your absence has gone through me like thread through a needle. everything I do is stitched with its color.
: 18 cze 2023, 21:43
1
Jego mocna opalenizna nie wyróżniała się zbytnio wśród mieszkańców Queenslandu, którzy nie tak dawno pożegnali słoneczną jesień, poprzedzoną upalnym latem. Przechadzając się po alejkach w markecie, pomału pchał swój zapełniony już częściowo zakupami wózek i nie rzucał się w oczy w tłumie innych, krzątających się klientów. Jeszcze tydzień temu był w Limie; zajmował niewielkie mieszkanie w sercu tej pięknej stolicy, z widokiem na sanktuarium Las Nazarenas i plac Ramóna Castilla. Decyzja o tym, że wraca tutaj, dojrzewała w nim od grudnia, ale wówczas nie potrafił się jeszcze na to zdecydować. Jedna rozmowa z babcią zmieniła wszystko; wiedział, że jeśli nie on, to nikt inny z rodziny po prostu nie przyjedzie. I na samą myśl o tym, że była całkowicie sama, czuł potężne poczucie winy. Spośród wszystkich krewnych, to z nią Odysseus zawsze był najbliżej — to właśnie ona wpoiła mu wartości, które wyznawał do dzisiaj, pokazała jego obecnie ulubione książki, a także pozwoliła mu rozwinąć jego największą pasję i to za sprawą niewinnego, spontanicznego prezentu.
Nikomu nie mówił o tym, że wraca. Rodziców to nie interesowało; od lat jego relacje z matką i ojcem pozostawały raczej chłodne i oficjalne. Rodzeństwo żyło swoim życiem i podejrzewał, że nawet nie mają pojęcia o tym, że babcia słabnie. Nie uważał się za osobę, która powinna ich o tym informować — w jego odczuciu powinni interesować się sami. Kiedy przyjechał, babcia sama poprosiła go zresztą, by nikomu się nie chwalił, że nie czuje się najlepiej i nie miał zamiaru działać wbrew temu, czego sobie życzyła.
Nie mając innych zajęć ani pomysłu na to, co miałby robić, większość czasu spędzał w domu, pomagając jej ze wszystkim, z czym tylko mógł. Nie pchał się do pieczenia czy gotowania na własną rękę, ale obierał i kroił jej wszystkie warzywa, ściągał ciężkie rzeczy i naczynia wepchnięte na najwyższą półkę, a przede wszystkim zawsze robił zakupy. Większość tego, co wylądowało dotychczas w koszyku, było włożone tam z myślą o staruszce, bo jemu tak naprawdę wiele nie było trzeba. Ostatnie kilkanaście lat życia spędził w drodze; by zobaczyć to wszystko, co zdołał zobaczyć, żył w różnych warunkach i nauczył się w ten sposób wiele. Przede wszystkim zrozumiał, jak niewiele rzeczy potrzebuje w swoim otoczeniu, by być spokojnym i szczęśliwym.
Ze swoich własnych kaprysów na liście zakupowej dopisał wyłącznie płatki do mleka i były one ostatnią pozycją, więc przemknął przez dział ze słodkościami i skręcił w odpowiednią alejkę. Od kiedy tutaj wrócił, nie miał tak naprawdę chwili, by zacząć zastanawiać się nad tym co robią teraz ci wszyscy ludzie, których znał lata temu, ale wcale nie musiał — bez zastanowienia rozpoznał jej postać, choć znajdował się kilka metrów od niej. A kiedy zrozumiał, czemu właściwie się przygląda, podszedł bliżej i odsunął wózek na bok. — Pomóc? — Chociaż się starała, nie było szans, by sięgnęła po to, co usilnie próbowała zdjąć z ostatniej półki, a tak się składało, że to były również jego ulubione płatki.
Cambrey Hallewell