let's get this party started
: 13 mar 2023, 10:12
84.
- Wiesz, że chyba pierwszy raz idę gdzieś z kobiecą osobą towarzyszącą? Może to jest to rozwiązanie, skoro randkowanie na tinderze wychodzi mi mocno średnio - uśmiechnęła się szeroko, bez cienia żalu na twarzy, kiedy wchodziły na teren farmy, żeby świętować urodziny Harper. Ostatnio Raine była naprawdę paskudną koleżanką dla większości swoich znajomych, zwiała bez słowa i teraz pojawiała się znów po kilku miesiącach, skruszona próbując ich przeprosić za swoje zachowanie, chciała im to jakoś wynagrodzić, a do tego nadrobić stracony czas, więc kiedy spotkały się z Brittą, żeby pogadać, a w międzyczasie pojawił się temat urodzin Callaway, zostało postanowione, że przychodzą razem. - Chociaż przynajmniej podobam się matką, może to znaczy, że za parę lat będę dobrym materiałem na żonę i będę miała wzięcie. Widzisz mnie tak w kuchni, gotującą obiadki, z dzieckiem na rękach? - to był chyba moment, żeby powiedzieć "nie", bo Raine była beznadziejnym kucharzem, swoje życie poświęcała głównie naukowemu rozwojowi i ani trochę nie były jej w głowie dzieci, czy zakładanie rodziny, ale nie dało się ukryć, że rodzice innych ludzi ją lubili. Mama Nemo nawet umówiła ich na spotkanie, zupełnie mieszając i się wtrącając, przynajmniej Raine dostała kwiatka, a kwiatki mocno lubiła.
- W ogóle może ja też zrobię w tym roku urodziny? Ostatnio to chyba u rodziców za dzieciaka jeszcze coś takiego organizowałam - rzuciła myślą, kiedy wchodziły do środka i rozglądała się uważnie za solenizantką, żeby złożyć jej życzenia i wręczyć trzymany w ręku prezent, zanim z Brittą ruszą na poszukiwania jakichś drinków i zaczną poznawać wszystkich znajomych-znajomych-znajomych, którzy się napatoczyli, bo w środku zaczął się robić niemały tłum, nie było nawet sensu pukać do drzwi i czekać, aż ktoś otworzy. W końcu urodziny miało się tylko raz w roku, a najlepiej było je świętować hucznie, na ile to możliwe! Chatka Raine pomieściłaby maksymalnie pięcioro znajomych, w porywach do sześciu, jeśli ktoś na wymianę chodziłby cały czas do łazienki, nigdy nawet tylu ludzi tam nie zaprosiła, ale wolała mieszkać sama i mieć wszystko po swojemu, choć duży dom i dużo współlokatorów było w jakiś sposób kuszące.
britta rothwell
- Wiesz, że chyba pierwszy raz idę gdzieś z kobiecą osobą towarzyszącą? Może to jest to rozwiązanie, skoro randkowanie na tinderze wychodzi mi mocno średnio - uśmiechnęła się szeroko, bez cienia żalu na twarzy, kiedy wchodziły na teren farmy, żeby świętować urodziny Harper. Ostatnio Raine była naprawdę paskudną koleżanką dla większości swoich znajomych, zwiała bez słowa i teraz pojawiała się znów po kilku miesiącach, skruszona próbując ich przeprosić za swoje zachowanie, chciała im to jakoś wynagrodzić, a do tego nadrobić stracony czas, więc kiedy spotkały się z Brittą, żeby pogadać, a w międzyczasie pojawił się temat urodzin Callaway, zostało postanowione, że przychodzą razem. - Chociaż przynajmniej podobam się matką, może to znaczy, że za parę lat będę dobrym materiałem na żonę i będę miała wzięcie. Widzisz mnie tak w kuchni, gotującą obiadki, z dzieckiem na rękach? - to był chyba moment, żeby powiedzieć "nie", bo Raine była beznadziejnym kucharzem, swoje życie poświęcała głównie naukowemu rozwojowi i ani trochę nie były jej w głowie dzieci, czy zakładanie rodziny, ale nie dało się ukryć, że rodzice innych ludzi ją lubili. Mama Nemo nawet umówiła ich na spotkanie, zupełnie mieszając i się wtrącając, przynajmniej Raine dostała kwiatka, a kwiatki mocno lubiła.
- W ogóle może ja też zrobię w tym roku urodziny? Ostatnio to chyba u rodziców za dzieciaka jeszcze coś takiego organizowałam - rzuciła myślą, kiedy wchodziły do środka i rozglądała się uważnie za solenizantką, żeby złożyć jej życzenia i wręczyć trzymany w ręku prezent, zanim z Brittą ruszą na poszukiwania jakichś drinków i zaczną poznawać wszystkich znajomych-znajomych-znajomych, którzy się napatoczyli, bo w środku zaczął się robić niemały tłum, nie było nawet sensu pukać do drzwi i czekać, aż ktoś otworzy. W końcu urodziny miało się tylko raz w roku, a najlepiej było je świętować hucznie, na ile to możliwe! Chatka Raine pomieściłaby maksymalnie pięcioro znajomych, w porywach do sześciu, jeśli ktoś na wymianę chodziłby cały czas do łazienki, nigdy nawet tylu ludzi tam nie zaprosiła, ale wolała mieszkać sama i mieć wszystko po swojemu, choć duży dom i dużo współlokatorów było w jakiś sposób kuszące.
britta rothwell