we should start our own business
: 17 lip 2023, 13:04
d z i e s i ę ć
Pojawianie się w miasteczku turystów mocno napędzało handel w centrum miasteczka, jednak garstka osób, chętnie pojawiała się także na skraju rezerwatu, korzystając z dobrodziejstw lokalnej społeczności, która dorabiała sobie na sprzedaży własnych wyrobów. Tutejsze zielarski cieszyły się klientelą, zainteresowaną leczniczymi specyfikami domowej roboty, właściciele antykwariatów wystawiali rozmaite przedmioty, a randomowi mieszkańcy pozbywali się staroci za nieduże pieniądze. Także Donoghue mogła pochwalić się udziałem w przydrożnej wyprzedaży swej ręcznie robionej biżuterii, w której sprzedaż wciągnęła także przyjaciółką. Blondynka pracując w sklepie, miała doświadczenie w rozmowach z klientem i pomagała także przy rozkładaniu i chowaniu towaru. Wiedziała jednak, że chodziło przede wszystkim o to by dotrzymać Ell towarzystwa, bo gdy ruch przy drodze malał, nie było zbyt wiele do roboty. Suzie zgodziła się jej pomóc weekendami, gdy była wolna od nauki, dlatego wczesnym rankiem wstawały i pędziły ustawić się w najbardziej strategicznym miejscu, przy parkingu, gdzie turyści jak i mieszkańcy Tingaree zostawiali swoje auta.
— Duży miałaś utarg w tygodniu? — zapytała, układając kolorowe bransoletki na starym, drewnianym stoliku, który wyciągnęły z piwnicy, która kryła cała masę staroci, które pewnie także nadałyby się na sprzedaż — W ogóle nie wiem skąd połowa tych ludzi się bierze. Leśna ścieżka jest zaśmiecona, a niektórzy, ci najbardziej inteligentni pchają się autami mimo wyraźnego zakazu. Decydują się na przechadzki po dziczy ale ciężko przejść im dodatkowy kawałek z parkingu — westchnęła i pokręciła z głową.
ell c. donoghue