Chodź kuchnie, zarobisz na autko
: 04 cze 2023, 14:49
To miało być kulturalne, me i grzeczne spotkanie.
W końcu... miał zapanować spokój? Wzburzone morze powoli uspokajało się, fale były coraz niższe, nadchodził czas spokoju i wytchnienia? Tak jej obiecał, ale czy będzie potrafił wywiązać z danej obietnicy? Zawsze się z nich wywiązywał, choć ta jedna jedyna wydawała się trudna do zrealizowania. Jak miał trzymać się od niej z daleka, kiedy jej usta wręcz krzyczały - całuj, całuj bez opamiętania! Jej ciało błagało, by je dotykał, a gdy dotykał, reagowało automatycznie. Jej twarz należała do osoby, która widział teraz w każdej kobiecie, a jej zapach był obezwładniający. Nie chciał tego przed sobą przyznać, nie potrafił do tego, jaką jest wielką jego słabością, bo nie potrafił zrozumieć dlaczego. Ciągle zrzucał to na jej niedostępność, wycofanie, chłód, to, że znowu musiał ją zdobywać. Znał te gierki, wiedział, że to czysta manipulacja, ale przecież ona nie potrafiła tak manipulować. Może robiła to przypadkiem? Może naprawdę chciała po prostu trzymać się z daleka? Jednak wszystkie znaki na niebie i zima mówiły im, że to jeszcze nie koniec. Więc czemu się opierać?
Myślał o niej wczoraj cały dzień i chciał, by nadeszło jutro. Zajmował głowę swoim sprawami, szczególnie studiem i upierdoleniem złodzieja. To go trochę otrzeźwiło. Choć ten alkohol wieczorem znów wprowadził w stan upojenia. Chciał do niej napisy, ale powstrzymał się. Nie był gówniarzem, musiał nad sobą panować.
Dzisiaj od rana siedział w hotelu. Wymienianie personelu i sprawdzanie każdego po kolei po sprawie w studiu było teraz jego priorytetem. Nie mógł sobie pozwolić, by jego pracownicy reprezentowali bylejakość, albo próbowali go okraść. Była mała afera z wynoszeniem mydełek, ale z tego co się orientował, działo się tak wszędzie. Ares jednak nie lubił być okradany, oj nie lubił. Ukarał wszystkich, nakładając kary finansowe, upierdolił im po prostu z wypłat. Niektórych też zwolnił. Nigdy zbytnio nie przykładał uwagi do interesów - przykrywek, one miały sobie po prostu istnieć, ale po ostatniej sytuacji, odpalił się w nim prawdziwy biznesman. Koniec z byciem dobrym szefem, teraz poznają go od strony, od której znała go reszta świata.
Czy naprawdę chciał zatrudnić Gabi? Oczywiście, że tak. Miał już nawet przygotowaną dla niej umowę, kilka wersji, w zależności, na które stanowisko będzie chciała się zahaczyć. Czekał na nią ze szklaneczką whisky w ręku przy stoliku położonym najbliżej okna, a najdalej od sali. Będą mieli tam nie tylko piękny widok, ale i dużo prywatności, o to mu chodziło. Stolik był dwuosobowy, z krzesłami na przeciwko siebie i ustawionymi bokiem do okna. Ares nakazał kelnerce, która będzie ich obsługiwała, aby podeszła do nich tylko raz, po zamówienie i drugi, gdy to zamówienie przyniesie. Nie chciał, by nad nimi skakała, co często jego pracownicy robili, gdy tu urzędował. Kelnerka była w niego wpatrzona jak w obrazek, dziewczyna dwa lata starsza od Gabi, o lekko większej sylwetce i czarnych włosach. Była bardzo sympatyczna, ale wydawało mu się, że nieco zbyt w niego zapatrzona.
Nieważne.
Stukał palcami wolne dłoni o stół, wpatrzony w widok w zamyśleniu. Zastanawiał się, co z nią dalej zrobić. Zatrudni i co? Czego on od niej cholera chciał? Wiedział, że już drugi raz nie da mu się urobić na takie gierki co wcześniej. To co? Może dzisiaj uda się przeprowadzić nie tylko rozmowę kwalifikacyjną do pracy ale i ich relacji? Tylko.. co miał jej do zaoferowania? Skoro wiedział, że na FWB nie pójdzie.
Z rozmyśleń wyrwał go nie kto inny, a właśnie sam obiekt jego myśli. Spojrzał w stronę Gabi z delikatnym uśmiechem, wyglądał dużo spokojniej niż podczas ich ostatnich spotkań. Wstał i przywitał się z nią wyciągniętą dłonią. Pełen profesjonalizm.
- Cześć Gabi. - Przywitał się miękko, uprzejmie, odsuwając jej krzesło jak na gentlemana przystało. Była od niego zupełni inna aura, niż ostatnio. Może to ta jego niepewność ich relacji? Sam nie wiedział. Na końcu języka miał, by powiedzieć, jak ładnie znów wygląda, lecz powstrzymał się tym razem od tego komentarza. Po prostu zajął swoje miejsce, nie odrywając od niej spojrzenia. Co w nim było? Na pewno nie ta znana jej już agresja, czy porządnie. Dziś nad sobą panował perfekscjnie.
- Dobrze cię widzieć. - Rzucił dla odmiany od wizualnych komplementów. Mówił szczerze. - Czego się napijesz? - Był taki rzeczowy i niby poważny, a jednocześnie wyluzowany. Ares podszedł do tej rozmowy profesjonalnie, w końcu.... miał dla niej poważne oferty. Nie żartował.
