: 22 wrz 2023, 19:25
Nie chciała nosić wobec niego żalu — jej intencją wcale nie było wkurzanie się, irytowanie, przeciąganie wrogiej atmosfery. Chciała spokoju i porządku; chciała biznesowego, rozważnego i dorosłego podejścia, ale żeby je osiągnąć, musieli najwyraźniej coś sobie wyjaśnić. Kto by pomyślał, że konflikt wynikał głównie z niedomówień i braku komunikacji? W zasadzie, czy nie tak powstaje większość starć w dzisiejszym świecie? Ale Naveah nie potrafiła wyrazić swoich emocji; wprost powiedzieć, że jest zainteresowana nieco bardziej i że niekoniecznie satysfakcjonuje ją jednorazowe zaspokojenie potrzeb. Oprócz obaw względem tego, jak mogłaby zostać odebrana, miała również bolesną świadomość, że niezależnie od podejścia Gabriela, nie miało to prawa się udać. Nie potrafiła wyobrazić sobie rzeczywistości, w której mówi swojemu ojcu, że spotyka się z jego znajomym; a to zapewne byłoby ciężkie do utrzymania w tajemnicy. Byli zbyt bogaci i zauważalni, by schować się przed światem; a już nie do pomyślenia wydawało się ukrywanie czegoś w najbliższym kręgu. Ale! To nie było istotne, skoro dla mężczyzny stanowiła jedynie kolejną zdobycz — a o tej wersji była niemalże przekonana. Ubzdurała sobie, że w innym wypadku na pewno by się odezwał. Zrobił ... cokolwiek. I poniekąd na to liczyła, chociaż starała się trzymać realistycznej wizji; tylko to mogło ochronić kobietę przed rozczarowaniem.
Była wściekła; tak bardzo, że na jej policzkach zapłonął purpurowy rumieniec. Tym razem złość nie była jednak skierowana w stronę Gabriela, a dotyczyła jej samej oraz słów, które tak nieuważnie opuściły jej gardło. P o w i n n a je powstrzymać. A teraz stała w osłupieniu, bo jego reakcja jasno wskazywała na to, że nie w i e d z i a ł. Tego się nie spodziewała. Ale … — To niczego nie zmienia — stwierdziła, a jej głos zabrzmiał przy tym dość nietypowo. Bardzo mechanicznie; jakby wypowiadała żołnierską komendę. — Miałam — poprawiła, starając się być odebrana pewniej, niż się czuła. To nie tak, że przez tyle lat tliła się w niej miłosna iskierka, ale … nie znaczyło to wcale, że ziarenko uczucia gdzieś nie pozostało. — Nie musisz nic mówić i ja też nie powinnam zachowywać się w ten sposób. To idiotyczne. Możemy puścić wszystko w niepamięć? — rzuciła, chociaż niekoniecznie w zgodzie z samą sobą. Nie wiedziała, jak wybrnąć. Miała w sobie bardzo sprzeczne emocje; z jednej strony chciała stamtąd uciec, a z drugiej nie potrafiła.
Była wściekła; tak bardzo, że na jej policzkach zapłonął purpurowy rumieniec. Tym razem złość nie była jednak skierowana w stronę Gabriela, a dotyczyła jej samej oraz słów, które tak nieuważnie opuściły jej gardło. P o w i n n a je powstrzymać. A teraz stała w osłupieniu, bo jego reakcja jasno wskazywała na to, że nie w i e d z i a ł. Tego się nie spodziewała. Ale … — To niczego nie zmienia — stwierdziła, a jej głos zabrzmiał przy tym dość nietypowo. Bardzo mechanicznie; jakby wypowiadała żołnierską komendę. — Miałam — poprawiła, starając się być odebrana pewniej, niż się czuła. To nie tak, że przez tyle lat tliła się w niej miłosna iskierka, ale … nie znaczyło to wcale, że ziarenko uczucia gdzieś nie pozostało. — Nie musisz nic mówić i ja też nie powinnam zachowywać się w ten sposób. To idiotyczne. Możemy puścić wszystko w niepamięć? — rzuciła, chociaż niekoniecznie w zgodzie z samą sobą. Nie wiedziała, jak wybrnąć. Miała w sobie bardzo sprzeczne emocje; z jednej strony chciała stamtąd uciec, a z drugiej nie potrafiła.