recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
˜18˜
Wprowadziła się. Aż chciało się rzucić frazesem - Nowy Rok, nowa ja. A na pewno nowe miejsce zamieszkania. Dużo rzeczy nie miała, trochę ubrań, jakieś kosmetyki, sprzęt typu komputer czy aparat (czyli to co przywiozła z Melbourne). Nie zajęła ogromnej przestrzeni w mieszkaniu Chrisa, na dodatek starała się pozostawać jak najmniej problematyczną. Na razie nadal czuła się tutaj jak gość, codziennie walczyła z odruchem pukania do drzwi, bo przecież miała klucz, gryzła się w język, żeby nie zapytać czy może coś tam. Miewała współlokatorów, mieszkała z Joshem, wiedziała jak to jest. Ale z Christopherem było inaczej - raz dlatego, że to był on, miłość jej życia, ktoś, dla kogo była w stanie zrobić wszystko. A dwa, bo przez to, że Chris był tak zamknięty w sobie, że czuła się momentami jak intruz, który grzebie w jego rzeczach. Zwłaszcza kiedy czegoś szukała, trudno jej było pozbyć się uczucia, że narusza jego prywatność. Z każdym kolejnym dniem było jednak coraz łatwiej.
Rodzice trochę psioczyli, ale obiecała, że przecież będzie ich odwiedzać i pomagać, jeśli będą jej potrzebować. Jej zdaniem i tak za długo tam się zasiedziała. Miała prawie dwadzieścia osiem lat, nie chciała już mieszkać w swoim dziecięcym pokoju. W końcu nie tylko jakoś się z tym pogodzili, ale też pomogli jej spakować rzeczy.
Pierwsza noc w mieszkaniu Chrisa oczywiście minęła im na rzeczach innych niż spanie, czy pisanie. I choć w sumie Alasce to nie przeszkadzało (Chrisowi pewnie też nie), to w końcu musieli się od siebie odkleić. Pierwsze noce, kiedy Haynes pisał, Alaska wpatrywała się w niego zafascynowana, jak pochłaniały go słowa i układanie ich w większą całość. Zgodnie z obietnicą przygotowywała mu kawę i dbała, by nie siedział zupełnie do białego rana. Wypracowali swoje zwyczaje i sposoby na dzielenie ograniczonej przestrzeni. Działało to na prawdę nieźle. Alaska nie chciała by jej ukochany zmieniał się dla niej całkowicie. Nie chciała by zatracał siebie, a już na pewno, by robił coś wbrew sobie. Doceniała jednak, że nie chodził już do Shadow, którego to miejsca nie znosiła od zawsze... a w każdym razie od kiedy zrozumiała co to za miejsce. Była wdzięczna, że przy niej nie palił i pewnie nie robił tego w mieszkaniu, bo wiedział, jak nie lubi zapachu papierosów. W zamian za to ona sama też starała się nie robić rzeczy, których nie lubił on. Była z niego bardzo dumna i sprawiało jej przyjemność obserwowanie go przy pracy.
Sama spała z każdym dniem coraz lepiej. Po tygodniu czy dwóch nawet przestało jej przeszkadzać w zasypianiu jego stukanie w maszynę do pisania. Miarowy dźwięk klawiszy ją relaksował, usypiał niczym kołysanka. Świadczył o tym, że Chris jest blisko i robi to, co kocha, co sprawia mu przyjemność. A skoro on był szczęśliwy, to ona też była.
Niestety poza tym mieszkaniem, poza tą ich małą bajką, też istniał świat i ten świat nie zawsze im sprzyjał. Alaska nie spodziewała się, że cios przyjdzie ze strony jednej z najbliższych jej osób. Pojechała tego dnia do domu rodziców, bo zauważyła, że czegoś tam nie zabrała. Nie miało znaczenia co to było. Wiedziała, że rodziców nie ma, bo byli w pracy, ona miała dziś wolne, więc pojechała do domy po drodze z zakupów. Sądziiła, że w domu będzie pusto. Nie było...
Do mieszkania wróciła tak totalnie wkurzona, że nawet nie hamowała się przed tupaniem po schodach i trzaskaniem drzwiami. W sumie to był cud, że po drodze nie spowodowała wypadku. Gotowało się w niej jak w wielkim garze z rozgrzanym olejem. Jej wściekłość pewnie byłaby w stanie spalić wioskę. Wparowała do mieszkania, mamrocząc pod nosem jakieś wyzwiska, może nawet groźby, czy jakieś zaklęcia. Przez zaciśnięte zęby trudno ją było zrozumieć. Rozpakowując zakupy trzaskała drzwiczkami od szafek. Jak coś jej spadło, to nawet się nie hamowała, tylko warzasnęła głośne:
- Kurwa! - jeśli wcześniejszy hałas nie odciągnął Chrisa od pracy, to to już pewnie tak.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Ten pozorny spokój zdawał się go wytrącać z równowagi. Tak naprawdę Chris nie był przyzwyczajony do życia w tego typu sielance, więc czuł się absolutnie nieswojo. Trochę jakby nagle przyszło mu grać rolę w jakimś pokracznym filmie, do którego nie miał scenariusza. Nie wiedział zupełnie jak się zachować, bo nigdy nie był przygotowany na to, że może być po prostu szczęśliwy. Odkąd zerwał kontakt z Pearl (poza tymi nieszczęsnymi smsami) czuł, że wszystko wkracza na dobry tor. Powoli już oswoił się z zagadką podpalenia jego domu i robił plany budowy nowego, znowu z basenem.
