Humorki Kwiatuszka i finansowa masakra
: 15 cze 2023, 20:43
Zrobił ją na szaro... Ona naprawdę musiała uważać na to co mówi i robi, bo to było niebezpieczne! On naprawdę nie poszedł pod prysznic po tym jak się kochali i pojechał na spotkanie z nikim innym jak z jej ojcem. Miała jednak cichą nadzieję, że po tej zabawie w berka po jej pokoju Ares jednak pojedzie do domu się przebrać i weźmie ten cholerny prysznic. Gdyby miała jeszcze jeden telefon pod ręką, to cisnęłaby nim w niego na odchodne, w ten głupi łeb. I to ona była dzieciakiem.... Akurat. Faceci to naprawdę takie duże dzieci.
Mimo wszystko była szczęśliwa, cholernie szczęśliwa i pełna nadziei, że wreszcie wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży i oboje będą szczęśliwi, choć z tyłu głowy dalej czaił się strach i niepewność.
Cały poranek gdy została sama, rozmyślała, posprzątała pokój, rozpakowała się, wzięła prysznic i naprawdę długo wszystko rozpamiętywała, przeżywała do tego stopnia, że zapomniała o jedzeniu i strasznie rozbolała ją głowa.
Czy Ares na pewno będzie tylko jej? Czy znów nie ulegnie pokusie dotknięcia innej, gdy ją będzie mieć na wyciągnięcie ręki praktycznie zawsze chętną i gotową do tego, by dać mu to, czego potrzebuje...
Czy kochanie kogoś nie polega na tym by mu ufać bezgranicznie? Czy miłość bez zaufania istnieje? Już sama nie wiedziała. Radość, że wreszcie wszystko sobie wytłumaczyli, wyrzucili z siebie wszystkie emocje i uprawiali seks na zgodę, była chyba trochę większa niż te obawy, póki co. Pewnie gdy w nocy zostanie całkiem sama, wszystko wróci. Najgorzej jest być zamkniętą we własnej głowie i wdawać w dyskusje z wewnętrznym "ja". Gabi to typ overthinkera, analizuje wszystko, rozpatruje na sto różnych scenariuszy. Uczucia to nie pole bitwy, nie pole usłane minami i granatami, nie może wokół mężczyzny stąpać na paluszkach, bojąc się jakiegokowliek ruchu czy słowa. Postanowiła solennie, że zostanie sobą i nawet jeśli będzie robić głupoty, jeśli nieświadomie będzie Aresa naciskać - trudno. On musi nauczyć się to jej komunikować, że czuje dyskomfort, a ona jemu, że chce kroku na przód i muszą spotykać się gdzieś pośrodku, jeśli chcą by to wszystko działało.
Ubrała się dziś bardzo luźno, miała trochę do ogarnięcia, więc około dziesiątej, z nadal bolącą głową rzuciła się w wir obowiązków. Miała też ambitny plan porozmawiania z Naomi, chciała jej triumfalnie podziękować! Serio, chciała jej przybić piąteczkę, uświadomić jej, że dzięki niej wszystko się ułożyło, a zarazem miała ochotę ją zamordować. Bardzo dziwne uczucie... Nigdzie jej nie było, albo wzięła wolne, albo Ares ją wypieprzył na zbity pysk i już nigdy jej nie zobaczy - jedno z dwóch, ewentualnie żadnemu z nich nie chciała spojrzeć w oczy, choć biorąc pod uwagę jej charakterek... Mogło być zupełnie odwrotnie i ruda planowała zemstę.
Cóż, myśli Gabi niewiele odbiegały od stanu faktycznego. Naomi nie chciała na nich patrzeć, przeraziła się furią Aresa i już wiedziałaby nie przesadzać i kitrała się gdzieś po kątach tak, by nikomu nie przeszkadzać.
Nastolatka bardzo chciała napisać do Aresa, ale nie miała telefonu, a służbowy zostawiła w pokoju, całkiem o nim zapominając. Dziś sporo się działo i skutecznie uniemożliwiało jej nadmierne myślenie o wszystkim.
Gdy wróciła do gabinetu i usiadła w dużym wygodnym fotelu przed komputerem w oczy rzuciła jej się kartka przyklejona do pudełka z nowiutkim, pachnącym, pięknym, niebieskim iPhonem. Przeczytała krótką notatkę od Aresa i roześmiała się w głos, to było tak zabawne i prawdziwe! Nie przeszkadzało jej kompletnie, co wedle jej poczucia moralności było strasznie zaskakujące. Chciała dobrze się bawić to dostawała dobrą zabawę, a że wiązała się z bonusami... Who cares?
