Ormai la frittata è fatta. Auguroni!
: 03 lip 2023, 02:37
Ślub.
Sycylia.
Słońce, morze, wino, taniec śpiew.
Co może pójść nie tak?
Mogło. Wszystko. Angelo od kilku dni chodził lekko spięty. Widział, z czym wiąże się wyjazd na jego ojczyznę i w cale nie bał się zdemaskowania. Nie bał się tego ryzyka, które podejmował lecąc na zaślubiny brata - ojca chrzestnego Nostry, całej Sycylii. Była gdzieś z tyłu głowy ta świadomość, lekka obawa, jednak przysłaniało go coś innego.
Utrata Gabrielle Glass. Ta młoda kobieta w krótkim czasie stała się jego absolutnie wszystkim. Nie było dobrej okazji, by wyznać jej prawdę, by najmroczniejszy z Aresa sekretów uraczył jej drobne uszy. Wiedział, że źle robi, robiąc w ten sposób, jednak nie miał w sobie wystarczającej odwagi, by zrobić to wcześniej, choć powinien był. Raz nawet spróbował, ale wycofał się w ostatnim momencie. Czego się tak bał? Że odejdzie, ucieknie z krzykiem, wystraszy się i nigdy nie wróci? Nie miał pojęcia jak zareaguje, to mogło być dosłownie wszystko. Wsadzenie jej więc w samolot i wywiezienie na inny kontynent miało być rozwiązaniem? Na pewno chwilowym, w końcu nie będzie miała dokąd uciec. Zatrzyma ją siłą? Być może. Może zmusi ją, by go zaakceptowała? Zastraszy? Przecież w tym był najlepszy, jakie inne metody znał? Tak po prostu kupi jej bilet powrotny na pierwszy możliwy samolot? Sam nie wiedział, choć wielokrotnie rozważał każdy ze scenariuszy. Zaakceptuje to i będzie się świetnie bawić. Zakocha w Sycylii i sama zapragnie zamieszkać kiedyś z nim, u jego boku, rządząc i dumnie go reprezentując jako jego żona. Może zaakceptuje to, ale nie będzie chciała o tym słyszeć? Nigdy nie powie mu "Tak" i najlepiej sprawdzi się wyparcie. Wystraszy się, ale przyswoi, minie kilka dni i wszystko wróci do normy, albo nie wróci. Może narobi awantury? Co wtedy? Była nieprzewidywalna, może okradnie jakiegoś goryla ze spluwy instynktownie, by bronić się przed potencjalnym zagrożeniem... Co zrobi? Zwiąże ją i zamknie w lochach? Będzie więził? Nie miał zielonego pojęcia, jak zareaguje ona i jak on zareaguje na jej reakcje. Na ogól bardzo lubił ten dreszczyk emocji, narastającą adrenalinę i niebezpieczeństwo, jednak w tym wypadku, wolałby uniknąć tych emocji. Próbował je maskować, zrzucał na ilość obowiązków, które mu się nawarstwiły przed wyjazdem. Dużo rzeczy do zorganizowania, przypilnowanie hotelu i studia, załatwienie wszystkiego na jego niebolesność. W końcu to były aż dwa tygodnie, ale prawda była taka, że miał to wszystko w dupie. Wszystko przestało mieć znaczenie, na tle tego jednego, wielkiego problemu.
- Kochanie spakuj tyle walizek, ile tylko potrzebujesz. - Pogłaskał głowę i ucałował jej czubek z czułością. Nie, ten problem też nie miał znaczenia. Dla niego, bo Gabi raczej nie miała łatwego zadania. Jej rzeczy, jego choć jemu wystarczyła jedna duża walizka i jedna torba. I tak nie będą tego dźwigać. Na lotnisko odwoził ich jego kierowca, którego Gabi miała już okazje wcześniej poznać. Pomógł im z bagażami, a później na lotnisku obsłużyli ich agenci odpowiedzialni za pasażerów VIP. Przeszli oddzielnymi wejściami, przez osobistą kontrolę i później zawieziono ich do samolotu oddzielnym transportem. Angelo nie lubił podróżować z innymi ludźmi i sam fakt, że musieli lecieć rejsowym samolotem napawał go niesmakiem. Wykupił najwyższą klasę i cały rząd dla nich, żeby przypadkiem nikt się nie patrzył. Załoga traktowała ich bardzo szczególnie, choć nie wiedzieli, kim byli, tak na pewno zachodzili w głowę. Szefowa pokładu, która głównie ich obsługiwała trochę za bardzo zapuszczała oko na Angelo, ale on zdawał się tego nie zauważać, ale robił to tylko dla komfortu Gabi. Lot był długi i męczący, ale w końcu udało dolecieć się do Dubaju, w którym mieli mieć przesiadkę. Niezbyt długą, ale wystarczyło czasy, bu wziąć prysznic, na szybki numerek i świeże ciuchy. Znowu wozili ich oddzielnym transportem, a chwile na ogarnięcie się mieli w specjalnym pokoju dedykowanym tylko dla nich. Przyniesiono im szampana i przekąski.
