Birds fly in different direction, so fly high
: 31 paź 2023, 22:35
Saul nieco się zdziwił, widząc smsa od Dicka - nie widzieli się już lata, ich znajomość jakoś się... rozmyła, kiedy po zerwaniu z Rayem pochlali się razem i przespali ze sobą. Chyba obaj byli tym faktem tak zażenowani, że powoli przestali się do siebie odzywać - po tamtym wydarzeniu nie rozmawiali o tym, co się wydarzyło, a między nimi stanął wyraźny mur. To był jeszcze czas, kiedy Saul nie mia w zwyczaju sypiać z mężczyznami dla samego seksu. Miał dwadzieścia trzy lata i był załamany zerwaniem swojego pierwszego związku - nie tylko pierwszego, ale i takiego, który uważał wtedy za poważny. Prawdopodobnie taki był i możliwe, że przetrwałby do dzisiaj, gdyby tylko Saul nie był homofobicznie nastawiony do samego siebie i gdyby nie bał się pokazywać komukolwiek, że kocha mężczyznę.
Był teraz ciekaw, skąd Remington ma jego numer, tym bardziej, że ewidentnie Saul został mu polecony przez kogoś jako źródełko - w zasadzie słusznie, gdyby nie to, że od niedawna Monroe próbował zerwać z nałogiem i wszelkimi nielegalnymi interesami. Ale niestety ćpał nadal, mimo wszystko - rzucenie tego gówna nie było takie proste, jak mogłoby się niektórym wydawać. Nie brał już w żyłę i jeśli posiadał herę, to rzadko (od kiedy zarówno Klaus, jak Sam wywalili mu działkę do kibla) - zdarzało mu się kupić to "na wszelki wypadek", ale chował to przed samym sobą, nie mając zamiaru brać (chociaż nieraz kusiło cholernie). Miał jednak jakiś kwas i extasy, którymi mógł się podzielić, bo ani to (w jego rozumowaniu) mocne, ani nie tak znów straszne - o tym nie mówił ani swojemu chłopakowi, ani bratu, bo nie widział sensu: traktował to raczej jak każdą inną używkę i brał okazjonalnie. No i - Isaac na pewno by się do tego nie dorwał, bo Saul trzymał takie rzeczy pod kluczem, razem z lekami, od kiedy młody zaczął u niego częściej bywać i przewracać mu dom do góry nogami. Teraz otworzył tę zakluczoną szufladę i wyciągnął wszystko, co miał i mógł ewentualnie opylić dawnemu przyjacielowi. Rozłożył to na łóżku i czekał, siedząc na kanapie z bosymi stopami opartymi o stolik kawowy. Dłubał frezarką w nowym wisiorku, który robił ze srebra i złota, przedstawiającym węża oplatającego kruka. Sam nie wiedział, skąd ten pomysł przyszedł mu do głowy, ale im dłużej o tym myślał, tym bardziej widział w tym relację swoją i Wernera, tym bardziej, że kruk zdawał się otulać węża skrzydłami i jednocześnie atakować go dziobem, a wąż z jednej strony chciał ukąsić, a z drugiej wyglądał, jakby tulił się do ptaka.
Słysząc dzwonek do drzwi położył ozdobę i narzędzie na stolik i poszedł otworzyć, biorąc po drodze zapalonego przed chwilą papierosa. Był ubrany w jasne, sprane dżinsy i białą podkoszulkę bez rękawów.
- Właź - powiedział zamiast powitania, kiwnąwszy głową w stronę wnętrza swojego domu - To czego ci potrzeba? I ile masz kasy?
Poszedł za nim do salonu, wydmuchując po drodze dym z płuc.
Dick Remington
Był teraz ciekaw, skąd Remington ma jego numer, tym bardziej, że ewidentnie Saul został mu polecony przez kogoś jako źródełko - w zasadzie słusznie, gdyby nie to, że od niedawna Monroe próbował zerwać z nałogiem i wszelkimi nielegalnymi interesami. Ale niestety ćpał nadal, mimo wszystko - rzucenie tego gówna nie było takie proste, jak mogłoby się niektórym wydawać. Nie brał już w żyłę i jeśli posiadał herę, to rzadko (od kiedy zarówno Klaus, jak Sam wywalili mu działkę do kibla) - zdarzało mu się kupić to "na wszelki wypadek", ale chował to przed samym sobą, nie mając zamiaru brać (chociaż nieraz kusiło cholernie). Miał jednak jakiś kwas i extasy, którymi mógł się podzielić, bo ani to (w jego rozumowaniu) mocne, ani nie tak znów straszne - o tym nie mówił ani swojemu chłopakowi, ani bratu, bo nie widział sensu: traktował to raczej jak każdą inną używkę i brał okazjonalnie. No i - Isaac na pewno by się do tego nie dorwał, bo Saul trzymał takie rzeczy pod kluczem, razem z lekami, od kiedy młody zaczął u niego częściej bywać i przewracać mu dom do góry nogami. Teraz otworzył tę zakluczoną szufladę i wyciągnął wszystko, co miał i mógł ewentualnie opylić dawnemu przyjacielowi. Rozłożył to na łóżku i czekał, siedząc na kanapie z bosymi stopami opartymi o stolik kawowy. Dłubał frezarką w nowym wisiorku, który robił ze srebra i złota, przedstawiającym węża oplatającego kruka. Sam nie wiedział, skąd ten pomysł przyszedł mu do głowy, ale im dłużej o tym myślał, tym bardziej widział w tym relację swoją i Wernera, tym bardziej, że kruk zdawał się otulać węża skrzydłami i jednocześnie atakować go dziobem, a wąż z jednej strony chciał ukąsić, a z drugiej wyglądał, jakby tulił się do ptaka.
Słysząc dzwonek do drzwi położył ozdobę i narzędzie na stolik i poszedł otworzyć, biorąc po drodze zapalonego przed chwilą papierosa. Był ubrany w jasne, sprane dżinsy i białą podkoszulkę bez rękawów.
- Właź - powiedział zamiast powitania, kiwnąwszy głową w stronę wnętrza swojego domu - To czego ci potrzeba? I ile masz kasy?
Poszedł za nim do salonu, wydmuchując po drodze dym z płuc.
Dick Remington