Kotom podobno ciężej dostosować się do nowych warunków. Nie wszystkie zmiany znoszą dobrze, lubią mieć w swoim otoczeniu ład i porządek, bo nowe sytuacje, wprowadzają puszystych milusińskich w duży stres. Wiadomo, że żaden właściciel nie chce narażać swojego pupila na takie zmiany. Kotka będzie musiała się powoli przyzwyczajać, a przede wszystkim… Będzie musiała przywyknąć do towarzystwa energicznego psa. No, to samo można było powiedzieć o psie, bo do tej pory w mieszkaniu tych dwóch kawalerów nie mieszkała żadna kotka, kobieta, z resztą też nie. To wszystko było całkowicie nowe, dla całej czwórki. Musieli mieć tylko nadzieję, że wszystko będzie w porządku, a Maddie przywyknie do nowego stanu rzeczy.
Nie mieszkał w willi z ogrodem, miał natomiast wynajmowane mieszkanie w przyjemnej dzielnicy, ładny widok z balkonu i całkiem ogarnięte pokoje. Wiadomo, że kwiatki nie stały na parapetach, a w domu nie unosiła się woń słodkich perfum, nie pachniało też smacznym śniadaniem i obiadem. W jego mieszkaniu było… Pusto. Bezsensu szukać innego słowa, po prostu wchodząc do środka, było widać, ze mieszka tu facet, dodatkowo sam. Nie było tam żadnej duszy, ani niczego, brakowało kobiecej ręki i kto by nie wszedł, od razu tak by powiedział. Wraz z dniem przeprowadzki Maddie, to wszystko ulegnie zmianie. Wystarczyło, że wpadała do niego na noc, wtedy do mieszkania wpadało trochę promieni słonecznych, było milej i przede wszystkim, z duszą, której na co dzień brakowało. Uwielbiał gdy zostawała na noc, a rano pachniało w łazience damskimi perfumami, słodkim szamponem do włosów i kremem do ciała. Nie przeszkadzały mu nawet kosmetyki stojące na półce pod lustrem.
Był jak dziecko, podobno faceci nigdy do końca nie dorastali. Było tym trochę prawdy, on miał 28 lat, a wciąż czuł się na osiemnaście. Obecnie był takim samym lekkoduchem, jak te dziesięć lat temu, gdy kończył liceum. Avery na przełomie lat zmienił się niewiele, może poza tym, że zmężniał, rozrósł się w barach i trochę przypakował.
— Żartowałem! — Odpowiedział wesoło, zauważając, że Maddie panicznie poszukuje telefonu. No nie znalazłaby go, zważywszy na to, że miała na sobie legginsy, w których kieszeni raczej nie było. No cóż, trudno. Naprawdę był w szoku, że tym razem nie była kapryśna i nie skomentowała jego durnej zaczepki. Lubił ją denerwować, to było takie jego hobby, odkąd tylko się poznali. Mieli czas w którym takie zaczepki na pewno nie powinny się pojawić, bo byli nieco skłóceni, ale na szczęście, mają to już za sobą.
— Nie musisz schodzić, wygodnie mi tak — Odparł całkowicie szczerze, nie spuszczając ciemnych oczu z Maddie. W tym momencie piłka nie była dla niego ważna, wolał całą swoją uwagę poświęcić Maddie. Niechętny był do tego, żeby wypuścić ją z objęć i zupełnie, ale to zupełnie nie przeszkadzał mu fakt, że byli w miejscu publicznym. Pocałował ją raz jeszcze, lecz gdy wspomniała o starszych paniach, odsunął głowę i wywrócił oczami. Nieszczególnie interesowały go starsze panie, ani to co miały do powiedzenia.
— Myślisz, że dowidzą? Powinny być w hospicjum, nie na boisku. Pewnie chętnie by popatrzyły, ale lata im nie pozwalają — Nie, żeby twierdził, że starzy ludzie nie zasługują na miłość i odrobinę przyjemności, ale jakoś nie wyobrażał sobie starszej pary łapiącej się za tyłki, bądź wsuwającej ręce w spodnie. Wolał nawet sobie nie wyobrażać. Nie trzeba chyba wspominać, że gdy Maddie zsuwała się z jego bioder, to zrobiło mu się przyjemnie ciepło. Dodatkowo, gdy tak uroczo się rumieniła, to jego sadystyczna część się odzywała, bo naprawdę mógłby z nią tutaj uprawiać seks. No nic, pozostawało to na chwilę obecną, w strefie jego marzeń.
— Jesteś okropna, Maddie. Naprawdę — Podsumował, przejeżdżając dłonią po karku, by trochę ogarnąć siebie, emocje i fizyczne reakcje ciała, które nie pozwalały skupić mu się na piłce. Zwłaszcza, gdy brunetka wypinała tyłek, a on musiał za nią stanąć i…. Ułożyć jej odpowiednio ręce na piłce, a także pokazać, jak powinna ją odbijać. Resztę musiała zrobić sama, on po prostu się wyprostował, krzyżując ręce na klatce piersiowej i starając się ją dopingować. Klasnął w dłonie, gdy tylko dorzuciła do kosza i uniósł dwa kciuki w górę.
Przejął od niej piłkę i próbując skupić się na niej, zamiast na Maddie siedzącej na ławce, zaczął odbijać piłkę. Kilka kroków, skok z dwutaktu i rzut, ale… Nietrafiony! Dosłownie, zabrakło mu kilku milimetrów, a piłka wpadłaby do kosza. Rudowłosy westchnął z rozdrażnieniem, idąc po piłkę i wrócił do Maddie.
— Wiesz, że teraz się nie skupię, prawda? Dlatego każesz mi rzucać — Już on o tym doskonale wiedział! Wykorzystała to, że uległ jej prowokacji, tracąc kompletnie koncentrację.
Maddie Miller