Nie ukrywał też, że obecność Jaspera jako kumpla z siłowni też wpływała na niego dobrze. W końcu mógł u kogoś znaleźć dobrą radę, dotyczącą związku. Który pragnął utrzymać wręcz kurczowo i chyba tak naprawdę to wyprowadzało go z równowagi. Bał się, że nie wytrzyma już chodzenia na palcach wokół Alaski. Brak alkoholu drażnił jego organizm, a syndrom odstawienia dosłownie go wykańczał. Na dodatek skończyły się papierosy w mieszkaniu, więc nie mógł nawet wypalić swojej narastającej złości. Wszystko to doprowadzało go tego, że z trudem zaciskał zęby starając się hamować przed wybuchem. Po ostatniej kłótni wiedział przecież, że dziewczyna nie reaguje na to najlepiej.
Jedynym plusem zaistniałej sytuacji był fakt, że nareszcie pisał i nie było to jedynie kilka słów, a wręcz wena pulsowała w nim radośnie i agent był zachwycony pierwszymi stronami. Te zamieniały się powoli w rozdziały i choć wiedział, że jest dopiero na samym początku swojej przygody z wydaniem książki (bo pisanie to tylko pierwszy krok) to był z siebie dumny.
Tak bardzo, że powoli pycha ustępowała jego poczuciu rezygnacji i nareszcie przestał bać się spoglądać na siebie w lustrze. Mimo wszystko jednak musiał uważać na Lockwood, bo jej obecność była czymś absolutnie nowym dla niego.
Tak, mieszkał z żoną, ale to było w czasach, gdy stać ich było na ogromny dom i nawet Walter miał wtedy swój pokój. Teraz musieli radzić sobie z Alaską na bardzo małej powierzchni i przypuszczał, że niejednokrotnie obudził ją stukając wściekle klawiszami. Po kilku dniach jednak przestała zwracać na to uwagę albo dobrze udawała, bo widział ją śpiącą w swoim łóżku. Wprawdzie kusiło go wtedy porzucić we wszystkie diabły pisanie, ale nigdy tego nie zrobił.
Tego dnia też dał jej wolną rękę, a sam zaszył się w mieszkaniu i korzystając z jej obecności praktycznie wypalił paczkę fajek nad jednym z kulminacyjnych rozdziałów. Tego typu mieszkanie podobało mu się jeszcze bardziej, bez osoby sterczącej nad jego głową. Uśmiechnął się łagodnie, gdy jednak usłyszał, że drzwi się otwierają. Był gotowy na zupełnie inne przywitanie niż przekleństwo, które padło z jej ust.
- To tylko jeden, góra trzy papierosy - bo był przekonany, że to właśnie o to chodzi i wizerunek niepokornego pisarza nie przypadł jej do gustu. Mimo tej deklaracji nie zamierzał jednak zgasić kiepa, bo właśnie miał całkiem niezłą wenę i słowa układały się same. Nie zamierzał więc odrywać palców od maszyny, choć przypuszczał, że wkrótce będzie musiał. W końcu nie bez powodu wypowiedziała te słowa i wbiegła tutaj jak chmura gradowa. W myślach już zaczynał analizować co zawalił i dlaczego się tak zdenerwowała. Nie znalazł jednak odpowiedniego powodu, więc pozostało mu tylko oczekiwanie na wyrok z jej ust.
Jak każda kobieta na pewno w końcu mu powie w którym momencie stał się tym złym, a on nie zamierzał wsypywać się wcześniej. Tyle przynajmniej nauczył się w toku swojego kiepskiego małżeństwa.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Nie oczekiwała od niego poprzestawiania całego swojego życia. Nie prosiła go o to ani na początku, ani teraz. Owszem, pewne jego zwyczaje były trudne, ale w sumie jedne czego oczekiwała, to tego by jej ufał i był z nią szczery. Zwłaszcza od kiedy wyszła na jaw sprawa z Joshem.
Jego wyborem było niepicie alkoholu, ale chyba wychodziło z tym jak z restrykcyjną dietą, kiedy odstawiasz wszystkie przyjemności, a kiedy w końcu dopadasz do pizzy, zjadasz je trzy na raz. Papierosy to był osobny temat - tych Alaska nie lubiła, ale bardziej chodziło o palenie w jej obecności niż w ogóle. Nigdy nie chciała nikogo zmieniać. Wiedziała po sobie, że zatracanie samego siebie w relacji na dłuższą metę nikomu nie służyło. Jedne czego chciała to być z Chrisem i by było im dobrze. Czy to było aż tak wiele? Chciała dać mu szczęście, chciała wierzyć, że teraz już będzie dobrze. I wydawało jej się, że jest, Chris pisał, a przecież to uwielbiał, była blisko niego, a tego chciał. On zaproponował wspólne mieszkanie, on wpuszczał ją do swojego świata.
Starała się nie zajmować wiele przestrzeni, co nie było trudne, bo raz - była przyzwyczajona do życia w ciasnocie, dwa - nie miała wiele rzeczy, które mogłyby zagracić jego mieszkanie. Dawno wyzbyła się zbierania niepotrzebnych bibelotów, ozdóbek i tak dalej. Książki, filmy czy zdjęcia - wszystko było w wersji cyfrowej i nie zajmowało praktycznie wcale miejsca. Trochę ubrań, kosmetyki, jakiś sprzęt - cały jej dobytek. Od dawna nie miała wiele, trzy lata życia na walizkach ją tego nauczyły. Mieć tylko to co potrzebne. Czy gdy będą mieli już dom, bo przecież takie plany gdzieś tam snuli, to czy to się zmieni? Nie umiała sobie wyobrazić tego domu zagraconego drobiazgami i dekoracjami, wolała wyobrażać sobie, że mają psa, albo dwa. Że Chris ma swój gabinet w którym pisze, że mają wielkie wygodne łóżko w sypialni. I choć basen mógł się wydawać żarcikiem, to właśnie o tym elemencie domu Alaska myślała jak o czymś specjalnie dla niej.
