Out of focus
: 03 sie 2023, 20:46
8.
Naima doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak głupie było to co właśnie miała zamiar zrobić. Oczywiście jeśli jej plan dojdzie do skutku, bo na razie to bazował na mrzonkach i prawdopodobnie przywidzeniach, które miała jak ostatni raz tutaj była. Postanowiła jednak raz w życiu zaufać sobie. A przynajmniej tej trzeźwej sobie, bo z tego co słyszała, to po pijaku nie miała problemu z ufaniem swoim debilnym pomysłom.
Jedyne czego nie przemyślała to to, żeby kupić sobie bilet online i przez to straciła sporo czasu stojąc w kolejce do kasy. Jeszcze myślała, że jest sprytna, że pójdzie sobie do tego ZOO w tygodniu, gdzie nie będzie rodzin z dziećmi, ale nie pomyślała o wycieczkach szkolnych. Trafiła akurat w najgorszy tłok, gdzie chyba zjechały się wszystkie lokalne szkoły. Co najmniej jakby australijskie dzieci nie miały do czynienia ze zwierzakami na co dzień. Poza ZOO. No, ale trudno, stała i przynajmniej sobie tylko podsłuchała jaki jest plan zwiedzania klas i dzięki temu sama wiedziała jak się poruszać, żeby ominąć krzyczące i piszczące dzieci. Podziwiała ludzi, którzy decydowali się na taki zawód. Ona prawdopodobnie nie wyrobiłaby w pracy zajmując się krzyczącymi dzieciakami, nad którym nikt nie byłby w stanie zapanować. Dobrze, że nie miała dzieci. Nie chciałaby po swoim odwyku wrócić do domu, w którym biegały i piszczały osoby, które nie potrafiły się kontrolować. Z Freyą, która była wiecznie w pracy, Naima miała ciszę i spokój, żeby powoli dochodzić do siebie. Chociaż momentami zapominała o tym, że ma dochodzić do siebie i po prostu zaczynała sobie budować nowe życie z tym jak jest. Coś jej jednak nie dawało spokoju. A właściwie to ktoś. Ostatni raz jak była tutaj z przyjaciółką to gdzieś w tle mignęła jej pary razy twarz. Twarz, która budziła jakieś wspomnienia, ale Naima nie mogła ich rozbudzić do finalnej wersji, bo nie miała punktu odniesienia. Później o tym na nowo zapomniała, ale gdzieś cały czas wspomnienie tej twarzy wracało. Do tego stopnia, że zaczęło ją to irytować, bo nie wiedziała czy zaczyna tracić zmysły czy jej umysł próbował odblokować jakieś wspomnienia.
Nie zachowywała się jak wariatka i nie biegała po ZOO szukając kobiety ze swoich prawdopodobnie wizji. Korzystała z uroków tego, że zwierzęta były jednak urocze, ignorowała smród i nawet cieszyła się swoją wizytą tutaj. To, że obczajała przy okazji pracowników, to już całkiem inna sprawa. Była właśnie przy wybiegu dla pingwinów, czy tam właściwie przy jakimś basenie czy coś. Nie wiem jak to nazwać, ale mam też nadzieję, że były tutaj pingwiny. Właśnie przy pingwinach dostrzegła kobietę, która prawdopodobnie szykowała się do tego, żeby je karmić. Naima wykorzystała okazję, że wycieczki szkolne były akurat przy papugach i podeszła do kobiety tak blisko jak mogła. –Hej! – Zawołała próbując zwrócić na siebie uwagę. Machała przy tym trochę jak debil, ale trudno. Jak kobieta na nią spojrzała to Naima spoważniała. –Witam. – Przywitała się ponownie i dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że nie przemyślała tego co mogłaby powiedzieć. Nie chciała zaczynać od tekstu w stylu „siema, znamy się?”, bo jak się znają to będzie przypał z tłumaczeniem się. A tak to rozegra wszystko na debila. Tak jak na przykład teraz. –Co to jest? – Wskazała na jakieś randomowego pingwina, który wyskoczył z wody i się otrzepywał. Tak, mniejszy przypał niż zapytanie o to czy się znają. Nawet ona wiedziała, że to pingwin. Chociaż przypał jak się okaże, że to kruk.
