the only reason that you don't have answers is because you're too scared to ask yourself the right questions
: 07 maja 2023, 21:25
Trochę już czasu minęło, odkąd Mitchell, syn Aidena, zgodził się zamknąć w zamkniętym ośrodku leczenia uzależnień. Jest milion historii o ludziach, którzy uciekali z takich ośrodków, milion jest też powodów, dla których uciekali. Tak naprawdę, co człowiek, to inny bagaż doświadczeń, inna forma psychiczna i fizyczna, no i inne motywacje, którymi się kierują. Thompson trochę się tego w życiu nasłuchał, więc pierwsze dni spędził jak na szpilkach, nie rozstając się z telefonem nawet na sekundę, bo wyczekiwał telefonu z ośrodka z informacją, że syn na własne życzenie przerwał proces terapii albo, że uciekł pod osłoną nocy. Może to źle świadczyło o Aidenie, jako o ojcu, bo wychodziło na to, że nie pokłada już żadnej wiary we własnym dziecku. A przecież nie powinno tak być, bo przecież chłopak w końcu podjął ten najważniejszy krok do uwolnienia się od uzależnienia, to dużo i starszy Thompson z pewnością powinien bardziej to doceniać.
Kiedy pierwsze dni nie przynosiły żadnych wieści, ani dobrych, ani złych, wówczas brunet sam zadzwonił do ośrodka. Nie było trudno uzyskać informacje, kiedy miało się nawet niezłą pozycję w świecie medycznym. To był jednak początek, więc terapeuci nie mieli nic konkretnego do powiedzenia, ale Aiden uskuteczniał takie telefony co kilka dni i z czasem w słowach specjalistów zaczął wybrzmiewać bardzo ostrożny optymizm. Jedynym problemem było to, że Mitch nie odbierał telefonów od ojca. Czy było to mocno zaskakujące? W sumie nie. Czy bolało? Jak cholera. Choć Thompson odniósł mały sukces, bo udało mu się sprawić, że chłopak złapał jego wyciągniętą na pomoc rękę i może uda mu się jeszcze wkroczyć na czysto w dorosłość, to bywały momenty, ostatnio nawet zdarzały się nieco częściej, że mężczyzna miał poczucie ogromnej porażki.
Choć ulewy już odeszły, to dokończył zbijać awaryjne ogrodzenie dla owiec. To samo ogrodzenie, przy którym syn usiłował pomóc mu w ostatnich swoich chwilach na wolności. Robił wszystko, byle tylko na moment zająć czymś myśli. Prace wokół domu w końcu jednak się skończyły, nie mógł też wiecznie siedzieć na głowie swojej byłej żonie, którego wieczora postanowił więc zawitać do lokalnego nocnego klubu, w którym kiedyś już był, pamiętał, że dają tam dobry alkohol, a on w domu nie miał praktycznie żadnej butelki z mocnym trunkiem. Przed wyjściem ogarnął się na tyle, by nikt nie pomylił go z żulem spod monopolowego, założył też granatową bawełnianą koszulę, bo nie miał pewności czy w dress code Shadow wpisuje się dżins i flanela, no i przyjechał do klubu.
Nie szukał wrażeń, przynajmniej nie takich przy udziale półnagich tancerek, więc pozostając obojętnym na trwający właśnie pokaz, skierował swoje kroki wprost do baru. Przypomniał sobie barmankę z poprzedniej swojej wizyty, nawet też była brunetką, jak kobieta za barem, która akurat była odwrócona tyłem do lady. Z tym że tamta wtedy była w ciąży i jeśli dobrze liczył, to byłaby teraz jakoś w okolicy rozwiązania albo tuż po więc to nie mogła być Julia. Zresztą mówiła wtedy, że to jej ostatnie chwile w Shadow.
Chwile trwało, zanim kobieta za barem wróciła pozbierać kolejną turę zamówień, ale kiedy w końcu do tego doszło, to Aiden szybko się zorientował, że to nie jest Julia, tylko Saskia, dziewczyna, której miał okazję już dwukrotnie pomóc.
- Saskia... czyli to tutaj są przydatne umiejętności bokserskie. - skinął głową, nawiązując do ostatniej nocnej wizyty młodej kobiety w jego domu. Po tych słowach rozejrzał się wokół, bo jednak nie chciał narobić ciemnookiej dodatkowych problemów. Wyglądało na to, że już i tak miała ich sporo w ostatnim czasie.
Saskia Ferreira
Kiedy pierwsze dni nie przynosiły żadnych wieści, ani dobrych, ani złych, wówczas brunet sam zadzwonił do ośrodka. Nie było trudno uzyskać informacje, kiedy miało się nawet niezłą pozycję w świecie medycznym. To był jednak początek, więc terapeuci nie mieli nic konkretnego do powiedzenia, ale Aiden uskuteczniał takie telefony co kilka dni i z czasem w słowach specjalistów zaczął wybrzmiewać bardzo ostrożny optymizm. Jedynym problemem było to, że Mitch nie odbierał telefonów od ojca. Czy było to mocno zaskakujące? W sumie nie. Czy bolało? Jak cholera. Choć Thompson odniósł mały sukces, bo udało mu się sprawić, że chłopak złapał jego wyciągniętą na pomoc rękę i może uda mu się jeszcze wkroczyć na czysto w dorosłość, to bywały momenty, ostatnio nawet zdarzały się nieco częściej, że mężczyzna miał poczucie ogromnej porażki.
Choć ulewy już odeszły, to dokończył zbijać awaryjne ogrodzenie dla owiec. To samo ogrodzenie, przy którym syn usiłował pomóc mu w ostatnich swoich chwilach na wolności. Robił wszystko, byle tylko na moment zająć czymś myśli. Prace wokół domu w końcu jednak się skończyły, nie mógł też wiecznie siedzieć na głowie swojej byłej żonie, którego wieczora postanowił więc zawitać do lokalnego nocnego klubu, w którym kiedyś już był, pamiętał, że dają tam dobry alkohol, a on w domu nie miał praktycznie żadnej butelki z mocnym trunkiem. Przed wyjściem ogarnął się na tyle, by nikt nie pomylił go z żulem spod monopolowego, założył też granatową bawełnianą koszulę, bo nie miał pewności czy w dress code Shadow wpisuje się dżins i flanela, no i przyjechał do klubu.
Nie szukał wrażeń, przynajmniej nie takich przy udziale półnagich tancerek, więc pozostając obojętnym na trwający właśnie pokaz, skierował swoje kroki wprost do baru. Przypomniał sobie barmankę z poprzedniej swojej wizyty, nawet też była brunetką, jak kobieta za barem, która akurat była odwrócona tyłem do lady. Z tym że tamta wtedy była w ciąży i jeśli dobrze liczył, to byłaby teraz jakoś w okolicy rozwiązania albo tuż po więc to nie mogła być Julia. Zresztą mówiła wtedy, że to jej ostatnie chwile w Shadow.
Chwile trwało, zanim kobieta za barem wróciła pozbierać kolejną turę zamówień, ale kiedy w końcu do tego doszło, to Aiden szybko się zorientował, że to nie jest Julia, tylko Saskia, dziewczyna, której miał okazję już dwukrotnie pomóc.
- Saskia... czyli to tutaj są przydatne umiejętności bokserskie. - skinął głową, nawiązując do ostatniej nocnej wizyty młodej kobiety w jego domu. Po tych słowach rozejrzał się wokół, bo jednak nie chciał narobić ciemnookiej dodatkowych problemów. Wyglądało na to, że już i tak miała ich sporo w ostatnim czasie.
Saskia Ferreira