Chissà che sarà di noi
Santiago zaprosił Sad na wyjazd w góry, uznając, że im obojgu przyda się w tym momencie kilka dni odpoczynku. Ostatnio działo się tak wiele rzeczy, że nie bardzo potrafił to wszystko objąć rozumem i poukładać sobie w głowie, więc wyjazd był zdecydowanie dobrym pomysłem. Oczywiście poinformował o swoich planach Thierry'ego, który raczej nie był zadowolony z tego powodu, ale chcąc nie chcąc musiał to jakoś przełknąć. Bilety na samolot zostały dość szybko kupione przez Delgado, a gdy już siedzieli na pokładzie trzymając się za ręce - o ile dziewczyna oczywiście pozwoliła mu chwycić swoją dłoń - Santiago odezwał się cicho:
- Wszystko będzie dobrze, mi pequeña princesa.
W pewien sposób próbował też uspokoić tym samego siebie. Wydarzenia ostatnich tygodni dość mocno się na nim odbiły, był teraz bardziej nerwowy i rozkojarzony, ale nie chciał pozwolić, żeby to zmieniło cokolwiek w jego relacji z Bright. Z jednej strony akcja z Darą i tasakiem, z drugiej jeszcze Thierry, który postanowił śledzić Sad aż do jej domu a potem jej grozić... no dobra, może nie grozić, ale Santiago tak naprawdę nie wiedział co stało się wtedy w mieszkaniu dziewczyny i nie był pewien czy w ogóle chciał wiedzieć. Jednego był pewien - zarówno on jak i jego narzeczona zasłużyli na odpoczynek i chwilę wytchnienia, a wybór Doliny Aosty, czyli gór leżących na granicy Włoch i Francji, wydawał się być idealnym pomysłem.
Lot do Mediolanu trwał wiele godzin, praktycznie cały dzień. W końcu jednak wylądowali we Włoszech, a z Mediolanu udali się do Courmayeur, malowniczej miejscowości w górach - trasę pokonali autobusem w około trzy godziny. Dopiero gdy znaleźli się na miejscu Tiago mógł odetchnąć z ulgą; nie to, że nie lubił samolotów, ale jednak prawie cały dzień spędzony w powietrzu nie do końca mu odpowiadał. Nie było to ani przyjemne, ani łatwe do wytrzymania; dobrze że po pokładzie można było się swobodnie przemieszczać, bo na fotelu zdecydowanie nie byłby w stanie wytrzymać aż tyle czasu.
W końcu znaleźli się też przed wynajętym wcześniej pięciogwiazdkowym hotelem Relais Mont Blanc Hotel & Spa; nocleg nie należał do najtańszych, sama podróż zresztą też nie, ale Delgado nigdy nie oszczędzał pieniędzy, zwłaszcza jeśli chodziło o najbliższe mu osoby. Po długiej podróży znaleźli się w końcu w pokoju hotelowym, gdzie Santiago odstawił ich walizki pod ścianę, uznając, że raczej żadne z nich nie ma w tym momencie siły na rozpakowywanie bagażu. Podszedł do Sad i przytulił ją do siebie, zanurzając nos w jej włosy.
- Jak się czujesz? - zapytał cicho, mając na myśli zarówno sam lot, jak i wszystko inne ogólnie, włączając w to także ostatnie wydarzenia.
Sad Bright