Dziś jednak trudno jej było zachować spokój i pogodę ducha. Pojawienie się Chrisa z papierosem w ręku i tłumaczącego się z ilości wypalonych fajek sprawiło, że zamarła. Wpatrywała się w niego jakby ktoś nacisnął pauzę i nagle zaczęła się śmiać. Nie wiedziała nawet dlaczego i chyba był to bardziej śmiech bezradności niż rozbawienia.
- Na prawdę masz mnie za jakąś heterę, która zmyje ci głowę, bo zapaliłeś papierosa? - uniosła brwi. Wiedział, że tego nie lubi, ale zaczynała powoli rozumieć, że to chyba nieodłączny element pracy pisarza. W każdym filmie autor powieści siedział z papierosem w ustach i szklaneczką whisky obok maszyny do pisania. Z niczego się to przecież nie wzięło. Może taka była tradycja? Albo to pomagało się skupić na pisaniu? Nie wiedziała, nie była ani pisarką, ani palaczką. Pisała owszem, ale teksty podróżnicze, ale od dawna nie wrzuciła posta na bloga. Wydawało jej się dziwne pisać o podróżach, jeśli się nie podróżowało, a na dodatek wywoływało w niej tą tęsknotę za światem, którą od siebie odsunęła, by skupić się na życiu w Lorne.
Abstrakcyjność jego... obaw sprawiła, że na sekundę zapomniała o swojej wściekłości. Miała ochotę powiedzieć, że nie wszystko kręci się wokół niego, ale tym razem jednak chodziło o niego, choć bardziej pośrednio. - Jesteś dorosłym facetem, a ja nie jestem twoją matką, nie będę ci zabraniać palenia. - stwierdziła bez cienia złośliwości, bo przecież był dorosły i mógł robić co chce, wybór był jego. O dziwo, ku zaskoczeniu samej siebie, podeszła do niego i zabierała mu z dłoni papierosa. Obejrzała go sobie, żałując, że to tylko papieros, a nie coś mocniejszego i wzięła go do ust, by zaciągnąć się lekko. Nie paliła, ale to nie znaczyło, że nigdy w życiu nie spróbowała papierosa. Nie lubiła ich, tego jak drażnią płuca i gardło. Tego jak śmierdzi potem nimi cały pokój, ubrania i oddech. Dlaczego to zrobiła? Dlaczego się zaciągnęła, a potem niespiesznie wypuściła dym ustami, patrząc przy tym zadziornie w oczy Chrisowi? Może chciała znaleźć upust swojej wściekłości, może chciała mu pokazać, że nie jest tą okropną babą, która mu zrobi awanturę za fajkę. Nie wiedziała, miała ochotę wyłączyć myślenie, odłączyć się od wszystkiego. Nie myśleć, nie wkurzać się, po prostu odpocząć. Oddała papierosa Chrisowi, odchrząknęła lekko.
- Paskudztwo. - podsumowała. Odwróciła się i wróciła do rozpakowywania zakupów. Wiedziała jednak, że będzie musiała mu powiedzieć skąd w niej te negatywne emocje. - Pokłóciłam się z Alison. - wyjaśniła, odwracając się i opierając plecami o kuchenny blat. - I raczej prędko się nie pogodzimy. Może nigdy. - wiedział, jak zżyta jest z siostrą, że są przyjaciółkami. Dlatego jej "zdrada" tak zabolała. Młodsza Lockwood przekroczyła nieprzekraczalną granicę. Na samo wspomnienie poczuła jak trzęsą się jej ręce. Zaczęła szukać po szafkach w poszukiwaniu czegoś mocniejszego do picia. Pewnie kiepski pomysł, ale była rozbita, wkurzona i czuła się paskudnie. Chciała chwycić za szklankę, ale drżące dłonie nie pomagały i szkło wypadło jej z ręki, wprost na podłogę, rozbijając się w drobny mak - Kurwa! - warknęła - Przepraszam, odkupię. - dodała, szukając czegoś czym mogłaby zebrać szkło. Bezsilność... nienawidziła jej, a teraz się czuła bezsilna. I wściekła do granic możliwości. Okropne połączenie.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Tyle, że najwięcej wymagał od samego siebie i brało się to głównie stąd, że nie do końca był z nią uczciwy. Wprawdzie nie zdradzał jej, ale do tej pory nie powiedział jej o swoich kontaktach z byłą żoną, a i kochanka odgrywała w jego życiu jakąś rolę. Obecnie śladową, bo uciął w zarodku tę budzącą się na nowo relację, ale i tak miał wrażenie, że daje od siebie za mało. Ten swoisty dysonans był przyczyną bólu, jaki odczuwał i który narastał po odstawieniu praktycznie wszystkiego.
Nie musiał też wspominać o kłopotach z weną i o zamieszaniu związanym z wydaniem książki. Jego życie nagle przybierało znajomy obrót, ale doskonale pamiętał jak ostatnio zakończyła się jego wspinaczka na szczyt i jak bolało, gdy zleciał z niego na samym końcu pogrążając się w marazmie. To wszystko sprawiało, że nie należał do najbardziej spokojnych i wyluzowanych ludzi w kosmosie, a jego przyzwyczajenia odbijały się na zamieszkującej tutaj Alasce.
Czy decyzja o przeprowadzce była pochopna? Miał wrażenie, że to był dla niego jedyny i ostateczny ratunek przed samym sobą, poza tym Lockwood również tego potrzebowała po ostatniej wycieczce śladami jej byłego. Nic dziwnego więc, że podjął taką decyzję, choć zmagał się z nią trochę oddając swoje kawalerskie terytorium na rzecz ich wspólnego życia. Gubił się w tym po swojemu, zresztą od zawsze należał raczej do neurotycznych i trudnych ludzi, więc nic dziwnego, że oboje zachowywali się inaczej niż w rzeczywistości. Nie spodziewał się jednak, że Alaska na jego widok wreszcie wybuchnie śmiechem.
