie od wody wiało nieco mocniej i przyjście tutaj nie było najgorszym pomysłem.
Oczy otworzyła w dobrym momencie, bo akurat zobaczyła zbliżającego się przyjaciela. Podniosła się nawet, żeby go przytulić na powitanie chociaż pewnie nikt nie lubił się przytulać czy dotykać w taką pogodę. Ucałowała go nawet w policzki. - Widzę, że moje wskazówki były bardzo przydatne i znalazłeś nas bez problemu. - Uśmiechnęła się i przyglądała mu się dłuższą chwilę. - Dobrze wyglądasz. - Zauważyła przez cały czas się uśmiechając. - To mój pies, który nie ma imienia, jeszcze, więc jest po prostu psem. - Wskazała na psa, który naturalnie wstał, żeby obwąchać Walerego.