: 13 lut 2024, 16:35
Niewątpliwie typ miał imię, bo nielegalne jest nie nazwać dziecka jakkolwiek. To już zakrawa o znęcanie się, które zgłasza się do odpowiednich służb. W karcie jego imienia nie ma, a ja osobiście nie pamiętam, co ustalałyśmy. Wiem, że Milo z karty, to James na forum, więc już się tak bardzo nie czepiajmy szczegółów, bo to nie jest w tym momencie ważne. Ludzie jak byli młodzi, to często popełniali błędy i to była właśnie ta pomyłka życiowa Molly. Nie jedyna, oczywiście. Jedna z nich.
Molly aby mieszkać sama, musiała pracować. Wiedziała, że jej matka, samotnie wychowująca trójkę dzieci nie sypnie groszem. Brunetce zależało na mieszkaniu, nie jakiś akademikach, do których szkoła by się dołożyła. Jednak wiedziała, że mama dałaby jej kilka dolców, gdyby była taka potrzeba. Było to krzepiące i na pewno pozwalało lepiej spać każdemu młodemu, kto był w takiej samej sytuacji. Jednak nie da się ukryć, była to szkoła życia, która wszystkim wyszła na dobre. Przynajmniej ta decyzja nie była jedną wielką pomyłką.
-Niech sobie gadają. -przyznała. Wiadomo było, że tylko winny się tłumaczy, że im bardziej będzie zaangażowana w to, żeby przekonać innych, że jest inaczej niż sądzą, tym bardziej będzie się pogrążać. Czasem ignorowanie jest po prostu najlepszą i najłatwiejszą drogą podejścia do takiego problemu. To nie były już czasy podstawówki czy liceum, gdzie człowiek chciał być lubiany i jakieś plotki mogły totalnie i doszczętnie zniszczyć życie socjalne i towarzyskie.
-Jakoś średnio chce mi się wierzyć w to, że słowo "dziwny" może być odbierane pozytywnie-spojrzała na niego, chcąc mu jasno przekazać, żeby nawet się nie pogrążał, bo właśnie rozmawiali na ten temat. Im więcej powie, aby się wybielić, tym mniej prawdopodobne będzie to, że ktokolwiek w to uwierzy. Może Molly była dziwna (nie jej, ani mnie to oceniać), ale na pewno nie była szkolnym dziwolągiem, którego wszyscy się bali czy brzydzili. A to już coś!
-Dobra, skończmy ten temat-powiedziała. Ona nie miała najmniejszego zamiaru bronić Grahama niczym lwica swoich młodych, ale też nie zamierzała mówić cokolwiek złego na jego temat. Nigdy nie byli wielkimi przyjaciółmi, ale jednak nie miała do niego aż takich pretensji, aby teraz deptać po jego imieniu. Jeśli coś takiego miałoby kiedykolwiek mieć miejsce, to między Molly a którąś z jej przyjaciółek, może Emmą? Na pewno nie z Joelem.
-Coś w tym jest-zaśmiała się, słysząc takie, a nie inne podsumowanie tuż po tym, kiedy Adams poprosiła o zmianę tematu. Teraz tylko należało podjąć coś nowego, co nie będzie aż tak kontrowersyjne jak życiowe decyzje innej osoby. -No dobrze, to co teraz słychać w wielkim świecie osób, które ochraniasz? Masz jakieś ploteczki?-i tak, że zabujał się w dziewczynie, którą powinien chronić, to była odpowiednia ploteczka. Zwłaszcza, że wydawało się, że chciałby, aby była jego baby mama.
joel dewitt
Molly aby mieszkać sama, musiała pracować. Wiedziała, że jej matka, samotnie wychowująca trójkę dzieci nie sypnie groszem. Brunetce zależało na mieszkaniu, nie jakiś akademikach, do których szkoła by się dołożyła. Jednak wiedziała, że mama dałaby jej kilka dolców, gdyby była taka potrzeba. Było to krzepiące i na pewno pozwalało lepiej spać każdemu młodemu, kto był w takiej samej sytuacji. Jednak nie da się ukryć, była to szkoła życia, która wszystkim wyszła na dobre. Przynajmniej ta decyzja nie była jedną wielką pomyłką.
-Niech sobie gadają. -przyznała. Wiadomo było, że tylko winny się tłumaczy, że im bardziej będzie zaangażowana w to, żeby przekonać innych, że jest inaczej niż sądzą, tym bardziej będzie się pogrążać. Czasem ignorowanie jest po prostu najlepszą i najłatwiejszą drogą podejścia do takiego problemu. To nie były już czasy podstawówki czy liceum, gdzie człowiek chciał być lubiany i jakieś plotki mogły totalnie i doszczętnie zniszczyć życie socjalne i towarzyskie.
-Jakoś średnio chce mi się wierzyć w to, że słowo "dziwny" może być odbierane pozytywnie-spojrzała na niego, chcąc mu jasno przekazać, żeby nawet się nie pogrążał, bo właśnie rozmawiali na ten temat. Im więcej powie, aby się wybielić, tym mniej prawdopodobne będzie to, że ktokolwiek w to uwierzy. Może Molly była dziwna (nie jej, ani mnie to oceniać), ale na pewno nie była szkolnym dziwolągiem, którego wszyscy się bali czy brzydzili. A to już coś!
-Dobra, skończmy ten temat-powiedziała. Ona nie miała najmniejszego zamiaru bronić Grahama niczym lwica swoich młodych, ale też nie zamierzała mówić cokolwiek złego na jego temat. Nigdy nie byli wielkimi przyjaciółmi, ale jednak nie miała do niego aż takich pretensji, aby teraz deptać po jego imieniu. Jeśli coś takiego miałoby kiedykolwiek mieć miejsce, to między Molly a którąś z jej przyjaciółek, może Emmą? Na pewno nie z Joelem.
-Coś w tym jest-zaśmiała się, słysząc takie, a nie inne podsumowanie tuż po tym, kiedy Adams poprosiła o zmianę tematu. Teraz tylko należało podjąć coś nowego, co nie będzie aż tak kontrowersyjne jak życiowe decyzje innej osoby. -No dobrze, to co teraz słychać w wielkim świecie osób, które ochraniasz? Masz jakieś ploteczki?-i tak, że zabujał się w dziewczynie, którą powinien chronić, to była odpowiednia ploteczka. Zwłaszcza, że wydawało się, że chciałby, aby była jego baby mama.
joel dewitt