- Pana samolot właśnie kołuje, miał niewielkie opóźnienie ze względu na duże natężenie ruchu do lądowania. Przepraszamy za niedogodności i zapraszamy państwa do limuzyny. - Długonoga, piękna arabka z czerwonymi jak jabłko ustami uśmiechała się do nich serdecznie, wskazując na wyjście. Angelo ujął w pasie Gabi i przepuścił ja w drzwiach, za którymi wsiedli do auta.
- Marcello był tak miły i wysłał po nas samolot... Będzie cały tylko dla nas. - Wyjaśnił Kwiatuszkowi, całując jej dłoń. Poprzednią podróż odbył w dresie, a teraz w końcu wyglądał odpowiednio do podróży, jaką powinni byli odbywać od samego początku.
Duży, lśniący Gulfstream w kolorze czarnym ukazał się ich oczom, gdy kierowca otworzył drzwi od strony Gabi. Angelo uśmiechnął się w ten swój firmowy sposób i oczy aż błysnęły mu z radości. Uwielbiał takie zabawki, a ta była zupełnie nowa w ich kolekcji.
Załoga przywitała ich z uśmiechem. Kapitan uścisnął mu dłoń, a następnie jego ukochanej, mówiąc do niej z głębokim, Włoskim akcentem. Na samolocie były dwie, ładne i młode stewardessy, które poinstruowały ich o zasadach bezpieczeństwa. Zostali sami. W końcu. Silniki samolotu rozgrzewały się, a oni siedzieli na miejscach przeciwko sobie - on tyłem do lotu, ona przodem, na małym, dwuosobowych kanapach.
- Jak podoba ci się niespodzianka? A to dopiero początek... - Ona jeszcze nie wiedziała, co ja czeka. - W Dubaju zostaniemy dwa dni jak będziemy wracać. Miałem ci nie mówić, ale widziałem, jak wyglądasz przez okno przy lądowaniu. - Zaśmiał się i sięgnął do jej uda, po którym przesunął dłonią w górę. Mieli zostać na dobę i w te stronę, ale szkoda było mu marnować kolejnego dnia. Mieli za sobą już dwanaście godzin lotu, a nadal czekało ich kolejne 8. Gdyby się zatrzymali, byliby dzień w plecy. Wiedział, że dla Gabi to duże obciążenie i wyzwanie, bo nigdy nie wyleciała nawet poza Australię, ale miejsca w poprzednim samolocie były wygodne, mieli prywatne łózka i mogli spać. Emirates miał w końcu najlepsze pierwsze klasy na świecie. Zaś w prywatnym odrzutowcu mogli spać do woli, na rozkładanej kanapie za jego plecami.
- Jak się czujesz? - Zapytał jeszcze, gdy kołowali już do startu. Martwił się o nią, to było dużo wrażeń, a te największy miały dopiero nadejść...
Powiedz jej. Teraz. Jest idealna okazja, z samolotu nie spierdoli przecież. Gorzej jak zacznie napierdalać w drzwi, będę miał ją związać i co? Będzie tak osiem godzin torturowana? Nie zrobię jej tego... kurwa nigdy nie ma dobrej okazji. To nie jest takie proste... Nie patrz tak na mnie, kurwa Gabi!
Plan był prosty. Dowieźć ją na miejsce. Powiedzieć prawdę. Przedstawić rodzinie. Świetnie bawić się przez trzy następne dni, później świetnie bawić się na weselu, zabrać ją na wycieczki, pokazać swój świat, świetnie bawić w Dubaju, wrócić do domu i żyć długo i szczęśliwie.
