: 11 cze 2023, 19:39
- Kręci mnie to tylko jak mówią to takie słodkie małolaty, które faktycznie mogłyby być moimi córkami. - Rzucił jej długie spojrzenie, pełne tego już dobrze znanego jej mroku. - Wiesz, że jestem perwersem. - Wzruszył ramieniem. Pierwszy raz chyba na głos powiedział, że Gabi mogłaby być jego córką i przyznał od tego, że kręcą go takie chore rzeczy. Powinna to już widzieć. Ares miał wiele dziwnych perwersji, które podejrzewał, że zmiotłyby ją z planszy. Takie słowne gierki były tylko małym dodatkiem do całej tej pikanterii, którą mógł jej zaserwować, a przedktórą tak się teraz wzbraniała. Karała go? Wcześniej nie brał tego pod uwagę, al starz jak tak o tym pomyślał, to faktycznie... Gabi byłoby stać na tak bezlitosny krok? Może w cale nie była tak naiwna, za jaką ją miał? I wyciągała jakieś wnioski, tym razem chcąc, żeby się bardziej postarał? Strasznie rozjeżdżali się w swoich poglądach i co najgorsze wymaganiach względem drugiej osoby. Mieli zupełnie inne priorytety. Ona szukała partnera na stałe, przy którym będzie mogła się rozwinąć, który będzie jej najlepszym przyjacielem i kochankiem, a jednocześnie poświeci się tylko dla niej, a on szukał jak zwykle przygód. Niezobowiązujących, luźnych relacji, gdzie nikt sobie niczego nie oczekuje. Pojawiła się też olejna myśl. Musiał znaleźć odpowiednią partnerkę dla swoich przyszłych dzieci, które już niebawem powinien zacząć produkować. Na Gabi nie potrafiłby spojrzeć w ten sposób, była jeszcze taka młoda, momentami sama zachowywała się jak dziecko, a poza tym, na pewno nie będzie chciała pakować się w pieluchy. To w śmie trochę tragiczne, bo ciągnęło ich do siebie jak do nikogo innego. Ares był nawet skłonny zaoferować jej zwykłą przyjaźń, bez niczego więcej, ale cholera, nie potrafił tak na nią patrzeć. Miał ochotę ją bzykać, a ona jego, widział to.
Popierdolone to wszystko.
Miło mu się tak z nią leżało. Tak... właśnie beztrosko, tak jak zawsze się przy niej czuł. O wiele lepiej mu się nawet ten cholerny wzór tworzyło, nawet jak ona tylko była obok i się do niego przytulała. Ten dzień mógł się nie kończyć, szczególnie, że jutro będą musieli pogadać o tym, co ich łączy i jakie maja względem siebie wymagania. Muszą znaleźć jakiś złoty środek dla swojej relacji, Ares chciał podejść do tego rozsądnie, dorośle i poważnie. Lubił toksynę i w sumie ta relacja była obiecująca pod tym kątem, ale ten jeden raz mógł sobie odpuścić, dla czegoś więcej. Skoro już znalazł kogoś, przy kim tak dobrze się czuje, to musi zrobić teraz tak, by ta osoba została w jego życiu. Siłą jej nie zmusi, wić musiał po dobroci.
- Serio? Patrz, telepatia. - Uśmiechnął się i skrzyżował sobie ręce za głową, opierając ją na przedramionach. Parzył z zaciekawieniem na Gabi, wyczekując odpowiedzi. Spodziewał się, że padnie całkiem sporo pozycji, w końcu Gab być pełna pomysłów i wręcz kipiała chęcią poznawania świata. Słuchał, jak wymienia, starając się zapamiętać wszystko bez wyjątku. Zaśmiał się, gdy wystrzeliła w górę z tej ekscytacji, ale on nie ruszył się z miejsca. Po prostu słuchał jej dalej w ciszy i cierpliwie chłonął jej słowa jak gąbka.
- Nie, nie. Mów dalej, to ciekawe. - Tak właśnie sądził. Ciekawe dla niego było to, ze ktoś ma tak dużo marzeń. On sam po świecie nigdy za bardzo nie podróżował i nie czuł nawet takiej potrzeby. Dla niego jego ojczyzna była najpiękniejsza i nie widział potrzeby aby jeździć gdzie indziej, miał inne marzenia i priorytety, ale to nie znaczy, że oceniał w jakiś sposób to, czego ona chciała, bo chciała dużo ciekawych rzeczy.
