High on life and low on sleep.
: 28 maja 2023, 19:32
1. + Outfit
Gaia zalicza wielki powrót do Lorne Bay. Dwa dni temu wróciła ze swojego urlopu, który spędziła w Nowej Kaledonii z najbliższymi przyjaciółkami. Miała jakiś swój randomowy squad, taki sam jaki miała Taylor Swift. Gaia jej tego pozazdrościła, więc sobie taki założyła. Brzmi jak spoko pomysł na poszukiwania. No, ale po urlopie tradycyjnie musiała odpocząc, więc wzięła sobie jeszcze dwa kolejne dni wolnego. Pierwszy dzień przespała I przeleżała w łóżku myśląc o tym jak bardzo zasługuje na odpoczynek, a dnia drugiego, jak pan bóg nakazał, zorganizowała imprezę na plaży. W związku z tym, że była na urlopie ze swoim squadem, nie miała okazji widzieć się z ludźmi, którzy byli poza jej squadem. Musiała to nadrobić. Skrzyknęła pare ludzi do organizacji. Jak zwykle zgłosiła się do tego, że ona wszystko opłaci I tak oto powstała impreza na plaży. Prawda była taka, że 80% ludzi Gaia nawet nie znała. Wszyscy wyglądali znajomo, ale jednocześnie widziała ich pierwszy raz na oczy. Prawdopodobnie dlatego, że była już po trzech piwach I bawiła się naprawdę dobrze. W ogóle nie myślała o tym, że jutro ma pracę na drugą zmianę. Trwaj chwilo, jesteś piękna.
Mogłaby zabawiać ludzi biorąc udział w karaoke I kasując wszystkich swoim głosem, ale nie chciała być niemiła. Zamiast tego postanowiła zająć się obsługą baru. Ogólnie to też był fatalny pomysł, bo głównie polewała sobie I większość alkoholu rozlewała niż polewała. Dobrze, że ktoś pomyślał o tym, żeby zatrudnić profesjonalnych barmanów, którzy ją stopowali jak trzeba było. No I tak właśnie rozlewała szoty, które miały ustawić jakiejś lasce na brzuchu I resztki, których mieli zlizywać z jej nagiego ciała kiedy dostrzegła kogoś kogo na imprezie się nie spodziewała. –No nie. Nie wierzę. Przepraszam. – Momentalnie wytrzeźwiała. Odstawiła butelkę z tequila na bok I wyszła z baru. Szła przed siebie wpadając na ludzi I nie tracąc wzroku z kobiety, którą dostrzegła parła do przodu. W bardzo niemiły sposób olewała ludzi, którzy starali się ją zaczepić, żeby zagadać, albo zaprosić do tańca. Ona już znalazła cel na dzisiaj. Na jej imprezie pojawiła się Gwen Stefani.
-Przepraszam? – Złapała kobietę za łokieć. Wiedziała, że nie powinna, ale Gaia miała obsesję na punkcie muzyki, a No Doubt bez wątpienia (hehe) znajdowało się na szczycie listy jej ulubionych zespołów. Kiedy kobieta się obróciła dotarło do niej, że się pomyliła. –Cześć. – Posłała jej szeroki uśmiech, bo chociaż twarz była znajoma, więc przypał mniejszy. –Przepraszam, ale… -Zaśmiała się pod nosem, bo nie mogła ze swojej głupoty. –Stalam przy barze I dostrzegłam cię kątem oka I byłam pewna, że na mojej imprezie pojawiła się Gwen Stefani. – No przezabawne. –Oczywiście wyjaśnię! – Szybko dodała, bo wiadomo, że Gwen jest znana ze swojej platyny, a tej tutaj brakowało. –Kojarzysz teledysk do Cool? We flashbackach do tego jaki był ich związek, Gwen miała włosy tego samego koloru co ty teraz. No I strój w sumie podobny. A przynajmniej kolory. – Wyjaśniła, ale też wiedziała, że nie tylko to wymaga wyjaśnienia. –Jestem po trzech piwach, więc wiesz. – Nie wspomniała o tym, że w międzyczasie doprawiała się wszystkim co polewała innym. Nie było co się chwalić, bo trzymała się naprawdę dobrze.
