Milk is for babies. When you grow up you have to drink beer.
: 11 lis 2023, 15:26
#24
Wren już od pewnego czasu spotykał się z Daisy i nie ukrywał tego przed nikim. Blanche o tym wiedziała, jego matka o tym wiedziała, ale jakoś żadna z nich nie miała okazji poznać wybranki Rhodesa. Dlaczego? Nie był pewien, nie było jakiejś okazji, aby zorganizować większe spotkanie, by wybrać się do pobliskiego miasta na rodzinny obiad. Nie, nie wstydził się niej. Ani tego, że ma córkę - matce to powiedział, Blanche w sumie też, ale przecież dopiero co, w trakcie Halloween poznał małą Beth i ógł cokolwiek pomyśleć na ten temat.
Wcześniej się tego obawiał, bo nigdy nie miał nic wspólnego z dziećmi, nawet jego bliscy znajomi byli wciąż bezdzietni! Dla niego było to troszkę przerażające, ale w sumie wtedy, kiedy o tym myślał. Jak wyszło co do czego i dziewczynka właściwie przejęła inicjatywę, jakoś wszystko stało się łatwe. Kupił ją tym, że przebrał się w temacie jej przebrania, czyli za Freda Flinstone'a, kiedy ona była Pebbles, a Daisy była Wilmą. Tamten wieczór był nad wyraz łatwy i przyjemny, wspólne oglądanie bajek, kolacja... Nawet czytanie do snu. Może pierwszy strach mu przeszedł, może się sprawdził, co usłyszał od swojej ukochanej, ale to nie powodowało, że w tym momencie był gotowy aby zostać ojcem, zwłaszcza cudzego dziecka...
Umówił się z Blanche w jej rodzinnym barze, o czym już wiedział, choć nie od samego początku. Mogła się pochwalić wcześniej, że poznali się w miejscu, które tak naprawdę należy do niej. No, może nie bezpośrednio do niej, ale do jej rodziny. Nie chciał przecież naciągać na darmowe drinki, czy fryteczki z majonezem... Więc w sumie taka wiedza chyba nie była mu potrzebna, ale i tak powinna była pochwalić się! Wtedy pewnie musiałaby popisać się swoją umiejętnością mieszania drinków! Bo przecież śmiało można było założyć, że w młodości sobie tam dorabiała i jak pewnie nie dorastała umiejętnościami i wiedzą do Callie, ale pewnie potrafiła nalać piwo tak, aby piana nie zajmowała większości kufla, nie?
-No proszę, proszę. Nawet jak się umawiamy u Ciebie, to się musisz spóźnić?-zapytał, widząc Blanche wchodzącą do baru. Do tego momentu siedział przy barze, czekając właśnie na panienkę Fitzgerald i gawędząc z barmanem, ale miał plan, aby przejść z nią do jakiegoś bardziej ustronnego stolika. I tak bardzo jak cenił Blanche jako swoją partnerkę w robieniu durnych rzeczy (zbyt szybko jej nie wybaczy tamtego podbitego oka, dobrze że szybko zeszło i Daisy nie widziała!), tak nie wiedział, czy ich relacja jest na tyle silna, aby porozmawiać również na poważne tematy. No i nie wiedział, czy jako prawnik, który ma naprawdę duży zasób wykwintnego słownictwa, będzie w stanie powiedzieć, co mu leży na wątrobie. Może dlatego, że miał tylko jakieś dziwne przeczucie, niepewność co do tego, jak się czuje z tym, że poznał córkę swojej... dziewczyny?
Blanche Fitzgerald
Wren już od pewnego czasu spotykał się z Daisy i nie ukrywał tego przed nikim. Blanche o tym wiedziała, jego matka o tym wiedziała, ale jakoś żadna z nich nie miała okazji poznać wybranki Rhodesa. Dlaczego? Nie był pewien, nie było jakiejś okazji, aby zorganizować większe spotkanie, by wybrać się do pobliskiego miasta na rodzinny obiad. Nie, nie wstydził się niej. Ani tego, że ma córkę - matce to powiedział, Blanche w sumie też, ale przecież dopiero co, w trakcie Halloween poznał małą Beth i ógł cokolwiek pomyśleć na ten temat.
Wcześniej się tego obawiał, bo nigdy nie miał nic wspólnego z dziećmi, nawet jego bliscy znajomi byli wciąż bezdzietni! Dla niego było to troszkę przerażające, ale w sumie wtedy, kiedy o tym myślał. Jak wyszło co do czego i dziewczynka właściwie przejęła inicjatywę, jakoś wszystko stało się łatwe. Kupił ją tym, że przebrał się w temacie jej przebrania, czyli za Freda Flinstone'a, kiedy ona była Pebbles, a Daisy była Wilmą. Tamten wieczór był nad wyraz łatwy i przyjemny, wspólne oglądanie bajek, kolacja... Nawet czytanie do snu. Może pierwszy strach mu przeszedł, może się sprawdził, co usłyszał od swojej ukochanej, ale to nie powodowało, że w tym momencie był gotowy aby zostać ojcem, zwłaszcza cudzego dziecka...
Umówił się z Blanche w jej rodzinnym barze, o czym już wiedział, choć nie od samego początku. Mogła się pochwalić wcześniej, że poznali się w miejscu, które tak naprawdę należy do niej. No, może nie bezpośrednio do niej, ale do jej rodziny. Nie chciał przecież naciągać na darmowe drinki, czy fryteczki z majonezem... Więc w sumie taka wiedza chyba nie była mu potrzebna, ale i tak powinna była pochwalić się! Wtedy pewnie musiałaby popisać się swoją umiejętnością mieszania drinków! Bo przecież śmiało można było założyć, że w młodości sobie tam dorabiała i jak pewnie nie dorastała umiejętnościami i wiedzą do Callie, ale pewnie potrafiła nalać piwo tak, aby piana nie zajmowała większości kufla, nie?
-No proszę, proszę. Nawet jak się umawiamy u Ciebie, to się musisz spóźnić?-zapytał, widząc Blanche wchodzącą do baru. Do tego momentu siedział przy barze, czekając właśnie na panienkę Fitzgerald i gawędząc z barmanem, ale miał plan, aby przejść z nią do jakiegoś bardziej ustronnego stolika. I tak bardzo jak cenił Blanche jako swoją partnerkę w robieniu durnych rzeczy (zbyt szybko jej nie wybaczy tamtego podbitego oka, dobrze że szybko zeszło i Daisy nie widziała!), tak nie wiedział, czy ich relacja jest na tyle silna, aby porozmawiać również na poważne tematy. No i nie wiedział, czy jako prawnik, który ma naprawdę duży zasób wykwintnego słownictwa, będzie w stanie powiedzieć, co mu leży na wątrobie. Może dlatego, że miał tylko jakieś dziwne przeczucie, niepewność co do tego, jak się czuje z tym, że poznał córkę swojej... dziewczyny?
Blanche Fitzgerald