- Ty na pewno dobrze się czujesz? - może i matką nie była, ale nie pozwalała mu palić w swojej obecności, co stresowało go jeszcze bardziej. Ogólnie ostatnio był nakręcony jak ten klaun co wyskakuje z pudełka. Miał wrażenie, że jest równie mroczny, a przynajmniej jego ostatnie myśli takie były. Wprawdzie już nie przewidywał samobójstwa, ale myślenie o dużym i nowym domu wydawało się jednocześnie kojące, jak i abstrakcyjne.
Jak na razie powinni przetrwać w tym otoczeniu, a to wcale nie było takie łatwe biorąc pod uwagę ich wcześniejsze przygody. Tak naprawdę wciąż walczyli o to, by wreszcie zaczęło się układać i Bogu dzięki, przynajmniej był na tyle uparty, by próbować aż do skutku.
Miał jednak podejrzenie, że teraz w grę wkracza jakiś syndrom odstawienia, bo to musiały być halucynacje. Niemożliwe, że Alaska wzięła papierosa, a potem nim się nieudolnie zaciągnęła, choć i tak jak na osobę niepalącą… Nie, nie był pod wrażeniem, ale był zaintrygowany i musiał przyznać, że spodobała mu się ta jej zadziorna strona. Była znacznie lepsza niż ta, która robiła mu wykłady o szkodliwości palenia.
- Wszystko z tobą w porządku? - powtórzył jednak bezradnie i sam bardzo znudzonym ruchem zaciągnął się papierosem. Rozwiązanie przyszło samo i początkowo miał ochotę złapać się za czoło. Serio, kłótnia z siostrą i taka reakcja?
- Na pewno się pogodzic… - ale nie dokończył, bo Alaska mogła brać się za jego papierosy, ale rozbijanie cennej whisky. Złapał ją w pasie i przeniósł z dala od szkła, które rozbiło się na tysiąc kawałków. - Dobra, ty siedzisz, ja robię drinki - przekazał jej tonem nieznoszącym sprzeciwu i wyjął kolejną butelkę, by jej nalać, a potem poszukać coli. Znał takie dziewczyny i wiedział, że nie chwycą się czystej szkockiej, choćby i była najlepsza. Wręczył jej szklankę, a potem usiadł obok niej. Znamienne było to, że sam nie pił, choć widok jej z drinkiem mocno na niego działał. - Teraz mi po kolei opowiedz o co poszło - westchnął.
Jeszcze tego jej (im) brakowało. Zupełnie jakby ich życie nie składało się z miliona dramatów.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
I znów, był to jego wybór. Ona wielokrotnie zachęcała go by był z nią szczery, ale zaczęła akceptować to, że on potrzebuje tej przestrzeni, że w końcu powie co i jak, gdy będzie gotowy. Już dawno przestała robić sceny zazdrości o Pearl i nie wspomniała mu nawet o tym, że być może poznała jego byłą żonę. Bo ani nie miała pewności, że to ona, ani nie sądziła, by to coś miało zmienić. Akceptowała go i kochała takim, jaki był, nawet jeśli w to nie wierzył.
Ona sama sądziła, że najgorsze za nimi, Pearl i Josh, ich piętno nadal miało być z nimi, bo byli dosłownie namacalną częścią ich życia, ale ich wpływ osłabł wystarczająco, by móc ich zignorować. Chciała choć przez chwilę poczuć, że już nic złego ich nie spotka, że dramaty na dobre ich opuściły. Ale nie było im dane, jakby cały świat się uwziął. Problem w tym, że Alaska była uparta i uparła się na Chrisa. I wiedziała, że wbrew temu czego obawiał się sam, czy temu co niektórzy gadali, nie chodziło o jego twarz. Nie chodziło też o to, że był bezpieczną opcją, bo nie był. Być może był najgorszym, najmniej logicznym wyborem, ale ona chciała właśnie jego. Przy nim jej serce waliło jak oszalałe, pomimo iż byli już ze sobą od kilku miesięcy. Z nim było jej tak dobrze jak z nikim innym. Wiedziała, była pewna swojego wyboru. Ale czasami po prostu było zbyt ciężko. Poddanie się byłoby łatwiejsze. Wyjechanie z Lorne byłoby łatwiejsze. Ale ona nie chciała łatwiejszego wyjścia. Chciała Chrisa. Ku być może własnej zgubie. Czasami po prostu idziesz ślepo za płomieniem jak ćma.
Może problemem była niewielka przestrzeń, która nie mieściła nie tyle ich fizycznie, co psychicznie. Może większe mieszkanie byłoby odpowiedzią na część ich problemów. A przynajmniej takie dwupokojowe. Ale Alaska lubiła przyglądać się piszącemu Chrisowi i słuchać jak miarowo stuka w maszynę do pisania. Starała się okazywać mu wsparcie, zachęcać go do pisania. Może powinna była to przemyśleć, skoro to przez karierę rozpadło się jego małżeństwo? Ale czy dla własnego spokoju miałaby go hamować? Kim by wówczas była?
Papierosy nie dość, że śmierdziały to mogły Chrisa wykończyć skuteczniej niż ogień. Martwiła się o niego, to było chyba normalne w przypadku osób które się kocha. Ale może on za dużo ograniczeń sobie narzucił na raz? Do tego wprowadzka Alaski, nowa książka... dużo tego było. A ona nie wiedząc co go zżera od środka, nie mogła mu pomóc. Czy w ogóle chciałby jej pomocy? Chciał by tutaj była, więc może tak. Zabawne, że jednym z jej najmilszych wspomnień było gdy przyszedł do niej w nocy z rozwaloną ręką, a ona mogła o niego zadbać. Wtedy nie był tak okropnie zamknięty w sobie, choć nie mówił jej wtedy wszystkiego.
