: 01 lut 2024, 15:27
Lily parsknęła głośnym śmiechem. Słowa jej męża naprawdę ją rozbawiły, chociaż doskonale wiedziała, że w dużej mierze miał rację. Sama uważała, że nie mogła trafić lepiej. Ich małżeństwo było udane. Tworzyli zgraną parę i kochali się nawet pomimo upływu lat. Lily była dziś w zaskakująco dobrym humorze. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak szczerze się uśmiechała. Kiedy wyjechali, zostawiła za sobą wszystkie troski i zmartwienia. Chciała skupić się tylko na sobie i na swoim mężu. Przez ostatnie tygodnie była trochę nieobecna i chciała mu to jakoś wynagrodzić.
— Nie będę tego kwestionować, ale tobie też nie mogło trafić się lepiej — przyznała i dumnie wyszczerzyła zęby. Lily znała twoją wartość i uważała, że była idealną partią dla Sawyer’a. — Chociaż kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, byłam przekonana, że jesteś bucem — przyznała rozbawiona, wracając pamięcią do jednego z ich pierwszych spotkań. Na początku ich znajomości Lily nie przypuszczała, że zostaną parą, a kiedy poszli na randkę, to wcale nie była pewna, czy ich związek przetrwa próbę czasu. Szybko jednak zrozumiała, że Sawyer jest dla niej właściwym mężczyzną. Nie minęło dużo czasu nim oficjalnie stanęli na ślubnym kobiercu. W tej chwili Lily nie pamiętała już, jak to jest nie być żoną Sawyera.
— To nie jest owijanie w bawełnę! Naprawdę myślę o tym, żeby wrócić do ciemniejszych włosów — przyznała zgodnie prawdą. Od jakiegoś czasu chodziła jej po głowie zmiana, ale ciągle zwlekała z umówieniem się do fryzjera. Zwalała to na brak czasu, ale tak naprawdę tylko zwlekała.
— Zostałam przy swoim nazwisku tylko ze względu na pracę. Jak wrócimy do Lorne Bay ogarnę wszystkie formalności — uśmiechnęła się i delikatnie zmarszczyła nos, a następnie zbliżyła się do jego ust i złożyła na nich słodki pocałunek. Cieszyła się, że Sawyer przystał na jej pomysł. Czuła, że podjęła właściwą decyzję. Jak na razie Lily nie planowała wrócić do pracy w szpitalu. Chwilami tęskniła za swoimi dawnymi znajomymi, ale obecnie dobrze było jej w przychodni.
Sawyer Fitzgerald
— Nie będę tego kwestionować, ale tobie też nie mogło trafić się lepiej — przyznała i dumnie wyszczerzyła zęby. Lily znała twoją wartość i uważała, że była idealną partią dla Sawyer’a. — Chociaż kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, byłam przekonana, że jesteś bucem — przyznała rozbawiona, wracając pamięcią do jednego z ich pierwszych spotkań. Na początku ich znajomości Lily nie przypuszczała, że zostaną parą, a kiedy poszli na randkę, to wcale nie była pewna, czy ich związek przetrwa próbę czasu. Szybko jednak zrozumiała, że Sawyer jest dla niej właściwym mężczyzną. Nie minęło dużo czasu nim oficjalnie stanęli na ślubnym kobiercu. W tej chwili Lily nie pamiętała już, jak to jest nie być żoną Sawyera.
— To nie jest owijanie w bawełnę! Naprawdę myślę o tym, żeby wrócić do ciemniejszych włosów — przyznała zgodnie prawdą. Od jakiegoś czasu chodziła jej po głowie zmiana, ale ciągle zwlekała z umówieniem się do fryzjera. Zwalała to na brak czasu, ale tak naprawdę tylko zwlekała.
— Zostałam przy swoim nazwisku tylko ze względu na pracę. Jak wrócimy do Lorne Bay ogarnę wszystkie formalności — uśmiechnęła się i delikatnie zmarszczyła nos, a następnie zbliżyła się do jego ust i złożyła na nich słodki pocałunek. Cieszyła się, że Sawyer przystał na jej pomysł. Czuła, że podjęła właściwą decyzję. Jak na razie Lily nie planowała wrócić do pracy w szpitalu. Chwilami tęskniła za swoimi dawnymi znajomymi, ale obecnie dobrze było jej w przychodni.
Sawyer Fitzgerald