lorne bay

Beau jest właścicielem sanktuarium dla dzikich zwierząt a Mari się nimi opiekuje, co prawda na swojej farmie, ale współpracuje z rezerwatem. Trafiają do niej zbyt młode i chore zwierzęta, którym pomaga dojść do siebie by potem mogły wrócić albo na wolność albo do miejsca stałego pobytu. Więc przez wzgląd na ich pracę powinni się znać W dodatku widzę, że dużo czasu spędza na plaży. Tak jak Mari, która dodatkowo prowadzi zajęcia z jogi nad oceanem, więc widziałabym tutaj nawet jakiś fajnych przyjaciół jeśli Ci to pasuje

Beau B. Sheehy

Marianne Harding super! Jestem za, niech się przyjaźnią, może Bu kiedyś przyjdzie do niej na zajęcia z jogi, a potem ją wyciągnie na deskę. No i oczywiście wspólny cel, bo dobro zwierzątek jest najważniejsze

Beau B. Sheehy Cześć! Pomyślałam, że wpadnę z Corą, bo oboje mieszkają w Tingeree, są w podobnym wieku i wychodzi na to, że ich krewni wpakowali ich w podobny galimatias (Cora prowadzi herbaciarnie, która wcześniej należała do jej babci). Mogli się nawet znać, skoro w młodości bywali często u swoich bliskich. Jeśli Beau łapie się różnych dorywczych prac to Cora po przyjeździe mogła mu zaproponować taką przy remoncie domu jej babci, bo nie ze wszystkimi pracami pewnie jest w stanie poradzić sobie całkiem sama.

Beau B. Sheehy pewnie przesadnie tego nie okazuję (co najwyżej pozostaję wobec Ciebie chłodnie obojętna, żadnej widocznej niechęci - niemniej już samo to, że w przeciwieństwie do reszty naszej społeczności traktuję Cię inaczej, mniej serdecznie, pewnie wiele mówi), ale jestem na Ciebie cięta - Sanktuarium od lat przechodziło w naszej rodzinie z rąk do rąk, a teraz znalazło się w Twoich, co wcale mi się nie podoba; chyba potrzebuję więcej czasu, by przyzwyczaić się do tego, że zostałeś dyrektorem (kilka lat nie wystarczyło...), i pewnie jeszcze trochę, żeby docenić, że radzisz sobie naprawdę dobrze
mijamy się w pracy, jestem w sanktuarium codziennie, a z Tingaree niemal nie wyściubiam nosa

Cora Westwood o, to fajnie, to może niech się znają od dzieciaka, co prawda Bu później więcej pomagał w sanktuarium, niż się włóczył po lesie, ale to nic. no i przy remoncie oczywiście może pomóc, ba, nawet możemy coś fajnego pograć w tym klimacie

kirra caine wyczuwam tu jakiś ciekawy wątek bu nie za bardzo w ogóle chciał to sanktuarium i właściwie to radzi sobie dość średnio, zwłaszcza jeśli chodzi o finanse i inne papierkowe sprawy, ale się niesamowicie stara i wiele poświęca dla tego, żeby to wszystko jakoś dawało radę
jeszcze nie wiem do końca jak, ale bardzo bym chciała to rozwinąć na fabule, to, że taki obcy chłopiec został właścicielem sanktuarium, które przez lata było wasze, no i ta groźba w twojej kp, że to po raz ostatni, niesamowicie mnie to urzekło!

or ?

Beau B. Sheehy myślę, że może nam wyjść z tego fabularnie coś maks ciekawego; i jakkolwiek średnio by sobie nie radził, wciaz był lepszym kandydatem niż cztery nastolatki, ich walczący (przegrywający) z nałogiem ojciec i martwa matka
haha, jaka tam groźba, jedynie obietnica

Ivy Hoskins no na razie to ale zobaczymy co będzie, może wystarczy trochę i żeby było

kirra caine groźba... obietnica... chętnie zagram, żeby to odpowiedni zinterpretować

Hej

Podrzucam moją Lucille Blanchard , bo zatrudniła się w Sanktuarium w formie trochę takiego pomocnika, sprzątacza, ciecia od brudnej roboty możliwe, że to właśnie Beau B. Sheehy zlitował się nad jej osóbką i pozwolił jej dorobić sobie w Sanktuarium ?