Pokręciła głową, bo nie czuła się dobrze. Miała ochotę puścić pawia i jednocześnie coś rozwalić. A potem się znieczulić tak bardzo, że już nic by jej nie obchodziło.
Zadziorna Alaska nadal tam była, trochę wycofana, z obawy, że może mu nie przypaść do gustu. Choć spotkał ją już kilka razy, wtedy w Melbourne w barze i na ich pierwszej randce. Może częściej powinna taka być? Stawiać na swoim i za koszulę wciągać go w najbliższe ustronne miejsce by dać się ponieść namiętności. Ale trochę bała się tupania nóżką, bo od tego łatwo do kłótni, a tych miała na razie dość. Wolała więc być ostrożniejsza, spokojniejsza, aż się ustabilizuje. Tylko stabilizować się nie chciało, ni chu chu.
Odruchowo chciała wierzgać, gdy ją podniósł, a w kolejnej chwili złapać go za koszulkę i przyciągnąć do siebie, bo z nadmiaru emocji miała ochotę na wszystko, co pomaga wyładować nadmiar energii, od walki po seks. Ale niech będą drinki. I zdziwiłby się, bo zdarzało jej się pić czystą. Zdarzało jej się robić dużo różnych rzeczy o których by jej nie podejrzewał, ale to było dawno i w innym życiu. W sumie nawet opowiadała mu o imprezach z innymi yachtie.
- Więcej. - stwierdziła gdy wlewał whisky do szklanki. Zwróciła uwagę na to, że sam nie pije, ale na razie to przemilczała. Niech i tak będzie, jak raz ona będzie tą pijaną a on tym ratującym. Prawie się zaśmiała gdy w jej głowie zamajaczyła myśl, żeby rozwalić sobie rękę.
- O ciebie kochanie. - cmoknęła do Chrisa w powietrzu - Alison jest w tobie totalnie zabujana. - prychnęła - I to nie jest tak, że mi to powiedziała. O nie... - pokręciła głową i prawie na raz opróżniła swojego drinka. Był mocny, palił gardło, ale ona musiała się znieczulić. - Pojechałam do domu po zapasową baterię do aparatu. I usłyszałam twoje imię z pokoju Alison. No i ją przyłapałam na... zabawie ze sobą, wzdychającą do wyimaginowanego ciebie. - znów wyciągnęła dłoń w stronę jego papierosa. Może to pomaga na nerwy, skoro tyle ludzi pali w sytuacjach stresowych? Może jej też pomoże? Tylko, że papieros nadal był paskudny, a szklanka pusta. Sytuacja mogła wydawać się przezabawna, ale ją to wkurzyło i zabolało. Bo przecież to była jej siostra i najlepsza przyjaciółka, ta która im tak kibicowała na początku. A teraz coś takiego. - Przyznała się, że się w tobie zabujała. A ja trzasnęłam drzwiami i przyjechałam tutaj. - zakończyła podsuwając mu pustą szklankę - Dorobisz proszę?

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Nie chciała sobie nawet wyobrażać jak zareagowałby, gdyby dowiedział, że nagabuje obce baby w poszukiwaniu jego żony. Nie bez przyczyny nie zamierzał sobie pań przedstawiać, bo znał Ever po tych kilkunastu latach małżeństwa i wiedział z jaką łatwością zmanipulowałaby Alaską. A może tak naprawdę bał się, że wie o nim na tyle dużo, że konfrontacja z nią mogłaby okazać się gwoździem do trumny w ich związku. Jasnym na pewno było to, że nie bez przyczyny unikał wszelkich kontaktów z przeszłością.
Chris chciał wierzyć, że jest poza tamtym życiem i nie grozi mu ponowny upadek. Lockwood nie zdawała sobie sprawy jak łatwo wpadał z jednego uzależnienia w drugie i jak zwyczajnie nawalał, gdy pojawiały się pierwotne instynkty. Nie chciał nigdy, by poznała tamtego niego i jej próby znalezienia klucza do jego osoby wśród innych mogły nie tylko spełznąć na niczym, ale doprowadzić go również do szewskiej pasji.
Głównie tego braku zaufania się obawiał, bo wiedział doskonale, że gdyby tylko pozwoliła mu być sobą… To byłoby znacznie lepiej. Miał wrażenie jednak, że za każdym razem usiłowała wyciągać go ze skrorupki, która przecież nie była niczym złym. Nie każdy musiał być urodzonym ekstrawertykiem, ba, dziewczyna nie chciała nawet, by się zamienił w taką duszę towarzystwa, która wręcza wizytówki dwudziestoletnim dziewczynom.
Jego skupienie się na książce na pewno było dobrym etapem, choć wiedział, że mieszkanie razem przy procesie twórczym może zakończyć się awanturą stulecia. Nie chodziło nawet o papierosy, które mogły, ale nie musiały go zabić, a o sam fakt, że ostatnio bywał absolutnie nieświadomy tego, co wokół niego się dzieje. Głównie z powodu zawieszenia się w fikcyjnym świecie jego bohaterów.
Tymczasem Alaska nigdy nie widziała go w takim stanie, bo nigdy przy niej tak na serio nie tworzył. Obecnie zaś porzucił scenariusze i tak naprawdę ryzykował wszystko bez gwarancji sukcesu. Pewnym było to, że mógł nie tylko nie mieć na dom, ale i stracić to mieszkanie. Dla człowieka, który nigdy nie dbał o wydatki i nie umiał rozsądnie korzystać ze swojego budżetu było to dość niespotykane. Nic więc dziwnego, że był kłębkiem nerwów, a na dodatek jeszcze jego dziewczyna wracała do mieszkania w takim stanie.
