this one's for my girls, we're on fire
Runnin', I'm runnin', I'm runnin', Like I'm supposed to be
{outfit}
Często zastanawiała się czy to co robi w kwestii swojego zawodu, to szczy jej największych marzeń. Z pewnością nie, ale daje jej to sporo możliwości. Wydaje się, że nie było lepszego sposobu na poznawanie świata sztuki i artystów bez przebywania w ich towarzystwie. Wydawać by się mogło, że Francine poszła o kilka kroków dalej, stając się asystentką, dwóch artystów. Jakby jeden nie był dla niej wystarczający. Oczywiście miało to swoje spore plusy, na których ona zawsze się skupiała. Gdyby myślała o minusach takiej sytuacji, to już dawno popadłaby w jakąś depresję i teraz nie mogłaby by z niej wyjść. Wiele robiła by wreszcie spełnić swoje marzenia, robić to co naprawdę kocha. Wszystko to wbrew swojej całej rodzinie, która od dłuższego czasu nie jest częścią jej życia, może to i dobrze.
Dzień można powiedzieć, że jak co dzień. Zajęta była niemal od samego rana, ciągle w biegu i ciągle zapominała o sobie. Kiedy wreszcie miała przysiąść na chwilę i po prostu napić się czegoś albo zjeść, dostała wiadomość. Wszystkie miały być pilne i nie mogła tak po prostu zwlekać. Oczywiście, sama doprowadziła do takiego stanu rzeczy, będąc na ich zawołanie niemal 24/7. Jeszcze będzie miała chwilę czasu kiedy odpocznie, tak to sobie wmawiała już od kilku dobrych tygodni albo nawet miesięcy. Kiedy tylko można było ją spotkać, to obwieszona była różnymi torbami, torebkami. Jakby nosiła tam wszystko, w jakimś sensie tak było. Zawsze miała coś co mogło się przydać. Popołudnie, zdawało się bardziej spokojne ale i tak musiała ogarnąć kilka rzeczy. Jedną z nich stolik w restauracji dla Julii. Nie wiedziała, za bardzo dlaczego pojawiła się tak szybka zmiana planów, nawet nie zdążyła zapytać z kim miałaby się tutaj spotkać. Zazwyczaj wiedziała wszystko o spotkaniach, bo przecież jej grafik był zapełniony praktycznie całkowicie na rok 2024, a przecież mamy jeszcze 2023 rok.
- Mam nadzieję, że miejsce przy oknie będzie odpowiednie - rzuciła w kierunku swojej szefowej, kiedy ta tylko pojawiła się na miejscu, w tej chwili jej praca się skończyła. Chociaż na chwilę, miała nadzieję, że będzie mogła teraz przysiąść gdzieś i coś zjeść, była naprawdę głodna. Zjadłaby teraz konia z kopytami.
- Zaraz wyślę ci grafik na następny tydzień, wydaje się, że tym razem obędzie się bez zbędnych zmian - uśmiechnęła się delikatnie, bo zawsze była dumna z tego jak potrafiła ogarnąć nawet najbardziej wyczerpujące zadania, czasami zastanawiała się, skąd wzięła w sobie takie umiejętności, przecież nigdy ich nie ćwiczyła. Zrobiła kilka kroków w tył, spoglądając na Crane, jakby czekała na to czy jeszcze ma się czymś zająć. Zawsze była pod telefonem i mogła liczyć na to, że się odezwie i zrealizuje kolejne zadanie. Mimo tego, że to co robiła brzmiało dość zniechęcająco dla postronnych to ona naprawdę uwielbiała swoją pracę. W sumie w większości jej pracodawcy byli powodem tego, że chciała to robić. Przebywanie z nimi na pewno było inspirujące.
- Jestem pod telefonem - rzuciła, odwracając się w stronę wyjścia, z delikatnym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Dobrze zrobione zadanie to na pewno chwila, którą uwielbiała najbardziej.
Julia Crane