Zoey McTavish
Gaia zalicza wielki powrót do Lorne Bay. Dwa dni temu wróciła ze swojego urlopu, który spędziła w Nowej Kaledonii z najbliższymi przyjaciółkami. Miała jakiś swój randomowy squad, taki sam jaki miała Taylor Swift. Gaia jej tego pozazdrościła, więc sobie taki założyła. Brzmi jak spoko pomysł na poszukiwania. No, ale po urlopie tradycyjnie musiała odpocząc, więc wzięła sobie jeszcze dwa kolejne dni wolnego. Pierwszy dzień przespała I przeleżała w łóżku myśląc o tym jak bardzo zasługuje na odpoczynek, a dnia drugiego, jak pan bóg nakazał, zorganizowała imprezę na plaży. W związku z tym, że była na urlopie ze swoim squadem, nie miała okazji widzieć się z ludźmi, którzy byli poza jej squadem. Musiała to nadrobić. Skrzyknęła pare ludzi do organizacji. Jak zwykle zgłosiła się do tego, że ona wszystko opłaci I tak oto powstała impreza na plaży. Prawda była taka, że 80% ludzi Gaia nawet nie znała. Wszyscy wyglądali znajomo, ale jednocześnie widziała ich pierwszy raz na oczy. Prawdopodobnie dlatego, że była już po trzech piwach I bawiła się naprawdę dobrze. W ogóle nie myślała o tym, że jutro ma pracę na drugą zmianę. Trwaj chwilo, jesteś piękna.
Mogłaby zabawiać ludzi biorąc udział w karaoke I kasując wszystkich swoim głosem, ale nie chciała być niemiła. Zamiast tego postanowiła zająć się obsługą baru. Ogólnie to też był fatalny pomysł, bo głównie polewała sobie I większość alkoholu rozlewała niż polewała. Dobrze, że ktoś pomyślał o tym, żeby zatrudnić profesjonalnych barmanów, którzy ją stopowali jak trzeba było. No I tak właśnie rozlewała szoty, które miały ustawić jakiejś lasce na brzuchu I resztki, których mieli zlizywać z jej nagiego ciała kiedy dostrzegła kogoś kogo na imprezie się nie spodziewała. –No nie. Nie wierzę. Przepraszam. – Momentalnie wytrzeźwiała. Odstawiła butelkę z tequila na bok I wyszła z baru. Szła przed siebie wpadając na ludzi I nie tracąc wzroku z kobiety, którą dostrzegła parła do przodu. W bardzo niemiły sposób olewała ludzi, którzy starali się ją zaczepić, żeby zagadać, albo zaprosić do tańca. Ona już znalazła cel na dzisiaj. Na jej imprezie pojawiła się Gwen Stefani.
-Przepraszam? – Złapała kobietę za łokieć. Wiedziała, że nie powinna, ale Gaia miała obsesję na punkcie muzyki, a No Doubt bez wątpienia (hehe) znajdowało się na szczycie listy jej ulubionych zespołów. Kiedy kobieta się obróciła dotarło do niej, że się pomyliła. –Cześć. – Posłała jej szeroki uśmiech, bo chociaż twarz była znajoma, więc przypał mniejszy. –Przepraszam, ale… -Zaśmiała się pod nosem, bo nie mogła ze swojej głupoty. –Stalam przy barze I dostrzegłam cię kątem oka I byłam pewna, że na mojej imprezie pojawiła się Gwen Stefani. – No przezabawne. –Oczywiście wyjaśnię! – Szybko dodała, bo wiadomo, że Gwen jest znana ze swojej platyny, a tej tutaj brakowało. –Kojarzysz teledysk do Cool? We flashbackach do tego jaki był ich związek, Gwen miała włosy tego samego koloru co ty teraz. No I strój w sumie podobny. A przynajmniej kolory. – Wyjaśniła, ale też wiedziała, że nie tylko to wymaga wyjaśnienia. –Jestem po trzech piwach, więc wiesz. – Nie wspomniała o tym, że w międzyczasie doprawiała się wszystkim co polewała innym. Nie było co się chwalić, bo trzymała się naprawdę dobrze.
Zoey McTavish