I’m not afraid of heights, have you seen my shoes?
: 18 lip 2023, 16:24
Wiele się działo, trzeba było podjąć poważną decyzję... Jechać na ślub Marcello z Rosalią czy zostać bezpieczna w Australii? Miała mętlik w głowie, bo jeśli pojedzie, istnieje ryzyko, że wpadnie na Antonio, z którym nie chciała mieć nic wspólnego. Musiała odreagować. Wiedziała, że kuzyn ma jacht i stwierdziła, że się na niego wybierze z kilkoma znajomymi ot tak, zrobić małą imprezę. Znalazła w domu kluczyki od motorówki, która miała ją dowieźć na jacht i ruszyła do portu. Miała znaleźć konkretne stanowisko, w północnej części portu, gdzie była zacumowana piękna, ekskluzywna, czarna jak smoła motorówka. Tak, umiała sterować takimi urządzeniami, we Włoszech robiła to regularnie. Imprezy na łodziach były na porządku dzienny, spędzali na wodzie długie godziny, jedząc, pijąc i śmiejąc się do łez.
Przyjechała do portu pożyczając od Angelo jego samochód, zaparkowała we wskazanym miejscu i ruszyła na przystań. Prawie natychmiast pożałowała decyzji o ubraniu szpilek. Pomost wydawał się tak dziurawy jak szwajcarski ser i szpilki nieustannie wpadały w jakąś wyrwę. Mało sobie nóg nie połamała, co byłoby dla niej istną tragedią, takich nóg jak jej nie można ranić. Rozglądała się za znaną sobie łódką, ale nigdzie jej nie widziała, przeszła kilka rzędów i już dostawała białej gorączki. Wydawała się totalnie zagubiona i zirytowana.
- Cholera jasna! Gdzie ta pieprzona motorówka! Że też mi się zachciało imprezy na jachcie! Ja pierdole...- stanęła w miejscu już tak bardzo zła i bezradna, iż zaczęła wyglądać dosłownie żałośnie. Nie lubiła tak się czuć, bezsilność to najgorsze z możliwych uczuć, bo uważa się za silną kobietę, która wie, czego chce od życia. Zawiał silniejszy wiatr, wiec musiała przytrzymać kapelusz na głowie, a miała tylko jedną rękę, po w drugiej ściskała bardzo drogiego szampana, którego miała zamiar wypić kiedy już znajdzie się na motorówce. Kątem oka zauważyła jakiś ruch na jednej z łódek, a już myślała, że to wymarły port pełen łódek, które do nikogo nie należą.
- Ahoj! Marynarzu!- zawołała, machając ręką, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Widziałeś gdzieś tu w okolicy czarną motorówkę? Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. Białej gorączki dostaję.- poprawiła ciemne okulary na nosie. Jej akcent brzmiał obco, słychać było, że nie pochodzi z żadnego anglojęzycznego kraju.
Bruno Zimmerman Jr
Przyjechała do portu pożyczając od Angelo jego samochód, zaparkowała we wskazanym miejscu i ruszyła na przystań. Prawie natychmiast pożałowała decyzji o ubraniu szpilek. Pomost wydawał się tak dziurawy jak szwajcarski ser i szpilki nieustannie wpadały w jakąś wyrwę. Mało sobie nóg nie połamała, co byłoby dla niej istną tragedią, takich nóg jak jej nie można ranić. Rozglądała się za znaną sobie łódką, ale nigdzie jej nie widziała, przeszła kilka rzędów i już dostawała białej gorączki. Wydawała się totalnie zagubiona i zirytowana.
- Cholera jasna! Gdzie ta pieprzona motorówka! Że też mi się zachciało imprezy na jachcie! Ja pierdole...- stanęła w miejscu już tak bardzo zła i bezradna, iż zaczęła wyglądać dosłownie żałośnie. Nie lubiła tak się czuć, bezsilność to najgorsze z możliwych uczuć, bo uważa się za silną kobietę, która wie, czego chce od życia. Zawiał silniejszy wiatr, wiec musiała przytrzymać kapelusz na głowie, a miała tylko jedną rękę, po w drugiej ściskała bardzo drogiego szampana, którego miała zamiar wypić kiedy już znajdzie się na motorówce. Kątem oka zauważyła jakiś ruch na jednej z łódek, a już myślała, że to wymarły port pełen łódek, które do nikogo nie należą.
- Ahoj! Marynarzu!- zawołała, machając ręką, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Widziałeś gdzieś tu w okolicy czarną motorówkę? Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. Białej gorączki dostaję.- poprawiła ciemne okulary na nosie. Jej akcent brzmiał obco, słychać było, że nie pochodzi z żadnego anglojęzycznego kraju.
Bruno Zimmerman Jr