dogs leave pawprints on our hearts
: 12 maja 2023, 12:27
d z i e s i ę ć
Załamanie pogody, które przeszło nad miasteczkiem uprzedniego wieczora nie wyrządziło co prawda żadnych szkód materialnych na terenach jego rodziny oraz u pobliskich sąsiadów, jednak ucieczka czworonoga, spłoszonego nasilonym wiatrem i grzmotami, była czymś, co nie pozwalało brunetowi zmrużyć oka. Gdy tylko zorientował się, że pies zniknął, nie zwracając uwagi na uleny deszcz, wyszedł z domu i szukał go w pobliskich jamach. Popytał też sąsiadów, jednak żaden z tropów nie doprowadził go do Willow. Gdy zaczęło się ściemniać, a jego ubrania przemoczone były do cna, wrócił do domu i wraz z Reenie zaczął informować bliskich i znajomych,by ci zwrócili uwagę na błądzącego po ulicach miasta psa.
Pół nocy siedział w oknie i czuwał przy telefonie, gdyż stres związany z ucieczką suki sprawiał, że żołądek podchodził mu do gardła. Był związany z tym zwierzakiem i nie potrafił sobie wyobrazić sytuacji w której suka owczarka australijskiego błądzi miesiącami po ulicach bądź kończy pod kołami auta. Tutejsza okolica nie była dla niej bezpieczna, o czym zresztą sam Milo zdążył się przekonać po spotkaniu z wielkim, wygłodniałym niedźwiedziem. Musiał ją znaleźć, za wszelką cenę.
Gdy młodsza siostra dobudziła go na kanapie, ocknął się zdezorientowany i zobaczył przed swoim nosem jajecznice, którą mu przygotowała. Nie zdarzało się to często, jednak szybko pojął, że starała się mu pomóc. Spał zaledwie trzy godziny, a i czekał go dzień pełen poszukiwań, dlatego potrzebował zdrowego posiłku. Zdołał napełnić żołądek, wskoczył pod szybki prysznic i osuszając swe ciemne loki ręcznikiem, usłyszał dochodzący z dołu dźwięk dzwonka do drzwi. Gdy w połowie schodów, drzwi otworzyła Reenie, dostrzegł spanikowaną Ell, która drżącym głosem oznajmiła im, że znalazła Willow ale pies potrzebował pomocy. Brunet od razu zbiegł po schodach i w pospiechu chwycił jedynie za telefon, portfel i kluczę od furgonetki. Podążył za dziewczyną, która wskazała mu miejsce nieopodal jej domu, gdzie pod drzewem leżała suka.
Gdy ją dostrzegł z trudem powstrzymał cisnące mus się do oczu łzy. Wyglądało na to, że zapuściła się w stronę ulicy i uderzył w nią jakiś pojazd. Nie miał czasu zastanawiać się nad tym dlaczego kierowca nie spróbował udzielić psu pomocy, więc ostrożnie podniósł psa by wziąć go na ręce i poprosił sąsiadkę by z nim pojechała. Wsadzili psa do wozu i ruszyli prosto w stronę pobliskiej kliniki weterynaryjnej. Na miejscu nie musieli czekać na pomoc, bo weterynarze od razu przyjęli psa i zabrali ją do gabinetu. Po po pól godziny udało im się zrobić prześwietlenie i ustalić, że miała kilka złamań i doznała krwotoku wewnętrznego, który czym prędzej chcieli zatrzymać. Gdy weterynarz wrócił do salę operacyjną, został z Ell na korytarzu i odwracając się do niej tyłem, ułożył dłonie na karku i zacisnął mocno powieki. Co jeśli nie dopilnował zbyt dobrze tego by pies był bezpieczny w taka pogodę? Nie potrafił wyobrazić sobie chwili w której zmuszony będzie pożegnać i uśpić psa. Najpewniej jego serce nigdy nie pękło na tyle drobnych kawałków.
ell c. donoghue