Co mogło pójść nie tak....
Przekonajmy się.
Sycylia.
Słońce, morze, wino, taniec śpiew.
Co może pójść nie tak?
Mogło. Wszystko. Angelo od kilku dni chodził lekko spięty. Widział, z czym wiąże się wyjazd na jego ojczyznę i w cale nie bał się zdemaskowania. Nie bał się tego ryzyka, które podejmował lecąc na zaślubiny brata - ojca chrzestnego Nostry, całej Sycylii. Była gdzieś z tyłu głowy ta świadomość, lekka obawa, jednak przysłaniało go coś innego.
Utrata Gabrielle Glass. Ta młoda kobieta w krótkim czasie stała się jego absolutnie wszystkim. Nie było dobrej okazji, by wyznać jej prawdę, by najmroczniejszy z Aresa sekretów uraczył jej drobne uszy. Wiedział, że źle robi, robiąc w ten sposób, jednak nie miał w sobie wystarczającej odwagi, by zrobić to wcześniej, choć powinien był. Raz nawet spróbował, ale wycofał się w ostatnim momencie. Czego się tak bał? Że odejdzie, ucieknie z krzykiem, wystraszy się i nigdy nie wróci? Nie miał pojęcia jak zareaguje, to mogło być dosłownie wszystko. Wsadzenie jej więc w samolot i wywiezienie na inny kontynent miało być rozwiązaniem? Na pewno chwilowym, w końcu nie będzie miała dokąd uciec. Zatrzyma ją siłą? Być może. Może zmusi ją, by go zaakceptowała? Zastraszy? Przecież w tym był najlepszy, jakie inne metody znał? Tak po prostu kupi jej bilet powrotny na pierwszy możliwy samolot? Sam nie wiedział, choć wielokrotnie rozważał każdy ze scenariuszy. Zaakceptuje to i będzie się świetnie bawić. Zakocha w Sycylii i sama zapragnie zamieszkać kiedyś z nim, u jego boku, rządząc i dumnie go reprezentując jako jego żona. Może zaakceptuje to, ale nie będzie chciała o tym słyszeć? Nigdy nie powie mu "Tak" i najlepiej sprawdzi się wyparcie. Wystraszy się, ale przyswoi, minie kilka dni i wszystko wróci do normy, albo nie wróci. Może narobi awantury? Co wtedy? Była nieprzewidywalna, może okradnie jakiegoś goryla ze spluwy instynktownie, by bronić się przed potencjalnym zagrożeniem... Co zrobi? Zwiąże ją i zamknie w lochach? Będzie więził? Nie miał zielonego pojęcia, jak zareaguje ona i jak on zareaguje na jej reakcje. Na ogól bardzo lubił ten dreszczyk emocji, narastającą adrenalinę i niebezpieczeństwo, jednak w tym wypadku, wolałby uniknąć tych emocji. Próbował je maskować, zrzucał na ilość obowiązków, które mu się nawarstwiły przed wyjazdem. Dużo rzeczy do zorganizowania, przypilnowanie hotelu i studia, załatwienie wszystkiego na jego niebolesność. W końcu to były aż dwa tygodnie, ale prawda była taka, że miał to wszystko w dupie. Wszystko przestało mieć znaczenie, na tle tego jednego, wielkiego problemu.
- Kochanie spakuj tyle walizek, ile tylko potrzebujesz. - Pogłaskał głowę i ucałował jej czubek z czułością. Nie, ten problem też nie miał znaczenia. Dla niego, bo Gabi raczej nie miała łatwego zadania. Jej rzeczy, jego choć jemu wystarczyła jedna duża walizka i jedna torba. I tak nie będą tego dźwigać. Na lotnisko odwoził ich jego kierowca, którego Gabi miała już okazje wcześniej poznać. Pomógł im z bagażami, a później na lotnisku obsłużyli ich agenci odpowiedzialni za pasażerów VIP. Przeszli oddzielnymi wejściami, przez osobistą kontrolę i później zawieziono ich do samolotu oddzielnym transportem. Angelo nie lubił podróżować z innymi ludźmi i sam fakt, że musieli lecieć rejsowym samolotem napawał go niesmakiem. Wykupił najwyższą klasę i cały rząd dla nich, żeby przypadkiem nikt się nie patrzył. Załoga traktowała ich bardzo szczególnie, choć nie wiedzieli, kim byli, tak na pewno zachodzili w głowę. Szefowa pokładu, która głównie ich obsługiwała trochę za bardzo zapuszczała oko na Angelo, ale on zdawał się tego nie zauważać, ale robił to tylko dla komfortu Gabi. Lot był długi i męczący, ale w końcu udało dolecieć się do Dubaju, w którym mieli mieć przesiadkę. Niezbyt długą, ale wystarczyło czasy, bu wziąć prysznic, na szybki numerek i świeże ciuchy. Znowu wozili ich oddzielnym transportem, a chwile na ogarnięcie się mieli w specjalnym pokoju dedykowanym tylko dla nich. Przyniesiono im szampana i przekąski.
