: 25 lut 2024, 18:03
Nie oczekiwał od niej żadnego współczucia czy zaskoczenia. Przez lata przywykł, że ludzie dziwnie reagują na tę wiadomość i po spuszczeniu bomby w postaci przeszczepu nie wiedzą czy traktować go tak samo. To trochę przypominało mu obcowanie z porcelaną, którą używa się bardzo ostrożnie, bo każdy się boi, że się rozleci. W tym konkretnym przypadku to on był tym imbrykiem już na wykończeniu, a Bozia, która dzierżyła jego los, nie wytarła dokładnie rączek i miała bardzo śliskie. Nic dziwnego, że tak bardzo rozmowy o jego podpaleniu były niezręczne. Dobrze, że Constance nie miała aż tak obrazowej wyobraźni i nie zdawała sobie sprawy jak spalenizna cuchnie, nawet na własnej skórze.
Do dziś dzień mdliło go od tego zapachu i strachu, że kiedyś może doświadczyć czegoś takiego, więc niekoniecznie chciał powracać do tego tematu. Sam jednak go zaczął, więc nie mógł nagle tak po prostu się wycofać z tej rozmowy.
- Kiedyś o tym pisali ciągle. Teraz nieco przystopowali- wzruszył ramionami, bo właściwie było mu to na rękę. - Tak się zdarza. To się nazywa ponoć karmą, wiesz?- posłał jej jeden z tych nieudolnych uśmiechów, którym chciał jej pokazać, że to wszystko bierze już luźno. Nic wielkiego, jakaś laska podłożyła ogień pod jego ogień i jakimś zrządzeniem losu trochę się upalił, ale hej, i tak miał sporo szczęścia, bo okazało się, że w magazynie jest dopasowana twarz.
Równie dobrze po tej całej transplantacji jego psychika mogła ulec nadszarpnięciu i mógł na przykład próbować zdrapać sobie skórę jak niemodny tynk. I takie przypadki się zdarzały, więc w ogóle brawa dla niego, że ogarnął.
Na tyle, by również prędzej czy później stwierdzić, że oboje wyczerpali ten frapujący temat i lepiej może skupić się na ich wspólnej relacji. Tyle, że ruszanie jej pod wpływem alkoholu mogło być równie kłopotliwe jak głębokie dyskusje o przeszczepie twarzy. Dobrze, że ugryzł się w język i nie powiedział jej o byłej, bo wtedy już z pełną świadomością mogłaby wyzwać go od wariatów.
- Nie wierzę w TAKIE KOMPLEMENTY- skomentował od razu. - Jakbyś nie zauważyła, jestem dorosłym mężczyzną, a nie jakimś podrostkiem i dobrze wiem, że kobiety nie zaspokaja się tylko raz. Na pewno nie w ten sposób, bo słyszałem, że karta kredytowa działa cuda w tej kwestii- uśmiechnął się nieco złośliwie, ale nie miał serca się z niej naigrywać, zwłaszcza gdy przyznała, że faktycznie żyje od pierwszego do pierwszego. Takim ludziom zdecydowanie należało współczuć, a nie szukać powodu do jeszcze większej drwiny. Nawet pijany Chris potrafił to ogarnąć, choć zazwyczaj niewiele ogarniał pod wpływem alkoholu i w towarzystwie naprawdę pięknej kobiety.
Taką miał przed sobą i zamiast wykorzystać okazję jak przystało na niego, postanowił ją poić alkoholem. Zdecydowanie zmieniał się na lepsze, choć zabawne, że akurat skalą tego miała być whisky, którą jej polewał.
Pewnie dawny Haynes zaśmiałby się z tej nowej wersji, ale postanowił go od siebie odgonić. Jak i również widmo powrotu do alkoholizmu. Czego się nie robi dla przyjaciółki w potrzebie?
- Chciałabyś być marynarzem? Nie wydajesz się być istotą, która ma chłopaka w każdym porcie. Poza tym mam wrażenie, że lubisz taką stałość i nawet lekką nudę- wzruszył ramionami. Miał nadzieję, że właśnie nie obraża tej panienki, ale tak kojarzyła mu się ta dziewczyna i nie uważał, że było w tym coś złego.
Nie każdy musiał zdobywać świat jak młoda łania. Można było też stabilnie po nim dryfować, prawda?
Do dziś dzień mdliło go od tego zapachu i strachu, że kiedyś może doświadczyć czegoś takiego, więc niekoniecznie chciał powracać do tego tematu. Sam jednak go zaczął, więc nie mógł nagle tak po prostu się wycofać z tej rozmowy.
- Kiedyś o tym pisali ciągle. Teraz nieco przystopowali- wzruszył ramionami, bo właściwie było mu to na rękę. - Tak się zdarza. To się nazywa ponoć karmą, wiesz?- posłał jej jeden z tych nieudolnych uśmiechów, którym chciał jej pokazać, że to wszystko bierze już luźno. Nic wielkiego, jakaś laska podłożyła ogień pod jego ogień i jakimś zrządzeniem losu trochę się upalił, ale hej, i tak miał sporo szczęścia, bo okazało się, że w magazynie jest dopasowana twarz.
Równie dobrze po tej całej transplantacji jego psychika mogła ulec nadszarpnięciu i mógł na przykład próbować zdrapać sobie skórę jak niemodny tynk. I takie przypadki się zdarzały, więc w ogóle brawa dla niego, że ogarnął.
Na tyle, by również prędzej czy później stwierdzić, że oboje wyczerpali ten frapujący temat i lepiej może skupić się na ich wspólnej relacji. Tyle, że ruszanie jej pod wpływem alkoholu mogło być równie kłopotliwe jak głębokie dyskusje o przeszczepie twarzy. Dobrze, że ugryzł się w język i nie powiedział jej o byłej, bo wtedy już z pełną świadomością mogłaby wyzwać go od wariatów.
- Nie wierzę w TAKIE KOMPLEMENTY- skomentował od razu. - Jakbyś nie zauważyła, jestem dorosłym mężczyzną, a nie jakimś podrostkiem i dobrze wiem, że kobiety nie zaspokaja się tylko raz. Na pewno nie w ten sposób, bo słyszałem, że karta kredytowa działa cuda w tej kwestii- uśmiechnął się nieco złośliwie, ale nie miał serca się z niej naigrywać, zwłaszcza gdy przyznała, że faktycznie żyje od pierwszego do pierwszego. Takim ludziom zdecydowanie należało współczuć, a nie szukać powodu do jeszcze większej drwiny. Nawet pijany Chris potrafił to ogarnąć, choć zazwyczaj niewiele ogarniał pod wpływem alkoholu i w towarzystwie naprawdę pięknej kobiety.
Taką miał przed sobą i zamiast wykorzystać okazję jak przystało na niego, postanowił ją poić alkoholem. Zdecydowanie zmieniał się na lepsze, choć zabawne, że akurat skalą tego miała być whisky, którą jej polewał.
Pewnie dawny Haynes zaśmiałby się z tej nowej wersji, ale postanowił go od siebie odgonić. Jak i również widmo powrotu do alkoholizmu. Czego się nie robi dla przyjaciółki w potrzebie?
- Chciałabyś być marynarzem? Nie wydajesz się być istotą, która ma chłopaka w każdym porcie. Poza tym mam wrażenie, że lubisz taką stałość i nawet lekką nudę- wzruszył ramionami. Miał nadzieję, że właśnie nie obraża tej panienki, ale tak kojarzyła mu się ta dziewczyna i nie uważał, że było w tym coś złego.
Nie każdy musiał zdobywać świat jak młoda łania. Można było też stabilnie po nim dryfować, prawda?