reunion...
Mercury wrócił do miasteczka jakiś tydzień temu. Od tamtego czasu praktycznie nie wychodził z domu. Musiał trochę poogarniać wszystkie swoje sprawy, które tu zostawił przed wyjazdem. Emocje trochę opadły i mógł w końcu zająć się swoim życiem. Cała sprawa z Mayą po czasie okazała się jednym wielkim nieporozumieniem. Gdyby wiedział, że tak się wydarzy to na pewno nie wychodziłby poza ich strefę komfortu i został na płaszczyźnie przyjaźni. Mimo to nie zrażał się do życia. Człowiek przecież uczy się na błędach, prawda? Tak też chciał potraktować tę relację, która tak naprawdę nie miała prawa bytu. Ślepo zakochany w dziewczynie, która w tak szybki sposób wykorzystała jego zaufanie i zaczęła pisać ze swoim byłym. Taka sytuacja powinna złamać jego serce na kawałeczki, lecz w tym przypadku było inaczej. Przyjął to w bardzo chłodny sposób, bo jego życie emocjonalne miało w przeszłości więcej wzlotów niż taki wyskok, który zafundowała mu Maya. Na koniec poprosił ją o jedno. Chciał, aby nigdy tu nie wracała i nie musiał znów się z nią mierzyć.
Na dzisiejsze spotkanie umówił się ze swoją przyjaciółką, z którą jakiś czas temu łączyło go coś więcej. Mercury oraz Olivie zaczęli znajomość od imprez, potem seksu, a na koniec spotykali się na wspólne wyjścia, czego na pewno związkiem nie można było w żaden sposób nazwać. W tym jednak przypadku udało im się bardzo płynnie przejść z flirtu w przyjaźń. Chciał się komuś wygadać, a może więcej - potrzebował tego.
Parkował już auto pod barem, czując, jak w tył jego auta uderza coś z niezłym impetem. Przeklął pod nosem widząc auto stojące tuż za nim. Lekko spanikowany wyszedł na zewnątrz i dostrzegł kobietę, która delikatnie uderzyła w jego zderzak. Nie chciał wzywać policji i rozwiązywać tej sytuacji teraz, więc wziął od niej numer i mieli skontaktować się na dniach. W końcu nieco spóźniony zjawił się w barze.
— Mam nadzieje, że nie czekałaś zbyt długo... — zakomunikował z uśmiechem na twarzy. Fajnie było się z nią zobaczyć, mimo, że ostatnio nie spędzali zbyt wiele czasu razem. Nawet nie rozmawiając przez dłuższą chwilę łączyło ich coś takiego, że rozmowy między nimi były tak naturalne, że nikt by nie powiedział, że jest to przyjaźń przerywana. — Jakaś babka zarysowała mi auto na parkingu — pokręcił przecząco głową śmiejąc się z tej sytuacji. Oczywiście, że nie był wkurzony. Takie rzeczy się zdarzają, a szczególnie na parkingu samochodowym o tak później porze. — Dobrze Cię widzieć — dodał jeszcze na sam koniec, zajmując miejsce obok blondynki.
Olive Halsworth