Can we talk?
: 24 paź 2023, 13:18
#1
Stresowała się rozmową z bratem. Czy to nie było nienormalne? Stresowała się niczym nastolatka, która musiała przyznać się, że nabroiła. I w sumie to właśnie tak się czuła. Mimo że do nastolatki to przecież było jej daleko, ona wciąż czuła się jak nastolatka która wpadła. Dlatego tak bardzo zwlekała by przekazać wieści Dickowi. Chociaż tak w zasadzie powinno być jej przecież łatwiej. Od kiedy tylko zobaczyła te dwie kreski, była przekonana, że najtrudniejsza rozmowa jaka ją czeka, była z głównym zainteresowanym, a mianowicie z ojcem jej dziecka. A okazało się, że Oliver zniósł to wyjątkowo spokojnie. I to jakie otrzymała od niego wsparcie... no po raz kolejny przekonała się, że był on naprawdę kochany i mogła na niego liczyć, cokolwiek się nie działo. Dlaczego więc teraz, przekonana, że jakoś to będzie, że sobie poradzą i to ogarną po prostu, bała się pogadać z Remingtonem? Cóż, prosta sprawa. Dużo łatwiej byłoby jej przekazać te wieści, gdyby była w ciąży z kimś, z kim się oficjalnie spotykała, z kim widziała swoją przyszłość... niestety, ale Oliver wcale nie był taką osobą. Sypiali ze sobą okazjonalnie, Richard nie miał okiazji go nawet nigdy poznać i mimo ogromnej sympatii Soph do chłopaka, nie planowała wcale bawić się z nim w dom i zakładać rodzinę. I to był właśnie cały powód, dla którego tak bardzo się stresowała tą rozmową. Ale niestety, w nieskończoność tego ukrywać nie mogła. I zdała sobie z tego właśnie dzisiaj rano, kiedy podczas ubierania się, ledwie dopięła swoje ulubione spodnie. I nie, to nie tak, że miała już jakiś wielki brzuch, którego nie dało się ukryć, bo jeszcze pod szerszymi ubraniami nie było widać żadnych oznak ciąży, ale jednak fakt, zaczynał być on nieco widoczny. Wciąż minimalnie, ale jednak to uświadomiło Sophie, że nim się obejrzy, już go nie schowa. A naprawdę nie chciała sytuacji, że Dick coś dostrzeże i domyśli się sam. Dlatego w końcu sięgnęła po ten telefon i napisała do niego.
Kierując swoje kroki do remizy w której pracował jej brat, wciąż nie była przekonana co do tego miejsca. Chciała porozmawiać z nim w spokoju i naprawdę nie miała ochoty, by w trakcie tej rozmowy, ktoś lub coś im przerwało. Jednak był w pracy, więc było to możliwe. Ostatecznie jednak stwierdziła, że skoro już się zebrała w sobie, by z nim pogadać, to nie mogła się teraz wycofać. Dlatego w końcu weszła do remizy, jak do siebie, na szczęście nikomu się nie musiała tłumaczyć, bo jednak ludzie już ją tutaj kojarzyli, więc od razu skierowała swoje kroki w kierunku gabinetu komendanta.
- Hej - przywitała się krótko, po czym zamknęła za sobą drzwi i opadła na krzesło naprzeciwko Dicka. - Jak leci? - patrzcie ją, jaka mistrzyni small-talku! No ale hej, przecież nie wypali tak od wejścia już, hej, słuchaj, jestem w ciąży, nie?
Dick Remington
Stresowała się rozmową z bratem. Czy to nie było nienormalne? Stresowała się niczym nastolatka, która musiała przyznać się, że nabroiła. I w sumie to właśnie tak się czuła. Mimo że do nastolatki to przecież było jej daleko, ona wciąż czuła się jak nastolatka która wpadła. Dlatego tak bardzo zwlekała by przekazać wieści Dickowi. Chociaż tak w zasadzie powinno być jej przecież łatwiej. Od kiedy tylko zobaczyła te dwie kreski, była przekonana, że najtrudniejsza rozmowa jaka ją czeka, była z głównym zainteresowanym, a mianowicie z ojcem jej dziecka. A okazało się, że Oliver zniósł to wyjątkowo spokojnie. I to jakie otrzymała od niego wsparcie... no po raz kolejny przekonała się, że był on naprawdę kochany i mogła na niego liczyć, cokolwiek się nie działo. Dlaczego więc teraz, przekonana, że jakoś to będzie, że sobie poradzą i to ogarną po prostu, bała się pogadać z Remingtonem? Cóż, prosta sprawa. Dużo łatwiej byłoby jej przekazać te wieści, gdyby była w ciąży z kimś, z kim się oficjalnie spotykała, z kim widziała swoją przyszłość... niestety, ale Oliver wcale nie był taką osobą. Sypiali ze sobą okazjonalnie, Richard nie miał okiazji go nawet nigdy poznać i mimo ogromnej sympatii Soph do chłopaka, nie planowała wcale bawić się z nim w dom i zakładać rodzinę. I to był właśnie cały powód, dla którego tak bardzo się stresowała tą rozmową. Ale niestety, w nieskończoność tego ukrywać nie mogła. I zdała sobie z tego właśnie dzisiaj rano, kiedy podczas ubierania się, ledwie dopięła swoje ulubione spodnie. I nie, to nie tak, że miała już jakiś wielki brzuch, którego nie dało się ukryć, bo jeszcze pod szerszymi ubraniami nie było widać żadnych oznak ciąży, ale jednak fakt, zaczynał być on nieco widoczny. Wciąż minimalnie, ale jednak to uświadomiło Sophie, że nim się obejrzy, już go nie schowa. A naprawdę nie chciała sytuacji, że Dick coś dostrzeże i domyśli się sam. Dlatego w końcu sięgnęła po ten telefon i napisała do niego.
Kierując swoje kroki do remizy w której pracował jej brat, wciąż nie była przekonana co do tego miejsca. Chciała porozmawiać z nim w spokoju i naprawdę nie miała ochoty, by w trakcie tej rozmowy, ktoś lub coś im przerwało. Jednak był w pracy, więc było to możliwe. Ostatecznie jednak stwierdziła, że skoro już się zebrała w sobie, by z nim pogadać, to nie mogła się teraz wycofać. Dlatego w końcu weszła do remizy, jak do siebie, na szczęście nikomu się nie musiała tłumaczyć, bo jednak ludzie już ją tutaj kojarzyli, więc od razu skierowała swoje kroki w kierunku gabinetu komendanta.
- Hej - przywitała się krótko, po czym zamknęła za sobą drzwi i opadła na krzesło naprzeciwko Dicka. - Jak leci? - patrzcie ją, jaka mistrzyni small-talku! No ale hej, przecież nie wypali tak od wejścia już, hej, słuchaj, jestem w ciąży, nie?
Dick Remington