Lisa -> Tilly
: 08 lip 2021, 15:49
1.
Nigdy nie miała wielu przyjaciół… ani nawet znajomych… czy chociażby tych osób, które wiedzą o tobie coś więcej, niż to jak masz na imię. Po prostu w jej życiu brakowało ludzi, a garstka tych, którzy się liczyli, stanowiła głównie jej rodzinę. Były jednak wyjątki… takie, jak na przykład Margot, która już nie żyła. Po jej śmierci Lisa na pewien czas odcięła się od świata jeszcze bardziej, niż wcześniej, tylko pogarszając swoje i tak kulejące już relacje z otoczeniem. Na całe szczęście nie obudowała się murem przed każdym, a od jakiegoś czasu, gdy jej życie było względnie stabilne, sama zauważała, że nie przetrwa bez innych. Oczywiście nie oznaczało to, że zamierzała szukać sobie na siłę przyjaciół, jej introwertyzm jej na to nie pozwalał, ale chciała pielęgnować te relacje, które posiadała, przede wszystkim tą z Tilly. Prawdę mówiąc zaskoczyło ją, gdy zobaczyła nieodebrane połączenia od dziewczyny na swoim telefonie, ale też pewnego rodzaju dumą napawał ją moment, w którym mogła oznajmić, że musi oddzwonić do przyjaciółki. Bo nawet takie osobliwe introwertyczki, jak ona, mają przyjaciółki. No… jedną, ale to nieistotne. Wybrała odpowiedni numer, jak zawsze czując lekki, absurdalny stres, gdy miała wykonać połączenie telefoniczne i oczekiwała na odebranie.
- Hej, tu Lisa - zaczęła nieśmiało, początki rozmów zawsze były najgorsze, nigdy nie wiedziała, co powiedzieć, ale na całe szczęście nie musiała rozmawiać z kimś obcym… gdyby tak było, najpewniej by nie zadzwoniła, od tego należy zacząć. - Dzwoniłaś do mnie. Coś się stało? - zapytała od razu, w typowy dla siebie sposób już oczekując najgorszych scenariuszy. Jej spaczony, pesymistyczny światopogląd brał nad nią górę, ale póki co wierzyła, że nie daje tego po sobie poznać. Poza tym naprawdę była ciekawa tego, co Tilly chce jej przekazać, więc czując, a raczej licząc na to, że dziewczyna nie zadzwoniła do niej wcześniej przez pomyłkę, wyszła na zewnątrz i usiadła wygodnie gdzieś w ogrodzie, chowając się za jakimiś krzakami przed światem.
Tilly Huntington
Nigdy nie miała wielu przyjaciół… ani nawet znajomych… czy chociażby tych osób, które wiedzą o tobie coś więcej, niż to jak masz na imię. Po prostu w jej życiu brakowało ludzi, a garstka tych, którzy się liczyli, stanowiła głównie jej rodzinę. Były jednak wyjątki… takie, jak na przykład Margot, która już nie żyła. Po jej śmierci Lisa na pewien czas odcięła się od świata jeszcze bardziej, niż wcześniej, tylko pogarszając swoje i tak kulejące już relacje z otoczeniem. Na całe szczęście nie obudowała się murem przed każdym, a od jakiegoś czasu, gdy jej życie było względnie stabilne, sama zauważała, że nie przetrwa bez innych. Oczywiście nie oznaczało to, że zamierzała szukać sobie na siłę przyjaciół, jej introwertyzm jej na to nie pozwalał, ale chciała pielęgnować te relacje, które posiadała, przede wszystkim tą z Tilly. Prawdę mówiąc zaskoczyło ją, gdy zobaczyła nieodebrane połączenia od dziewczyny na swoim telefonie, ale też pewnego rodzaju dumą napawał ją moment, w którym mogła oznajmić, że musi oddzwonić do przyjaciółki. Bo nawet takie osobliwe introwertyczki, jak ona, mają przyjaciółki. No… jedną, ale to nieistotne. Wybrała odpowiedni numer, jak zawsze czując lekki, absurdalny stres, gdy miała wykonać połączenie telefoniczne i oczekiwała na odebranie.
- Hej, tu Lisa - zaczęła nieśmiało, początki rozmów zawsze były najgorsze, nigdy nie wiedziała, co powiedzieć, ale na całe szczęście nie musiała rozmawiać z kimś obcym… gdyby tak było, najpewniej by nie zadzwoniła, od tego należy zacząć. - Dzwoniłaś do mnie. Coś się stało? - zapytała od razu, w typowy dla siebie sposób już oczekując najgorszych scenariuszy. Jej spaczony, pesymistyczny światopogląd brał nad nią górę, ale póki co wierzyła, że nie daje tego po sobie poznać. Poza tym naprawdę była ciekawa tego, co Tilly chce jej przekazać, więc czując, a raczej licząc na to, że dziewczyna nie zadzwoniła do niej wcześniej przez pomyłkę, wyszła na zewnątrz i usiadła wygodnie gdzieś w ogrodzie, chowając się za jakimiś krzakami przed światem.
Tilly Huntington