Czy chciał, żeby była bardziej zadziorna? Ostatnio miał wrażenie, że za często robi rzeczy, któremu jemu miały się podobać, a on był już za stary na łapanie się na takie nieautentyczne zachowania. Zakochał się w niej i niezależnie jaka była, akceptował ją całą. Zwyczajnie jednak odkrywał, że nie do końca mu wierzy i przez to pozuje na kogoś, kim nie była, co (nie ukrywał) lekko go irytowało.
Teraz jednak nie komentował jej zachowania. Zwyczajnie nalał jej więcej i usiadł obok, by posłuchać historii.
Nie podejrzewał Alison o coś takiego. Jak dla niego była jej młodszą siostrzyczką i miał wrażenie, że nawet za nim nie przepada, więc na jej słowa roześmiał się szczerze.
- A dziwisz się jej? - zażartował. W innym życiu był nawet skłonny tę informację wykorzystać (w końcu była pełnoletnia i całkiem ponętna), ale teraz łapał do tego spory dystans. - A obraziłaś się na nią, bo…? - zobaczył, że sięga po jego papierosa, więc go oddał, a potem westchnął, gdy poprosiła o kolejnego drinka. Tym razem nalał też i sobie. - To gówniara, ja w jej wieku też wzdychałem do dziewczyny brata. Przejdzie jej przecież, nie ma co robić afery - uśmiechnął się, bo jak dla niego siostra Alaski była całkowicie aseksualna i nie do końca rozumiał skali tego wydarzenia.
Jeśli zaś chodzi o fantazje… Cóż, akurat żadne z nich nie mogło jej tego zabronić, prawda?

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Nie prosiła się o to, by tamtego dnia ktoś się do niej przysiadł w kawiarni. Nie biegała po mieście zadając pytania typu "Czy jesteś byłą żoną Chrisa". Nie miała żadnej pewności co do tożsamości tamtej kobiety, pewne informacje po prostu się zgadzały. Zaintrygowało ją to, ale nie, nie zamierzała się z nią zaprzyjaźniać, czy pozwalać, by jej słowa coś zmieniły. Jedyne czego tak na prawdę od byłej żony Chrisa chciała, to by oddała mu psa, albo żeby chociaż pozwoliła mu częściej go widywać i to w towarzystwie Alaski (bo Alaska kochała psy). Wydawało jej się to dość dziwne, stawianie warunków typu "nie wolno jej poznać psa". Tym bardziej czasami miała ochotę po prostu porwać czworonoga, bo wiedziała, jak ważny jest dla Chrisa. Tylko w tym mieszkaniu już by się we trójkę mogli nie pomieścić. Werter nie był jakimś tam yorkiem, który zajmuje tyle co nic.
Nie uważała, że każdy powinien być otwarty i nosić swoje emocje i myśli na wierzchu jak ubranie. Tylko tak jak on czuł, że ona nie ufa jemu dlatego pyta, tak ona czuła jakby on nie ufał jej i dlatego trzymał to w sobie. Jakby obawiał się, że ona ucieknie gdy da się jej poznać bardziej. A ona go kochała takim jaki był. Tylko, że od kiedy dowiedziała się jaki był Josh, tym bardziej była wyczulona. Chciała być częścią życia Chrisa, kimś z kim mógł i porozmawiać i pomilczeć, by jej ufał, że nie ucieknie, kiedy pozna jego mroczniejszą część. Wiedziała, że taka jest, wiedziała, że nie był święty, sam wiele razy to powtarzał. I wiedziała, że wiele z tego co było w przeszłości, pozostanie dla niej tajemnicą. Dlatego już nie pytała. Skupiała się na tu i teraz. Po prostu chciała być częścią jego życia, a trudno być tą częścią, jeśli się nie wie co trapi najbliższą osobę. Dopiero zaczynali wspólne mieszkanie, dopiero się uczyła jak odczytywać jego mowę ciała chociażby przy pisaniu - kiedy jego postawa mówi "nie podchodź", albo "zróbmy sobie przerwę", albo kiedy może mu przerwać by zawołać go na obiad. Nie chciała mu przeszkadzać w pisaniu, ale nie spotykała się nigdy wcześniej z pisarzem, więc nie wiedziała co i jak.
Alaska była zagubiona, choć jeszcze tego sama w sobie nie nazwała. Wydawało jej się, że już jest lepiej, że przepracowała sprawę Josha, że panuje nad kwestią zmiany pracy, że zwyczajnie w świecie jest dobrze. Zepchnęła daleko w głąb umysłu to, co ją trapiło i starała się, by było dobrze. Jednak nie było, co pokazywał jej wybuch. Mała iskierka wyprowadziła ją z równowagi, przywołując całą tłumioną złość. Wszystko i na raz. Alison stała się zapalnikiem, a Alaska była pewna, że to tylko to, że to tylko to czego się dziś dowiedziała. Bo przecież już przepracowała wszystko inne, prawda? Myliła się. I to nie jemu nie wierzyła i nie jemu nie ufała - to sobie. Wiedziała, że tak jak on ma swoje nałogi, tak ona ma swój. A ten czekał na nią za oknem, za miastem, za oceanem... Nie słuchała tego syreniego śpiewu, wabiącego ją na skały. Wiedziała, że jeśli się mu podda, to to dopiero może być gwóźdź do trumny ich związku. Bo czy by ruszył z nią na drugi kraniec świata? Pewnie nie. Związek to sztuka kompromisu, obie strony z czegoś rezygnują.