Poleciała do swojego pokoju po kartę sim i ogarnęła telefon, żeby móc napisać do Aresa krótką wiadomość, a potem kolejną i jeszcze jedną... Nie mogła się powstrzymać. W okolicach pory obiadowej nagle coś się zmieniło, przestała mieć taki dobry humor, ból głowy się nasilił, a co gorsza... Zaczął boleć ją ząb. Nie był to zwykły, delikatny ból. Napadł ją z zaskoczenia, mocno, bezlitośnie rozsadzał górną szóstkę do tego stopnia, że zobaczyła gwiazdy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ciągle ktoś czegoś od niej potrzebował i musiała działać bez chwili wytchnienia, nawet nie mając czasu na złapanie w locie tabletki przeciwbólowej.
Po godzinie siedemnastej, ból stał się tak silny, że siedziała w gabinecie z wyciszonymi telefonami, trzymała rękę na swoim policzku i modliła się, by tabletka, którą wzięła kilka minut temu zaczęła działać jak najszybciej. Kiedy Gabi coś bolało fizycznie robiła się bardzo marudna i drażliwa i zwykle wtedy wolała być sama, by nikogo nie raczyć swoim kiepskim nastrojem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że dziś była już pewna wyników swojego obszernego śledztwa i musiała porozmawiać z Aresem i to poważnie.
Napisała mu jeszcze jedną wiadomość, żeby jak przyjedzie to od razu przyszedł do gabinetu, bo muszą porozmawiać.
Te dwa słowa: musimy porozmawiać — zawsze wzbudzają w ludziach przerażenie, bo to może być wszystko, absolutnie wszystko. Biedny mógł sobie pomyśleć, że przemyślała sprawę i jednak chce odejść albo jakieś inne czarniejsze scenariusze.
Drgnęła niespokojnie kiedy drzwi biura się otworzyły, uniosła lekko zaszklone oczy znad komputera i uśmiechnęła się lekko, nie odsuwając od swojego policzka ręki. Łokieć opierała na biurku, wydawała się jakaś taka nieobecna.
W normalnych okolicznościach i przy dobrym humorze wstałaby z krzesła, wpadła mu w ramiona i pocałowała na powitanie.
- Dobrze, że już jesteś... Tęskniłam za tobą odkąd wyszedłeś.- powiedziała spokojnym tonem i jakoś tak cicho i niepewnie jak na nią. Coś było nie tak, jak być powinno, coś wisiało w powietrzu i zwiastowało burzę. To dziwne, ale dało się wyczuć napięcie.
- Chodź, musimy pogadać, chodzi o hotel. Nie jest dobrze...- westchnęła cicho, z jakąś taką rezygnacją, zmęczeniem, ale ten ząb cholera tak bolał! Rozsadzał jej łeb jakby ktoś wiercił nim wiertarką udarową, która co rusz się zacina. Ale musiała być twarda, bo do dentysty nie pójdzie za żadne skarby świata, nie było takiej opcji, zero szans.
Ares Kennedy
Mimo wszystko była szczęśliwa, cholernie szczęśliwa i pełna nadziei, że wreszcie wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży i oboje będą szczęśliwi, choć z tyłu głowy dalej czaił się strach i niepewność.
Cały poranek gdy została sama, rozmyślała, posprzątała pokój, rozpakowała się, wzięła prysznic i naprawdę długo wszystko rozpamiętywała, przeżywała do tego stopnia, że zapomniała o jedzeniu i strasznie rozbolała ją głowa.
Czy Ares na pewno będzie tylko jej? Czy znów nie ulegnie pokusie dotknięcia innej, gdy ją będzie mieć na wyciągnięcie ręki praktycznie zawsze chętną i gotową do tego, by dać mu to, czego potrzebuje...
Czy kochanie kogoś nie polega na tym by mu ufać bezgranicznie? Czy miłość bez zaufania istnieje? Już sama nie wiedziała. Radość, że wreszcie wszystko sobie wytłumaczyli, wyrzucili z siebie wszystkie emocje i uprawiali seks na zgodę, była chyba trochę większa niż te obawy, póki co. Pewnie gdy w nocy zostanie całkiem sama, wszystko wróci. Najgorzej jest być zamkniętą we własnej głowie i wdawać w dyskusje z wewnętrznym "ja". Gabi to typ overthinkera, analizuje wszystko, rozpatruje na sto różnych scenariuszy. Uczucia to nie pole bitwy, nie pole usłane minami i granatami, nie może wokół mężczyzny stąpać na paluszkach, bojąc się jakiegokowliek ruchu czy słowa. Postanowiła solennie, że zostanie sobą i nawet jeśli będzie robić głupoty, jeśli nieświadomie będzie Aresa naciskać - trudno. On musi nauczyć się to jej komunikować, że czuje dyskomfort, a ona jemu, że chce kroku na przód i muszą spotykać się gdzieś pośrodku, jeśli chcą by to wszystko działało.