Beverly Strand
Naima doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak głupie było to co właśnie miała zamiar zrobić. Oczywiście jeśli jej plan dojdzie do skutku, bo na razie to bazował na mrzonkach i prawdopodobnie przywidzeniach, które miała jak ostatni raz tutaj była. Postanowiła jednak raz w życiu zaufać sobie. A przynajmniej tej trzeźwej sobie, bo z tego co słyszała, to po pijaku nie miała problemu z ufaniem swoim debilnym pomysłom.
Jedyne czego nie przemyślała to to, żeby kupić sobie bilet online i przez to straciła sporo czasu stojąc w kolejce do kasy. Jeszcze myślała, że jest sprytna, że pójdzie sobie do tego ZOO w tygodniu, gdzie nie będzie rodzin z dziećmi, ale nie pomyślała o wycieczkach szkolnych. Trafiła akurat w najgorszy tłok, gdzie chyba zjechały się wszystkie lokalne szkoły. Co najmniej jakby australijskie dzieci nie miały do czynienia ze zwierzakami na co dzień. Poza ZOO. No, ale trudno, stała i przynajmniej sobie tylko podsłuchała jaki jest plan zwiedzania klas i dzięki temu sama wiedziała jak się poruszać, żeby ominąć krzyczące i piszczące dzieci. Podziwiała ludzi, którzy decydowali się na taki zawód. Ona prawdopodobnie nie wyrobiłaby w pracy zajmując się krzyczącymi dzieciakami, nad którym nikt nie byłby w stanie zapanować. Dobrze, że nie miała dzieci. Nie chciałaby po swoim odwyku wrócić do domu, w którym biegały i piszczały osoby, które nie potrafiły się kontrolować. Z Freyą, która była wiecznie w pracy, Naima miała ciszę i spokój, żeby powoli dochodzić do siebie. Chociaż momentami zapominała o tym, że ma dochodzić do siebie i po prostu zaczynała sobie budować nowe życie z tym jak jest. Coś jej jednak nie dawało spokoju. A właściwie to ktoś. Ostatni raz jak była tutaj z przyjaciółką to gdzieś w tle mignęła jej pary razy twarz. Twarz, która budziła jakieś wspomnienia, ale Naima nie mogła ich rozbudzić do finalnej wersji, bo nie miała punktu odniesienia. Później o tym na nowo zapomniała, ale gdzieś cały czas wspomnienie tej twarzy wracało. Do tego stopnia, że zaczęło ją to irytować, bo nie wiedziała czy zaczyna tracić zmysły czy jej umysł próbował odblokować jakieś wspomnienia.
Nie zachowywała się jak wariatka i nie biegała po ZOO szukając kobiety ze swoich prawdopodobnie wizji. Korzystała z uroków tego, że zwierzęta były jednak urocze, ignorowała smród i nawet cieszyła się swoją wizytą tutaj. To, że obczajała przy okazji pracowników, to już całkiem inna sprawa. Była właśnie przy wybiegu dla pingwinów, czy tam właściwie przy jakimś basenie czy coś. Nie wiem jak to nazwać, ale mam też nadzieję, że były tutaj pingwiny. Właśnie przy pingwinach dostrzegła kobietę, która prawdopodobnie szykowała się do tego, żeby je karmić. Naima wykorzystała okazję, że wycieczki szkolne były akurat przy papugach i podeszła do kobiety tak blisko jak mogła. –Hej! – Zawołała próbując zwrócić na siebie uwagę. Machała przy tym trochę jak debil, ale trudno. Jak kobieta na nią spojrzała to Naima spoważniała. –Witam. – Przywitała się ponownie i dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że nie przemyślała tego co mogłaby powiedzieć. Nie chciała zaczynać od tekstu w stylu „siema, znamy się?”, bo jak się znają to będzie przypał z tłumaczeniem się. A tak to rozegra wszystko na debila. Tak jak na przykład teraz. –Co to jest? – Wskazała na jakieś randomowego pingwina, który wyskoczył z wody i się otrzepywał. Tak, mniejszy przypał niż zapytanie o to czy się znają. Nawet ona wiedziała, że to pingwin. Chociaż przypał jak się okaże, że to kruk.
Beverly Strand