Czy popełniała błędy? Tak, kto ich nie popełnia. Po Melbourne straciła pewność siebie. Udawała, że jest okej, tak bardzo, że zaczęła w to wierzyć. Bo przecież lepiej spała, bo przecież zostawiła tamto za sobą. Chris nie był Joshem, wiedziała to doskonale, wiedziała, że on by nią nie manipulował, nie sprawiałby, że czułaby się czegoś niegodna. A tak robił Josh, sprawiał, że czuła się nie dość dobra. Ale to wszystko zasiało w niej ziarenko lęku, że rozczaruje Chrisa, że rozczaruje rodzinę, przyjaciół... każdego. Gubiła się w tym i chyba na prawdę potrzebowała porady kogoś, kto by jej to pomógł poukładać w głowie. Póki jednak sama to ignorowała, to nie miała jak prosić o pomoc. Bo nie miała świadomości, że jej potrzebuje. Chrisa nie chciała martwić, miał tyle spraw na głowie. I na nim łatwiej było się skupić niż na sobie. Ale może on, nie będąc nią, dostrzegał więcej niż Alaska, jej zmiany nastroju i zachowanie inne niż zazwyczaj. Tak jak dziś.
- No tak, skromny jak zawsze. - westchnęła. - Mogłam się domyślić, że ciebie to rozbawi. - dla niego to był banał, dla niej zdrada stanu. Może dramatyzowała, ale tak, była jednak niewybuchem znalezionym pod przedwojenną kamienicą, a nie rozbrojoną przez saperów bombą. W każdej chwili mogła wybuchnąć i to był ten moment. - Siostra siostrze tego nie powinna robić. - wytłumaczyła cierpliwie, tym razem wolniej sącząc drinka i zaciągając się papierosem. Skrzywiła się po raz kolejny na jego smak, choć za drugim razem nie był tak okropny, jakby kubki smakowe się przyzwyczaiły. Nie, nie zamierzała zacząć palić. Ale może zmieni zdanie co do palenia przez Chrisa. Bo jednak miało to w sobie coś uspokajającego. Ten obłoczek unoszący się z ust, niemal hipnotyzujący. Oddała Chrisowi końcówkę papierosa, bo może chciał się jeszcze raz zaciągnąć. W kuchni i tak już unosił się papierosowy dym, mówi się trudno. - Pewnie masz rację. - westchnęła i wstała, by przesiąść się na kolana Chrisa. - Pewnie w końcu się pogodzimy. Ale dziś po prostu chyba mogę być wkurzona, bluzgać i chcieć się upić, prawda? - przeczesała palcami jego włosy, popijając dalej drinka. Wolniej, bo lekko jej w głowie zaszumiało po tym jak wypiła drinka 50 na 50 w tempie jakby to był szot. - Jak pisanie? - zapytała, bawiąc się leniwie kosmykami jego włosów. Relaksujące zajęcie. Świat powoli zaczynał wirować. Wypiła zdecydowanie zbyt szybko tego drinka i w sumie chyba powinna była wcześniej coś zjeść. - Bo może zrobisz sobie wolny wieczór, zamówimy pizzę i obejrzymy jakiś film? A potem skupimy się na naszych fantazjach.- zasugerowała. Ten sposób wyładowywania energii lubiła najbardziej, a tej miała jeszcze sporo.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Samo to, że dzieliła się z kimkolwiek (zwłaszcza obcym) informacjami na temat ich związku było dla niego nielojalnością. Czy tak samo robiłaby, gdyby dziennikarka zadawała jej pytania? Właśnie w takich chwilach zaczynał rozumieć, że dziewczyna jest jeszcze niedojrzała i niegotowa na poważny związek. Taki w którym pewne informacje zostają między dwójką partnerów, a nie są rozpowszechnione przez całe miasto. Zresztą, mógł mieć nawet najbardziej absurdalny powód, by nie mieszała się między jego, a jego byłą żoną, a ona powinna to uszanować. Jak i fakt, że to Ever była właścicielką ich wspólnego psa i skoro go wychowywała to miała prawo stawiać warunki. Dla niego Werter był jak ukochane dziecko, więc niezależnie od wszystkiego stawiał na pierwszym miejscu jego dobro. Z tego też powodu przestał protestować nad zmianą jego miejsca zamieszkania i przywykł do odwiedzin u byłej żony. Nie mógł też toczyć z nią wojen tylko dlatego, że jego dziewczyna kochała psy.
Ten powód wydał się jej zbyt trywialny, by w ogóle brać go pod uwagę. Tak naprawdę nie potrafił już poważnie brać jej deklaracji, skoro pokątnie dowiedział się, że wzięła na spytki jego przyjaciela. Czuł się poniekąd osaczony, a przecież pokazywał jej siebie na własnych zasadach.
Powinna to uszanować i wreszcie przestać porównywać tę sytuację z Joshem, którym podobno nie był. Mimo wszystko odkąd straciła zaufanie do nieżyjącego narzeczonego to robiła wszystko, by podkopać również to między nimi i Chris był absolutnie tym zniecierpliwiony. Sądził, że skoro pokazuje jej swoje mieszkanie i pozwala w nim zamieszkać to zacznie w końcu zachowywać się normalnie, ale najwyraźniej narzucał jej za dużo, bo nie przepracowała własnych traum, co z jego procesem twórczym i nadszarpniętą psychiką było wręcz samobójstwem dla ich związku. Mimo wszystko jednak trwał przy niej i miał nadzieję, że wreszcie przestanie go tak cholernie kontrolować, bo ten stan zawsze doprowadzał go do białej gorączki i kończył się tak, że na przekór wszystkiemu chciał ją oszukać. Coraz częściej dostrzegał też, że owszem, wymagała pomocy, bo zachowywała się nieracjonalnie i denerwowała czymś, co absolutnie nie było zależne od jej siostry. Nie jej winą przecież było, że odczuwała pożądanie w kierunku kogoś niedozwolonego.
- Po prostu nie rozumiem robienia z tego afery. Pewnie i tak była nieźle zawstydzona - wzruszył ramionami, teraz już rozumiał czemu tak patrzyła na niego i spuszczała wzrok jak pensjonarka. Jemu faktycznie wydawało się to głównie urocze i nie mógł zestawić tego z atakiem wściekłości jego obecnej dziewczyny. Wydawało mu się to krzywdzące dla młodej dziewczyny, jaką w końcu była Alison.