- Pana samolot właśnie kołuje, miał niewielkie opóźnienie ze względu na duże natężenie ruchu do lądowania. Przepraszamy za niedogodności i zapraszamy państwa do limuzyny. - Długonoga, piękna arabka z czerwonymi jak jabłko ustami uśmiechała się do nich serdecznie, wskazując na wyjście. Angelo ujął w pasie Gabi i przepuścił ja w drzwiach, za którymi wsiedli do auta.
- Marcello był tak miły i wysłał po nas samolot... Będzie cały tylko dla nas. - Wyjaśnił Kwiatuszkowi, całując jej dłoń. Poprzednią podróż odbył w dresie, a teraz w końcu wyglądał odpowiednio do podróży, jaką powinni byli odbywać od samego początku.
Duży, lśniący Gulfstream w kolorze czarnym ukazał się ich oczom, gdy kierowca otworzył drzwi od strony Gabi. Angelo uśmiechnął się w ten swój firmowy sposób i oczy aż błysnęły mu z radości. Uwielbiał takie zabawki, a ta była zupełnie nowa w ich kolekcji.
Załoga przywitała ich z uśmiechem. Kapitan uścisnął mu dłoń, a następnie jego ukochanej, mówiąc do niej z głębokim, Włoskim akcentem. Na samolocie były dwie, ładne i młode stewardessy, które poinstruowały ich o zasadach bezpieczeństwa. Zostali sami. W końcu. Silniki samolotu rozgrzewały się, a oni siedzieli na miejscach przeciwko sobie - on tyłem do lotu, ona przodem, na małym, dwuosobowych kanapach.
- Jak podoba ci się niespodzianka? A to dopiero początek... - Ona jeszcze nie wiedziała, co ja czeka. - W Dubaju zostaniemy dwa dni jak będziemy wracać. Miałem ci nie mówić, ale widziałem, jak wyglądasz przez okno przy lądowaniu. - Zaśmiał się i sięgnął do jej uda, po którym przesunął dłonią w górę. Mieli zostać na dobę i w te stronę, ale szkoda było mu marnować kolejnego dnia. Mieli za sobą już dwanaście godzin lotu, a nadal czekało ich kolejne 8. Gdyby się zatrzymali, byliby dzień w plecy. Wiedział, że dla Gabi to duże obciążenie i wyzwanie, bo nigdy nie wyleciała nawet poza Australię, ale miejsca w poprzednim samolocie były wygodne, mieli prywatne łózka i mogli spać. Emirates miał w końcu najlepsze pierwsze klasy na świecie. Zaś w prywatnym odrzutowcu mogli spać do woli, na rozkładanej kanapie za jego plecami.
- Jak się czujesz? - Zapytał jeszcze, gdy kołowali już do startu. Martwił się o nią, to było dużo wrażeń, a te największy miały dopiero nadejść...
Powiedz jej. Teraz. Jest idealna okazja, z samolotu nie spierdoli przecież. Gorzej jak zacznie napierdalać w drzwi, będę miał ją związać i co? Będzie tak osiem godzin torturowana? Nie zrobię jej tego... kurwa nigdy nie ma dobrej okazji. To nie jest takie proste... Nie patrz tak na mnie, kurwa Gabi!
Plan był prosty. Dowieźć ją na miejsce. Powiedzieć prawdę. Przedstawić rodzinie. Świetnie bawić się przez trzy następne dni, później świetnie bawić się na weselu, zabrać ją na wycieczki, pokazać swój świat, świetnie bawić w Dubaju, wrócić do domu i żyć długo i szczęśliwie.
Co mogło pójść nie tak....
Przekonajmy się.