: 14 paź 2021, 14:05
Właściwie niewiele osób wierzył w to, że Archie znów stanie na nogi. Niektórzy obstawiali, że jeśli jego stan ulegnie poprawie, to w najlepszym wypadku wyląduje na wózku inwalidzkim. Głównie tymi sceptykami byli lekarze specjalizujący się w neurologii i neurochirurgii. Ba, początkowo lekarze nie dalwali mu dużych szans na przeżycie, a co dopiero na poruszanie się o własnych siłach. Za to rodzina nigdy nie traciła nadziei i nie brali pod uwagę, że Archer mógłby nie wrócić do zdrowia. A on, na przekór znawcom i uczonym, nie dość, że opuścił szpitalne łóżko szybciej niż to zakładano, to przemieszczał się bez wózka inwalidzkiego i bez konieczności używania kul. Czy to był cud? Najprawdziwszy.
- Najgorsze, że te wszystkie przyjazne środowisku wynalazki są o wiele droższe. Nic dziwnego, że ludzie rezygnują z zakupu ekstra organicznej folii i pozostają przy zwykłych, plastikowych torbach - pokręcił głową, kiedy zbliżali się do przyrzecznych śmieci. - Powinni rozdawać je za darmo, zważywszy jak dużo ludzie robią zakupów. Pewnie byłoby to trochę nieopłacalne i wyszłoby każdemu na dobre. W ogóle odnoszę wrażenie, że społeczeństwo ciągle jest zbyt mało wyedukowane w kwestii dbania o środowisko - dodał poirytowanym głosem, ale nie miał wpływu na to, co robili inni. Co najwyżej mógł zwrócić uwagę braciom, żeby segregowali śmieci i znajomym, żeby zamiast rzucać pety pod nogi, wrzucali niedopałki do kosza.
Z tym schodkiem miała rację, dlatego posłał jej rozbawiane spojrzenie spowodowane swoim fakapem.
- Nie wiem jak ty, ale ja będę wspinał się do nieba po drabinie. Lepsze widoki - oznajmił, jak na prawdziwego wielbiciela wyzwań i adrenaliny przystało. Dobrze, że nie postawił na słup wysokiego napięcia, wtedy mógłby za daleko nie zajść.
Chciał jak najszybciej dobić do worka z odpadami, wrzucić go na kajak i kontynuować spływ, jednak słowa Audrey skutecznie mu w tym przeszkodziły.
- Co? - opuścił wiosła i pochylił się, chcąc lepiej przyjrzeć się znalezisku. Wcześniej nie słyszał skamlenia, dopiero gdy przycisnął podbródek ro ramienia Clark usłyszał te dziwne dźwięki. - Czy to... Mały wombat? - właściwie nie miał pojęcia, na co patrzył. Małe, czarne i miało duże oczy. To mogło być wszystkim. Kojotem, psem dingo, kangurem wallabie. Albo zwykłym kotem. No ciężko stwierdzić, Archer nie za bardzo znał się na tak małych zwierzakach, ale na szczęście towarzyszyła mu prawdziwa specjalistka.
Audrey Bree Clark
- Najgorsze, że te wszystkie przyjazne środowisku wynalazki są o wiele droższe. Nic dziwnego, że ludzie rezygnują z zakupu ekstra organicznej folii i pozostają przy zwykłych, plastikowych torbach - pokręcił głową, kiedy zbliżali się do przyrzecznych śmieci. - Powinni rozdawać je za darmo, zważywszy jak dużo ludzie robią zakupów. Pewnie byłoby to trochę nieopłacalne i wyszłoby każdemu na dobre. W ogóle odnoszę wrażenie, że społeczeństwo ciągle jest zbyt mało wyedukowane w kwestii dbania o środowisko - dodał poirytowanym głosem, ale nie miał wpływu na to, co robili inni. Co najwyżej mógł zwrócić uwagę braciom, żeby segregowali śmieci i znajomym, żeby zamiast rzucać pety pod nogi, wrzucali niedopałki do kosza.
Z tym schodkiem miała rację, dlatego posłał jej rozbawiane spojrzenie spowodowane swoim fakapem.
- Nie wiem jak ty, ale ja będę wspinał się do nieba po drabinie. Lepsze widoki - oznajmił, jak na prawdziwego wielbiciela wyzwań i adrenaliny przystało. Dobrze, że nie postawił na słup wysokiego napięcia, wtedy mógłby za daleko nie zajść.
Chciał jak najszybciej dobić do worka z odpadami, wrzucić go na kajak i kontynuować spływ, jednak słowa Audrey skutecznie mu w tym przeszkodziły.
- Co? - opuścił wiosła i pochylił się, chcąc lepiej przyjrzeć się znalezisku. Wcześniej nie słyszał skamlenia, dopiero gdy przycisnął podbródek ro ramienia Clark usłyszał te dziwne dźwięki. - Czy to... Mały wombat? - właściwie nie miał pojęcia, na co patrzył. Małe, czarne i miało duże oczy. To mogło być wszystkim. Kojotem, psem dingo, kangurem wallabie. Albo zwykłym kotem. No ciężko stwierdzić, Archer nie za bardzo znał się na tak małych zwierzakach, ale na szczęście towarzyszyła mu prawdziwa specjalistka.
Audrey Bree Clark