- Nie lubię wulgarnych kobiet, ale jak chcesz bluzgać to śmiało - wzruszył ramionami i spojrzał na nią badawczo. - Powinnaś sobie jednak znaleźć terapeutę i nareszcie skupić na sobie, a nie na biednej dziewczynie, która przeżywa zadurzenie - zauważył bardzo serio i choć brzmiał nieco szorstko, przemawiała przez niego głównie troska. Nie mógł pojąć jednak jak tego typu dziewczyna zamieniła się nagle w palącą, przeklinającą i pijącą kobietę. Mimo wszystko to stało w opozycji do tego, jakie partnerki życiowe preferował. Tyle, że jego gust był właściwie najmniejszym problemem. Bardziej chodziło o fakt, że wydawała się znerwicowana i nastrój zmieniał się jej jak w kalejdoskopie.
Dlatego powoli przesunął ją z kolan na miejsce na kanapie.
- Nie traktuj mnie jak swojej własności - nie lubił tego typu prób udowadniania, że jest jej, a podejrzewał, że to efekt jej siostry. - Wrócę do pisania, częstuj się śmiało - niekoniecznie miał ochotę na film po jej wybuchu, a już zupełnie odeszła mu ochota, by być jej żywym wibratorem, zwłaszcza że nie czuł się w żaden sposób uwiedziony bądź chciany. Traktowała go jedynie jako dodatek do butelki i papierosa. Wziął więc łopatkę i zaczął zbierać pozostałości po dwudziestoletniej szkockiej, która już była przeszłością. Fuck.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Potrzebowała pompcy, potrzebowała też czuć, że może na niego liczyć w trudnej sytuacji. Tymczasem po raz kolejny pokazywał, że tak nie jest. Odsuwał ją od siebie, gdy ona potrzebowała go najbardziej. On na nią mógł liczyć, zawsze była gotowa nieść mu pomoc, ale może to działało tylko w jedną stronę. Może przemawiał przez niego teraz rozsądek i troska, ale każdy miał prawo odczuwać emocje, wkurzać się czy nawet przeklinać. A Alaska teraz czuła bardzo dużo emocji i miała wrażenie, że Chris próbuje zgasić każdą z nich.
W milczeniu przyjęła jego reprymendę. Czuła się jak skarcona mała dziewczynka. A chciała tylko pocieszenia. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami, gdy ją od siebie odsunął.
- Wiesz, że nie uważam cię za swoją własność. - odpowiedziała cicho. Gdyby tak było, to czy tak bardzo by się nie obawiała, że go straci? Stała tak przez chwilę, kompletnie nie rozumiejąc co się właśnie stało. Ale zadziałało to na nią jak zimny prysznic. W głowie nadal się jej kręciło, ale zaczynała myśleć trzeźwo. Podeszła do niego, by przejąć od niego zmiotkę i szufelkę.
- Ja nabałaganiłam, ja posprzątam. - zaproponowała cicho. Tak jak jakiś czas temu on nie dał się jej wyręczyć gdy przyszedł do niej z rozwaloną ręką. - Nie będę ci przeszkadzać w pisaniu. - dodała.
Zebrała wszystkie kawałki szkła, odkładając na bok etykietę, by zamówić dokładnie taki sam egemplarz. Wiedziała, że to nie będzie wielki problem, znała dostawców, hurtowników i nawet producentów różnych alkoholi. Zdarzało jej się załatwiać o wiele rzadsze egzemplarze na jakieś wymyślne imprezy na jachcie. Przeszła w tryb zadaniowy, to jej dobrze wychodziło, dzięki temu nie rozpłacze się tutaj. A on nie lubi gdy płacze... Zerknęła w stronę gdzie słyszała stukanie klawiszy. Załatwić alkohol, ogarnąć kuchnię i wyjść stąd... tego potrzebowała. Nie czuła się tu mile widziana, po raz pierwszy chyba od początku. Była tu gościem, tak się czuła. Te klucze i jej rzeczy nie zmieniały tego, że to było jego mieszkanie, nie ich. Może to nie był dobry moment na wspólne zamieszkanie?
Posprzątała rozbitą butelkę, skończyła rozkładanie zakupów, ogarnęła kuchnię na tyle, że wyglądała jak zanim tu przyszła. Następnie zajęła się załatwianiem szkockiej. Zamiast jednej przyjdą dwie, taka sama dwudziestoletnia i druga - trzydziestoletnia, po starej znajomości. Gdy wszystko było przyklepane, wstała od kuchennego stołu i stanęła w progu sypialni.
- Szkocka powinna przyjść w ciągu tygodnia. - zaczęła - Masz rację, powinnam poszukać pomocy. To wszystko co się w ostatnich tygodniach wydarzyło mnie przerasta. - starała się być spokojna, choć głos jej się trząsł, ręce które trzymała za plecami również. Wbijała sobie paznokcie we wnętrze dłoni, aż do bólu. - Nie chcę ci przeszkadzać w pisaniu, dlatego pójdę się przejść. I jeśli wolisz, przenocuję dziś w hotelu. - zerknęła niepewnie na Chrisa. Dawno nie czuła się aż tak niechciana, jak dziś. Nie rozumiała czym sobie na to zasłużyła, bo przecież każdy miał prawo do gorszego dnia, do chwili słabości, do wkurzania się na siostrę, czy do przeklinania. Chciała by ją przytulił, tak po prostu, by był przy niej gdy go potrzebuje. Tylko tyle i aż tyle.
Niedługo potem Alaska postanowiła faktycznie skupić się na sobie i podjęła decyzję o wyjeździe z Lorne.
/zt

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