Ubrała się dziś bardzo luźno, miała trochę do ogarnięcia, więc około dziesiątej, z nadal bolącą głową rzuciła się w wir obowiązków. Miała też ambitny plan porozmawiania z Naomi, chciała jej triumfalnie podziękować! Serio, chciała jej przybić piąteczkę, uświadomić jej, że dzięki niej wszystko się ułożyło, a zarazem miała ochotę ją zamordować. Bardzo dziwne uczucie... Nigdzie jej nie było, albo wzięła wolne, albo Ares ją wypieprzył na zbity pysk i już nigdy jej nie zobaczy - jedno z dwóch, ewentualnie żadnemu z nich nie chciała spojrzeć w oczy, choć biorąc pod uwagę jej charakterek... Mogło być zupełnie odwrotnie i ruda planowała zemstę.
Cóż, myśli Gabi niewiele odbiegały od stanu faktycznego. Naomi nie chciała na nich patrzeć, przeraziła się furią Aresa i już wiedziałaby nie przesadzać i kitrała się gdzieś po kątach tak, by nikomu nie przeszkadzać.
Nastolatka bardzo chciała napisać do Aresa, ale nie miała telefonu, a służbowy zostawiła w pokoju, całkiem o nim zapominając. Dziś sporo się działo i skutecznie uniemożliwiało jej nadmierne myślenie o wszystkim.
Gdy wróciła do gabinetu i usiadła w dużym wygodnym fotelu przed komputerem w oczy rzuciła jej się kartka przyklejona do pudełka z nowiutkim, pachnącym, pięknym, niebieskim iPhonem. Przeczytała krótką notatkę od Aresa i roześmiała się w głos, to było tak zabawne i prawdziwe! Nie przeszkadzało jej kompletnie, co wedle jej poczucia moralności było strasznie zaskakujące. Chciała dobrze się bawić to dostawała dobrą zabawę, a że wiązała się z bonusami... Who cares?
Poleciała do swojego pokoju po kartę sim i ogarnęła telefon, żeby móc napisać do Aresa krótką wiadomość, a potem kolejną i jeszcze jedną... Nie mogła się powstrzymać. W okolicach pory obiadowej nagle coś się zmieniło, przestała mieć taki dobry humor, ból głowy się nasilił, a co gorsza... Zaczął boleć ją ząb. Nie był to zwykły, delikatny ból. Napadł ją z zaskoczenia, mocno, bezlitośnie rozsadzał górną szóstkę do tego stopnia, że zobaczyła gwiazdy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ciągle ktoś czegoś od niej potrzebował i musiała działać bez chwili wytchnienia, nawet nie mając czasu na złapanie w locie tabletki przeciwbólowej.
Po godzinie siedemnastej, ból stał się tak silny, że siedziała w gabinecie z wyciszonymi telefonami, trzymała rękę na swoim policzku i modliła się, by tabletka, którą wzięła kilka minut temu zaczęła działać jak najszybciej. Kiedy Gabi coś bolało fizycznie robiła się bardzo marudna i drażliwa i zwykle wtedy wolała być sama, by nikogo nie raczyć swoim kiepskim nastrojem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że dziś była już pewna wyników swojego obszernego śledztwa i musiała porozmawiać z Aresem i to poważnie.
Napisała mu jeszcze jedną wiadomość, żeby jak przyjedzie to od razu przyszedł do gabinetu, bo muszą porozmawiać.
Te dwa słowa: musimy porozmawiać — zawsze wzbudzają w ludziach przerażenie, bo to może być wszystko, absolutnie wszystko. Biedny mógł sobie pomyśleć, że przemyślała sprawę i jednak chce odejść albo jakieś inne czarniejsze scenariusze.
Drgnęła niespokojnie kiedy drzwi biura się otworzyły, uniosła lekko zaszklone oczy znad komputera i uśmiechnęła się lekko, nie odsuwając od swojego policzka ręki. Łokieć opierała na biurku, wydawała się jakaś taka nieobecna.
W normalnych okolicznościach i przy dobrym humorze wstałaby z krzesła, wpadła mu w ramiona i pocałowała na powitanie.
- Dobrze, że już jesteś... Tęskniłam za tobą odkąd wyszedłeś.- powiedziała spokojnym tonem i jakoś tak cicho i niepewnie jak na nią. Coś było nie tak, jak być powinno, coś wisiało w powietrzu i zwiastowało burzę. To dziwne, ale dało się wyczuć napięcie.
- Chodź, musimy pogadać, chodzi o hotel. Nie jest dobrze...- westchnęła cicho, z jakąś taką rezygnacją, zmęczeniem, ale ten ząb cholera tak bolał! Rozsadzał jej łeb jakby ktoś wiercił nim wiertarką udarową, która co rusz się zacina. Ale musiała być twarda, bo do dentysty nie pójdzie za żadne skarby świata, nie było takiej opcji, zero szans.
Ares Kennedy