Is this a sign or just the cruel laughter of fate?
: 29 paź 2023, 22:09
Wylądował po ponad trzygodzinnym locie, nie do końca dowierzając, że naprawdę to robił. Czy kompletnie zwariował? Rozsądek podpowiadał, że tak. Zostawiał za sobą praktycznie wszystko. Dom, rodzinę, przyjaciół. Całe dotychczasowe życie, które prowadził przez ostatnie szesnaście lat i w imię czego? Wyblakłych wspomnień z przeszłości? Wywracał życie nie tylko swoje, ale i córki o sto osiemdziesiąt stopni, żeby sprawdzić, czy stara miłość nie rdzewieje? Naprawdę musiał postradać zmysły. Addie zapewne wiodła szczęśliwe życie i nawet o nim nie pamiętała, a nawet jeśli, to nie miał prawa ingerować w jej przestrzeń osobistą po tak długim czasie. Problem w tym, że on nigdy jakoś specjalnie nie przejmował się przeszkodami. Zawsze osiągał wszystko, co postawił sobie za cel. Ale co będzie jeśli ten cel nie mieszkał już w Lorne Bay? Naprawdę powinien był to wszystko lepiej zaplanować. Właśnie dlatego nigdy nie działał pod wpływem impulsu. Każda rzecz musiała być odpowiednio zaplanowana, przekalkulowana i sprawdzona przez jego ludzi. Jednak kiedy dostał w ręce papiery rozwodowe, nagle rozsądek wziął w łeb. Nathan w końcu poczuł, że może zrobić co tylko zechce. Na jego drodze już dłużej nie stał apodyktyczny ojciec, ani żona, której nigdy nie kochał. Zgorzkniałe serce Blacka nieoczekiwanie znów chciało zabić pełną piersią. Ciało wybudziło się z letargu i ponownie pragnęło poczuć ekscytację bliskością ukochanej osoby. Dlatego N. naiwnie i w szalony sposób postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Kupił dom w Lorne Bay i właśnie leciał dopiąc umowę na ostatni guzik. Za kilka dni, miała dołączyć do niego wściekła córka. Z jednej strony nie dziwił się nastolatce i rozumiał ją. Z drugiej jednak, przez ostatnie szesnaście lat robił wszystko z myślą o niej. Wcześniej spełniał oczekiwania ojca, a teraz? Teraz postanowił, że przyszedł czas pomyśleć o sobie. Kiedy więc sygnalizacja konieczności zapięcia pasów zgasła, wstał z miejsca i zabrał swoją podręczną walizkę. Reszta rzeczy miała pojawić się później. Black miał ze sobą wyłącznie najpotrzebniejsze rzeczy. Dlatego walizka w dłoń i chwilę później opuszczał już pokład samolotu. Kiedy opuścił strefę przylotów, ruszył przed siebie, przypominając sobie, że nie czeka na niego kierowca. Musiał zamówić taksówkę. Wyciągnął więc telefon z kieszeni spodni i zaczął szukać kierowcy, gdy nagle poczuł jak z kimś się zderza.
- Jasna cholera - warknął, czując ciepłą ciecz na koszulce. Uniósł wzrok w górę na sprawcę i zamarł.
- Jasna cholera - warknął, czując ciepłą ciecz na koszulce. Uniósł wzrok w górę na sprawcę i zamarł.