Patrzył jak wypięła się w jego kierunku i oczywiście, że jego wzrok padł na jej krągłe pośladki. Znowu przeszło go przez myśl, co by z nimi zrobił, ale na szczęście szybko odwróciła się w jego stronę. Zapytała go o to samo, wiedział, że zapyta. Nie o wszystkim mógł jej powiedzieć, ale skoro ona była tak wylewna... Wstał i ruszył w jej stronę.
- Myślę, że możemy zacząć od tego lotu balonem... - Mówił podczas niedługiej drogi. - To co? Pojutrze? Latają tu w okolicy, możemy się wybrać. A reszta.... wpisana na listę. - W tym momencie oparła się rękoma po obu stronach ciał Gabi o barierkę i spojrzał na nią góry z uśmiechem.
- Masz dużo wspaniałych marzeń i całe mnóstwo czasu przed sobą, żeby je spełniać. Nie ma co za szybko wszystkiego realizować, bo później człowiekiem staje się taki... pusty bez marzeń. - Nagle z jego ust zszedł ten charakterystyczny uśmieszek, a on odsunął się od dziewczyny i oparł o barierkę z boku, patrząc gdzieś przed siebie w morze.
- Dużo już przeżyłem wiesz? I właśnie dlatego już nie ma chyba takich rzeczy, które bym aż tak chciał zrobić. Zamieniłem się w starego grzyba, bo jedyne czego chcę to wyjechać za kilka lat na Sycylię, założyć dom, rodzinę, mieć synów, konie, kolekcję aut i zająć prowadzeniem imperium. - Nie mogła wiedzieć o jakich interesach dokładnie mówił, ale o rodzinnym biznesie nie mógł jej powiedzieć. - Chcę tylko bezpieczeństwa i zdrowia mojej rodziny i może to nudne, bo pewnie spodziewałaś się całej masy zjebanych rzeczy, jak lot w kosmos... - Zaśmiał się i na nią w końcu spojrzał. - Jasne, że chciałbym to zrobić.Tak jak z tą licencją na samoloty, ale nie zaliczyłbym tego do marzeń. Po prostu coś fajnego, co można robić, żeby się nie nudzić, urozmaicić jakoś czas, bo powiem ci szczerze, że ta nuda zaczęła mnie już trochę zjadać. Wtedy poznałem ciebie. - Wyznania wydania... otworzył się przed nią, jak przed nikim innym. Była jego przyjaciółka, mógł ją tak nazwać. W końcu miał prawdziwego przyjaciela, komu mógł powiedzieć co mu gdzieś tam leżało. Dziwne uczucie.... - Dlatego robię z tobą te wszystkie szalone rzeczy i zawsze będę na nie pisał, bo z nikim innym się tak dobrze nie bawię. Ty spełniasz swoje marzenia i mam nadzieję, że dzisiaj ci w tym pomogłem, a ja się w końcu świetnie bawię. Brzmi jak deal życia. - Zaśmiał się krótko i wyprostował.
- Chyba będziemy powoli wracać, co? - Zmienił nagle temat. Za dużo uzewnętrzniania jak na jeden raz dla Aresa i tak powiedział więcej niż powinien.
Gabrielle Glass
Popierdolone to wszystko.
Miło mu się tak z nią leżało. Tak... właśnie beztrosko, tak jak zawsze się przy niej czuł. O wiele lepiej mu się nawet ten cholerny wzór tworzyło, nawet jak ona tylko była obok i się do niego przytulała. Ten dzień mógł się nie kończyć, szczególnie, że jutro będą musieli pogadać o tym, co ich łączy i jakie maja względem siebie wymagania. Muszą znaleźć jakiś złoty środek dla swojej relacji, Ares chciał podejść do tego rozsądnie, dorośle i poważnie. Lubił toksynę i w sumie ta relacja była obiecująca pod tym kątem, ale ten jeden raz mógł sobie odpuścić, dla czegoś więcej. Skoro już znalazł kogoś, przy kim tak dobrze się czuje, to musi zrobić teraz tak, by ta osoba została w jego życiu. Siłą jej nie zmusi, wić musiał po dobroci.
