: 25 lip 2023, 08:23
— Serdecznie dziękuję, właśnie takiej rady potrzebowałam — odparła, zgrywając przed nim oburzenie, co zaznaczyła wymownym przewróceniem oczami. — Nie potrzebna mi kolejka a d o r a t o r ó w zainteresowanych wyłącznie moim t y ł k i e m — dodała, bo nie od dzisiaj wiadome było, że kierowała się ważniejszymi od wyglądu wartościami. Oczywiście chciałaby znaleźć osobę, która byłaby jednocześnie dobrym i przystojnym człowiekiem, lecz wierzyła, że pokochałaby nawet brzydala, jeśli tylko spełniałby pozostałe wymagania. Jednakże o spraszanie potencjalnych partnerów pod swój dach nie Lenny musiał się martwić. Megara miała w sobie na tyle przyzwoitości, by nie stawiać go w niewygodnym położeniu. Mógł nie mieć nic przeciwko temu, ale ona czułaby się wyjątkowo niekomfortowo, gdyby był za ścianą i „przysłuchiwał” się jej randkom, następnie w typowy dla siebie, żartobliwy sposób je komentując. Zresztą na obecną chwilę w ogóle nie było o czym mówić! Z nikim się bowiem nie spotykała i nie zanosiło się na zmiany w tym zakresie.
— Ugh — jęknęła. Dotknęła jego policzka i odsunęła od siebie wygięte w k s z t a ł t n y dzióbek usta, którym przyglądać się z takiego bliska nie miała zamiaru. Szybko jednak grymas zmienił się w szeroki uśmiech, ponieważ Lenny instynktownie potrafił ją rozbawić; jego wygłupy zawsze wypadały bardzo naturalnie w jej oczach. — Dobrze, wygrałeś. Nie będę nalegać — dodała, zostawiając kubki w spokoju, nawet jeśli ich widok miał ją dręczyć przez najbliższe tygodnie. Obiecała sobie, że nie będzie się wtrącać. Nie będzie wprowadzać zmian, do których zasadniczo nie miała żadnego prawa.
Odwróciła się na pięcie i rozejrzała w poszukiwaniu chlebaka. Następnie zajrzała do wspomnianej szafki, by sięgnąć opakowanie słodyczy. Momentalnie nabrała na nie ochoty.
— Naprawdę? — spytała, siadając obok niego. Przez chwilę męczyła się z otwarciem plastikowej osłonki, a kiedy wreszcie dostała się do środka, położyła ciastka na stoliku między kubkami, lecz żadnego nie wzięła. — Nie twierdzę, że nie dałbyś sobie rady! — poprawiła się, zerkając na niego, by sprawdzić, czy nie poczuł się urażony wątpliwościami, które ujawniła w tonie głosu. — Pomalowanie ścian nie wydaje się trudne. Mogłabym ci trzymać drabinę. Ale panele? Marzą mi się takie piękne, wyglądające jak prawdziwe drewno, ale łatwiejsze w utrzymaniu — dodała, bo prawdę mówiąc, nie wybrała jeszcze ostatecznego wzoru. Biorąc pod uwagę, że cieszyła się z tego domu, zaskakująco ociągała się z podejmowaniem decyzji niezbędnych do jego wykończenia.
lennart halsworth
— Ugh — jęknęła. Dotknęła jego policzka i odsunęła od siebie wygięte w k s z t a ł t n y dzióbek usta, którym przyglądać się z takiego bliska nie miała zamiaru. Szybko jednak grymas zmienił się w szeroki uśmiech, ponieważ Lenny instynktownie potrafił ją rozbawić; jego wygłupy zawsze wypadały bardzo naturalnie w jej oczach. — Dobrze, wygrałeś. Nie będę nalegać — dodała, zostawiając kubki w spokoju, nawet jeśli ich widok miał ją dręczyć przez najbliższe tygodnie. Obiecała sobie, że nie będzie się wtrącać. Nie będzie wprowadzać zmian, do których zasadniczo nie miała żadnego prawa.
Odwróciła się na pięcie i rozejrzała w poszukiwaniu chlebaka. Następnie zajrzała do wspomnianej szafki, by sięgnąć opakowanie słodyczy. Momentalnie nabrała na nie ochoty.
— Naprawdę? — spytała, siadając obok niego. Przez chwilę męczyła się z otwarciem plastikowej osłonki, a kiedy wreszcie dostała się do środka, położyła ciastka na stoliku między kubkami, lecz żadnego nie wzięła. — Nie twierdzę, że nie dałbyś sobie rady! — poprawiła się, zerkając na niego, by sprawdzić, czy nie poczuł się urażony wątpliwościami, które ujawniła w tonie głosu. — Pomalowanie ścian nie wydaje się trudne. Mogłabym ci trzymać drabinę. Ale panele? Marzą mi się takie piękne, wyglądające jak prawdziwe drewno, ale łatwiejsze w utrzymaniu — dodała, bo prawdę mówiąc, nie wybrała jeszcze ostatecznego wzoru. Biorąc pod uwagę, że cieszyła się z tego domu, zaskakująco ociągała się z podejmowaniem decyzji niezbędnych do jego wykończenia.
lennart halsworth