Gabrielle Glass
W końcu... miał zapanować spokój? Wzburzone morze powoli uspokajało się, fale były coraz niższe, nadchodził czas spokoju i wytchnienia? Tak jej obiecał, ale czy będzie potrafił wywiązać z danej obietnicy? Zawsze się z nich wywiązywał, choć ta jedna jedyna wydawała się trudna do zrealizowania. Jak miał trzymać się od niej z daleka, kiedy jej usta wręcz krzyczały - całuj, całuj bez opamiętania! Jej ciało błagało, by je dotykał, a gdy dotykał, reagowało automatycznie. Jej twarz należała do osoby, która widział teraz w każdej kobiecie, a jej zapach był obezwładniający. Nie chciał tego przed sobą przyznać, nie potrafił do tego, jaką jest wielką jego słabością, bo nie potrafił zrozumieć dlaczego. Ciągle zrzucał to na jej niedostępność, wycofanie, chłód, to, że znowu musiał ją zdobywać. Znał te gierki, wiedział, że to czysta manipulacja, ale przecież ona nie potrafiła tak manipulować. Może robiła to przypadkiem? Może naprawdę chciała po prostu trzymać się z daleka? Jednak wszystkie znaki na niebie i zima mówiły im, że to jeszcze nie koniec. Więc czemu się opierać?
Myślał o niej wczoraj cały dzień i chciał, by nadeszło jutro. Zajmował głowę swoim sprawami, szczególnie studiem i upierdoleniem złodzieja. To go trochę otrzeźwiło. Choć ten alkohol wieczorem znów wprowadził w stan upojenia. Chciał do niej napisy, ale powstrzymał się. Nie był gówniarzem, musiał nad sobą panować.
Dzisiaj od rana siedział w hotelu. Wymienianie personelu i sprawdzanie każdego po kolei po sprawie w studiu było teraz jego priorytetem. Nie mógł sobie pozwolić, by jego pracownicy reprezentowali bylejakość, albo próbowali go okraść. Była mała afera z wynoszeniem mydełek, ale z tego co się orientował, działo się tak wszędzie. Ares jednak nie lubił być okradany, oj nie lubił. Ukarał wszystkich, nakładając kary finansowe, upierdolił im po prostu z wypłat. Niektórych też zwolnił. Nigdy zbytnio nie przykładał uwagi do interesów - przykrywek, one miały sobie po prostu istnieć, ale po ostatniej sytuacji, odpalił się w nim prawdziwy biznesman. Koniec z byciem dobrym szefem, teraz poznają go od strony, od której znała go reszta świata.
Czy naprawdę chciał zatrudnić Gabi? Oczywiście, że tak. Miał już nawet przygotowaną dla niej umowę, kilka wersji, w zależności, na które stanowisko będzie chciała się zahaczyć. Czekał na nią ze szklaneczką whisky w ręku przy stoliku położonym najbliżej okna, a najdalej od sali. Będą mieli tam nie tylko piękny widok, ale i dużo prywatności, o to mu chodziło. Stolik był dwuosobowy, z krzesłami na przeciwko siebie i ustawionymi bokiem do okna. Ares nakazał kelnerce, która będzie ich obsługiwała, aby podeszła do nich tylko raz, po zamówienie i drugi, gdy to zamówienie przyniesie. Nie chciał, by nad nimi skakała, co często jego pracownicy robili, gdy tu urzędował. Kelnerka była w niego wpatrzona jak w obrazek, dziewczyna dwa lata starsza od Gabi, o lekko większej sylwetce i czarnych włosach. Była bardzo sympatyczna, ale wydawało mu się, że nieco zbyt w niego zapatrzona.
Nieważne.
Stukał palcami wolne dłoni o stół, wpatrzony w widok w zamyśleniu. Zastanawiał się, co z nią dalej zrobić. Zatrudni i co? Czego on od niej cholera chciał? Wiedział, że już drugi raz nie da mu się urobić na takie gierki co wcześniej. To co? Może dzisiaj uda się przeprowadzić nie tylko rozmowę kwalifikacyjną do pracy ale i ich relacji? Tylko.. co miał jej do zaoferowania? Skoro wiedział, że na FWB nie pójdzie.
Z rozmyśleń wyrwał go nie kto inny, a właśnie sam obiekt jego myśli. Spojrzał w stronę Gabi z delikatnym uśmiechem, wyglądał dużo spokojniej niż podczas ich ostatnich spotkań. Wstał i przywitał się z nią wyciągniętą dłonią. Pełen profesjonalizm.
- Cześć Gabi. - Przywitał się miękko, uprzejmie, odsuwając jej krzesło jak na gentlemana przystało. Była od niego zupełni inna aura, niż ostatnio. Może to ta jego niepewność ich relacji? Sam nie wiedział. Na końcu języka miał, by powiedzieć, jak ładnie znów wygląda, lecz powstrzymał się tym razem od tego komentarza. Po prostu zajął swoje miejsce, nie odrywając od niej spojrzenia. Co w nim było? Na pewno nie ta znana jej już agresja, czy porządnie. Dziś nad sobą panował perfekscjnie.
- Dobrze cię widzieć. - Rzucił dla odmiany od wizualnych komplementów. Mówił szczerze. - Czego się napijesz? - Był taki rzeczowy i niby poważny, a jednocześnie wyluzowany. Ares podszedł do tej rozmowy profesjonalnie, w końcu.... miał dla niej poważne oferty. Nie żartował.
Gabrielle Glass