- Serio? Patrz, telepatia. - Uśmiechnął się i skrzyżował sobie ręce za głową, opierając ją na przedramionach. Parzył z zaciekawieniem na Gabi, wyczekując odpowiedzi. Spodziewał się, że padnie całkiem sporo pozycji, w końcu Gab być pełna pomysłów i wręcz kipiała chęcią poznawania świata. Słuchał, jak wymienia, starając się zapamiętać wszystko bez wyjątku. Zaśmiał się, gdy wystrzeliła w górę z tej ekscytacji, ale on nie ruszył się z miejsca. Po prostu słuchał jej dalej w ciszy i cierpliwie chłonął jej słowa jak gąbka.
- Nie, nie. Mów dalej, to ciekawe. - Tak właśnie sądził. Ciekawe dla niego było to, ze ktoś ma tak dużo marzeń. On sam po świecie nigdy za bardzo nie podróżował i nie czuł nawet takiej potrzeby. Dla niego jego ojczyzna była najpiękniejsza i nie widział potrzeby aby jeździć gdzie indziej, miał inne marzenia i priorytety, ale to nie znaczy, że oceniał w jakiś sposób to, czego ona chciała, bo chciała dużo ciekawych rzeczy.
Patrzył jak wypięła się w jego kierunku i oczywiście, że jego wzrok padł na jej krągłe pośladki. Znowu przeszło go przez myśl, co by z nimi zrobił, ale na szczęście szybko odwróciła się w jego stronę. Zapytała go o to samo, wiedział, że zapyta. Nie o wszystkim mógł jej powiedzieć, ale skoro ona była tak wylewna... Wstał i ruszył w jej stronę.
- Myślę, że możemy zacząć od tego lotu balonem... - Mówił podczas niedługiej drogi. - To co? Pojutrze? Latają tu w okolicy, możemy się wybrać. A reszta.... wpisana na listę. - W tym momencie oparła się rękoma po obu stronach ciał Gabi o barierkę i spojrzał na nią góry z uśmiechem.
- Masz dużo wspaniałych marzeń i całe mnóstwo czasu przed sobą, żeby je spełniać. Nie ma co za szybko wszystkiego realizować, bo później człowiekiem staje się taki... pusty bez marzeń. - Nagle z jego ust zszedł ten charakterystyczny uśmieszek, a on odsunął się od dziewczyny i oparł o barierkę z boku, patrząc gdzieś przed siebie w morze.
- Dużo już przeżyłem wiesz? I właśnie dlatego już nie ma chyba takich rzeczy, które bym aż tak chciał zrobić. Zamieniłem się w starego grzyba, bo jedyne czego chcę to wyjechać za kilka lat na Sycylię, założyć dom, rodzinę, mieć synów, konie, kolekcję aut i zająć prowadzeniem imperium. - Nie mogła wiedzieć o jakich interesach dokładnie mówił, ale o rodzinnym biznesie nie mógł jej powiedzieć. - Chcę tylko bezpieczeństwa i zdrowia mojej rodziny i może to nudne, bo pewnie spodziewałaś się całej masy zjebanych rzeczy, jak lot w kosmos... - Zaśmiał się i na nią w końcu spojrzał. - Jasne, że chciałbym to zrobić.Tak jak z tą licencją na samoloty, ale nie zaliczyłbym tego do marzeń. Po prostu coś fajnego, co można robić, żeby się nie nudzić, urozmaicić jakoś czas, bo powiem ci szczerze, że ta nuda zaczęła mnie już trochę zjadać. Wtedy poznałem ciebie. - Wyznania wydania... otworzył się przed nią, jak przed nikim innym. Była jego przyjaciółka, mógł ją tak nazwać. W końcu miał prawdziwego przyjaciela, komu mógł powiedzieć co mu gdzieś tam leżało. Dziwne uczucie.... - Dlatego robię z tobą te wszystkie szalone rzeczy i zawsze będę na nie pisał, bo z nikim innym się tak dobrze nie bawię. Ty spełniasz swoje marzenia i mam nadzieję, że dzisiaj ci w tym pomogłem, a ja się w końcu świetnie bawię. Brzmi jak deal życia. - Zaśmiał się krótko i wyprostował.
- Chyba będziemy powoli wracać, co? - Zmienił nagle temat. Za dużo uzewnętrzniania jak na jeden raz dla Aresa i tak powiedział więcej niż powinien.
Gabrielle Glass