: 14 sty 2024, 18:29
No może było to określenie dość na wyrost, ale nie było ono nacechowane niczym złym! Fitzgeraldów po prostu się znało, nie tylko dlatego, że od lat posiadali bar. Było ich kilku, więc niezależnie od tego, do której klasy się chodziło, to w pewnej dekadzie, na pewno się było z jakimś w klasie. No i stąd tak naprawdę miało się wiedzę o całej reszcie rodzeństwa. Choć chwilowo chyba grono pedagogiczne z Lorne Bay miało chwilową przerwę od tej szalonej rodziny. Tylko czekać aż ich potomkowie zaczną opanowywać szkolne korytarze.
-Mnie podrywać?-zdziwił się. Właściwie... to dlaczego nie. Choć z tej rozmowy chyba wyniósł, że to brunetka chciała być podrywana, choć w nieco bardziej wysublimowany sposób, niż na nowego drinka.-Nie będę oponować. Każdy potrzebuje czasem poczuć sie adorowany-uśmiechnął się. Nie tylko kobiety lubiły być w centrum uwagi i obrzucane komplementami na lewo i prawo, halo! Z resztą, trzeba było przyznać, że po takich tekstach, ten początkowy stres związany z tym, że w końcu się odważył podejść do Blanche i zagadać, znikał. Nie nie poderwać, lecz zaoferować swoje usługi detektywistyczne. To poniekąd było jeszcze trudniejsze i wiele się nie pomylił, zakładając, że Blanche nie rzuci się z wdzięcznością mu w ramiona.
No i nie rzuciła się. Ani mu w ramiona, ani na niego, co już było sporym plusem. Nie dostał w ryj, kobieta nie kazała mu też spierdalać w podskokach, choć nie wydawała się być mocno zadowolona z tego, jak ta rozmowa się potoczyła.
-A o Tobie? O Tobie możemy rozmawiać?-zapytał, biorąc szklankę w dłoń. Czy chciał dać się tak łatwo zbyć? Absolutnie. Już w jego głowie, która akurat miała w sobie wiele szarych komórek i to pracujących na wysokich obrotach, pojawił się plan. Zapowiedział od początku, że on chce pomóc Leonowi, wszystkim Fitzgeraldom, a nie policji. Może Blanche miała w tym dużą rolę. A on był skłonny na to pójść i z tej strony zacząć się przyglądać tej sprawie. -Okej, możemy się upić-powiedział. On był chłop jak dąb, ponad 200 cm wzrostu i pewnie ze sto kilo wagi. Może nie pił wiele, ani niezbyt często, ale mógł być pewien, że nie poskłada się zbyt często. A może dowie się czegoś ciekawego. -Dam Ci mój numer telefonu, co?-zaproponował. Jakby to miał być dalszy ciąg słabego podrywu, to zapytałby o numer kobiety, aby to on mógł przejąć inicjatywę i się do niej odezwać.
Blanche Fitzgerald
-Mnie podrywać?-zdziwił się. Właściwie... to dlaczego nie. Choć z tej rozmowy chyba wyniósł, że to brunetka chciała być podrywana, choć w nieco bardziej wysublimowany sposób, niż na nowego drinka.-Nie będę oponować. Każdy potrzebuje czasem poczuć sie adorowany-uśmiechnął się. Nie tylko kobiety lubiły być w centrum uwagi i obrzucane komplementami na lewo i prawo, halo! Z resztą, trzeba było przyznać, że po takich tekstach, ten początkowy stres związany z tym, że w końcu się odważył podejść do Blanche i zagadać, znikał. Nie nie poderwać, lecz zaoferować swoje usługi detektywistyczne. To poniekąd było jeszcze trudniejsze i wiele się nie pomylił, zakładając, że Blanche nie rzuci się z wdzięcznością mu w ramiona.
No i nie rzuciła się. Ani mu w ramiona, ani na niego, co już było sporym plusem. Nie dostał w ryj, kobieta nie kazała mu też spierdalać w podskokach, choć nie wydawała się być mocno zadowolona z tego, jak ta rozmowa się potoczyła.
-A o Tobie? O Tobie możemy rozmawiać?-zapytał, biorąc szklankę w dłoń. Czy chciał dać się tak łatwo zbyć? Absolutnie. Już w jego głowie, która akurat miała w sobie wiele szarych komórek i to pracujących na wysokich obrotach, pojawił się plan. Zapowiedział od początku, że on chce pomóc Leonowi, wszystkim Fitzgeraldom, a nie policji. Może Blanche miała w tym dużą rolę. A on był skłonny na to pójść i z tej strony zacząć się przyglądać tej sprawie. -Okej, możemy się upić-powiedział. On był chłop jak dąb, ponad 200 cm wzrostu i pewnie ze sto kilo wagi. Może nie pił wiele, ani niezbyt często, ale mógł być pewien, że nie poskłada się zbyt często. A może dowie się czegoś ciekawego. -Dam Ci mój numer telefonu, co?-zaproponował. Jakby to miał być dalszy ciąg słabego podrywu, to zapytałby o numer kobiety, aby to on mógł przejąć inicjatywę i się do niej odezwać.
Blanche Fitzgerald