: 05 lis 2023, 15:55
Jego szczęście w takim razie, że nie zauważyła nic nadzwyczajnego, bo skupiła się na nim, na psie i na grze na gitarze, której chciała się nauczyć. Chociaż Thea miała trochę zasad w życiu, a jedną z nich było nie wyciąganie spraw z dzieciństwa i czasów szkolnych — dla niej był to czas dość trudny i powinna go mocno przepracować na terapii, więc okrutne dość byłoby wyciąganie i wytykanie innym, że z czymś sobie wtedy nie radzili, skoro ona, panna najmądrzejsza i najbardziej ogarnięta w całej klasie, tak naprawdę nie radziła sobie z całym swoim światem i każda jego część stopniowo zawalała się jej na głowę. Brzmi to wystarczająco dramatycznie, aby Fred zrozumiał, ale nie zamierzała powiedzieć tego oczywiście na głos. Nie lubiła zgrywać ofiary, wolała to zostawić za sobą i żyć swoim życiem tak, żeby nie popełniać tych samych błędów.
Nie mogło być tak, że nagle będzie dla niego słodka jak cukierek. Nie była nigdy tą dziewczyną, która trzepotała rzęsami i kleiła się do chłopaków lub dziewczyn, przytakując im i prawiąc komplementy na wyrost tylko po to, aby ktoś ją polubił. Byłoby to dla niej nie tylko uwłaczające, ale przede wszystkim mało interesujące i nieatrakcyjne, więc nie interesowało jej takie podejście ani trochę.
Zaśmiała się lekko na jego oburzenie, patrząc na niego z nieukrywanym rozbawieniem — ale takim po prostu rozbawieniem, bo jego oburzona reakcja w tym momencie była bardzo zabawna.
— Moja babcia zawsze powtarzała, że nie mogę jeść po prostu kanapek, bo damy nie jedzą kanapek — przyznała, żeby wyjaśnić mu, skąd się to wzięło. — A moja babcia była prawdziwą damą, wiedziała, co mówi — dodała jeszcze, aby mieli w tej kwestii jasność. Matka jej matki chodziła całe życie w perłach, codziennie rano przyjeżdżała do niej fryzjerka, żeby zrobić jej włosy i miała pierdyliard eleganckich kostiumów w różnych kolorach, niczym królowa Elżbieta. Kolejną ich cechą wspólną było to, że podobno miały trudne relacje z rodziną i obie już nie żyły.
— Dzięki, starałam się. Trochę mnie to gdzieś zakuło w środku i myślę, że mogę mieć od tego zgagę, ale niech stracę — westchnęła, przewracając oczami. Nie mogła być za miła, bo wtedy nie byłaby sobą. A gdyby nie była sobą, to byłaby kimś innym. A wtedy Fred nie wiedziałby, czy zasługuje na nią, gdy jest najlepsza, bo wytrzymał z nią, gdy była najgorsza.
— Widzę właśnie, że wyparował jakoś z Ciebie — przyznała, kiwając lekko głową. — Ale nie wiem, mam wrażenie, że starasz się mniej ode mnie. A ja miałam zamiar nawet zaproponować Ci, że zabiorę Cię za kilka godzin do domu, skoro mieszkamy niedaleko siebie — dodała, wzdychając jakby nieco rozczarowana. Trochę sobie z nim pogrywała, bo pewnie zabrałaby go nawet wtedy, jeśliby w ogóle nie zawarli rozejmu, bo była uczynną dziewczyną.
frederick hemmings
Nie mogło być tak, że nagle będzie dla niego słodka jak cukierek. Nie była nigdy tą dziewczyną, która trzepotała rzęsami i kleiła się do chłopaków lub dziewczyn, przytakując im i prawiąc komplementy na wyrost tylko po to, aby ktoś ją polubił. Byłoby to dla niej nie tylko uwłaczające, ale przede wszystkim mało interesujące i nieatrakcyjne, więc nie interesowało jej takie podejście ani trochę.
Zaśmiała się lekko na jego oburzenie, patrząc na niego z nieukrywanym rozbawieniem — ale takim po prostu rozbawieniem, bo jego oburzona reakcja w tym momencie była bardzo zabawna.
— Moja babcia zawsze powtarzała, że nie mogę jeść po prostu kanapek, bo damy nie jedzą kanapek — przyznała, żeby wyjaśnić mu, skąd się to wzięło. — A moja babcia była prawdziwą damą, wiedziała, co mówi — dodała jeszcze, aby mieli w tej kwestii jasność. Matka jej matki chodziła całe życie w perłach, codziennie rano przyjeżdżała do niej fryzjerka, żeby zrobić jej włosy i miała pierdyliard eleganckich kostiumów w różnych kolorach, niczym królowa Elżbieta. Kolejną ich cechą wspólną było to, że podobno miały trudne relacje z rodziną i obie już nie żyły.
— Dzięki, starałam się. Trochę mnie to gdzieś zakuło w środku i myślę, że mogę mieć od tego zgagę, ale niech stracę — westchnęła, przewracając oczami. Nie mogła być za miła, bo wtedy nie byłaby sobą. A gdyby nie była sobą, to byłaby kimś innym. A wtedy Fred nie wiedziałby, czy zasługuje na nią, gdy jest najlepsza, bo wytrzymał z nią, gdy była najgorsza.
— Widzę właśnie, że wyparował jakoś z Ciebie — przyznała, kiwając lekko głową. — Ale nie wiem, mam wrażenie, że starasz się mniej ode mnie. A ja miałam zamiar nawet zaproponować Ci, że zabiorę Cię za kilka godzin do domu, skoro mieszkamy niedaleko siebie — dodała, wzdychając jakby nieco rozczarowana. Trochę sobie z nim pogrywała, bo pewnie zabrałaby go nawet wtedy, jeśliby w ogóle nie zawarli rozejmu, bo była uczynną dziewczyną.
frederick hemmings