: 23 maja 2023, 23:58
W jego głowie świdrowały różne scenariusze - musiał wybrać ten najlepszy. Nie był przekonany czy realizacja planu w ogóle mu się uda w najmniejszym stopniu. Bez żadnych wskazówek musiał odzyskać kogoś, kogo tak bardzo zranił w przeszłości. Z przeszłości, od której próbował uciec ale w końcu do niego dotarło, że jeśli nie pozamyla tych kilku spraw, nigdy tak do końca nie uwolni siebie samego. Potrzebował tej zmiany, choć ta myśl docierała do niego opinię. Nie mogła przwdrzeć się przez ten mur, który zbudował wokół siebie aby dać radę sobie z tym wszystkim samemu. Jednakże w końcu przyszła do niego ta myśl, że Londyn to nie do końca było jego miejsce. Tu nie chodziło o konkretną nazwę danego miasta, bo tak naprawdę mógłby się zaszyć gdziekolwiek indziej, nawet gdzieś na skraju Alaski, gdzie pewnie nikt by nie zdołał go znaleźć - ale dotarło do niego, że przez te całe dwa lata, które sobie i wszystkim dał poszły praktycznie na marne (przynajmniej w jego rozumieniu) Nie potrafił bez niej żyć - Najbardziej frustrująca myśl, która wykreowała się w tym czasie i, która dopiero teraz w niego uderzyła ze zdwojoną siłą gdy w końcu mógł na nią spojrzeć. Zapamiętał ją właśnie taką - ten ponury wyraz twarzy, do którego sam się przyczynił: nadal go zachowała, chociaż w oczach kobiety dostrzegł przez sekundę tą listę, która dała mu nadzieję, że jeszcze może liczyć na jakiekolwiek słowa od Nef. Tyle czasu uciekał - próbując nawet założyć rodzinę z jakąś inną, ale w końcu trafił do niej: choć tamtą również zdążył skrzywdzić (jak wszystkich dookoła) tak naprawdę przez cały ten czas pragną tylko aby choć jeszcze raz ją zobaczyć. Był zły na siebie, że tyle czasu biczował samego siebie, dając tym samym wiele powodów do tego, aby w końcu o nim zapomniała - liczył, że to zrobiła, że układało sobie życie na nowo. Pragnął by była szczęśliwa, Ale zdała od niego. On tylko ją niszczył i dlatego musiał sprawić, by znienawidziła go tak mocno, nie znając przy tym prawdy. Trzymał się tego planu przez tyle czasu, nie dając się skupić na złamanie sidbie chociaż odrobinę - jedyne ukojenie na jakie sobie pozwalał w tym czasie to zachowanie zdjęcia w galerii telefonu - w najgorszym kryzysie zazwyczaj wystarczyło wyświetlić jedno z nich: choć nie raz przyniosło to odwrotny skutek czyli kolejną rozbitą szklanką z rozlanym trunkiem.
Nie mógłby znieść myśli, że mogłaby się dowiedzieć o tym co spotkało Sashę od kogokolwiek innego - to on musiał załatwić tę sprawę do samego końca. Trzymając jej rozdergane ciało w swoich ramionach powoli docierają do niego, że jego część misji właśnie się wypełniła. Choć znów pojawił się tylko po by zrujnować spokój, na jaki przecież zasługiwała. Gładząc dłonią jej włosy, próbując w ten sposób nieco ją uspokoić nie docierało do niego, że wreszcie udało mu się to wypowiedzieć przez gardło - Jeszcze nie powiedziałem tego Pam...i mojej siostrze...chciałem...chciałem, żebyś była pierwsza... - tym razem chyba naprawdę udało mu się nie schrzanić tej sprawy, a przynajmniej tak mu się wydawało. Bił się z myślami czy ma prawo zrzucać na Nef taką wiadomość, ale z drugiej strony po to zostawił swój ukochany Londyn -To...znaczy...że...dajesz mi drugą szansę, Nef? - przełknął ślinę nie bardzo wiedząc czy może ufać własnym uszom, ale musiał się upewnić czy dobrze słyszał, czy przypadkiem znów sobie czegoś nie wymyślił albo przeinaczył. Nie zasługiwał na to - dziwił się, że jeszcze w ogóle była w stanie na niego patrzeć, ale chłonął cały czas tą bliskość, której tak bardzo pragną. Za którą tęsknił cholerne dwa lata. Przez chwilę milczał, zastanawiając czy było sens potwierdzenia słów brunetki - czy znów nie zepsuje i wróci z powrotem do swojej przeszłości. Obiecał sobie jednak, że zacznie tu od zera - od początku, zeby w końcu móc o wszystkim zapomnieć - Myślałem, że po tym wszystkim co wtedy mówiłem... i robiłem już nigdy cie nie zobaczę...ale mam teraz ciebie przy sobie i...przysięgam...przysięgam na Sashę, że tego nie spierdolę... - miał nadzieję, że nie będzie żałował później swoich słów. Ale specjalnie pomyślał o nim: na pewno ze trzy razy zastanowi sie czy na pewno warto będzie wykonać jakiś ruch, który będzie znów końcem wszystkiego. Nie będzie mógł zawieźć już ani jej ani Sashy bo to będzie jego własny koniec. -kocham cię, Nef.. - wymamdotał, podnosząc delikatnie jej głowę by móc w końcu spojrzeć w jej oczy. Nie planował tych ostatnich słów powiedzieć jeszcze teraz, ale nie wytrzymał: tyle razy miał na to okazje, a tym razem nie chciał tego przeoczyć.
nef cunningham
Nie mógłby znieść myśli, że mogłaby się dowiedzieć o tym co spotkało Sashę od kogokolwiek innego - to on musiał załatwić tę sprawę do samego końca. Trzymając jej rozdergane ciało w swoich ramionach powoli docierają do niego, że jego część misji właśnie się wypełniła. Choć znów pojawił się tylko po by zrujnować spokój, na jaki przecież zasługiwała. Gładząc dłonią jej włosy, próbując w ten sposób nieco ją uspokoić nie docierało do niego, że wreszcie udało mu się to wypowiedzieć przez gardło - Jeszcze nie powiedziałem tego Pam...i mojej siostrze...chciałem...chciałem, żebyś była pierwsza... - tym razem chyba naprawdę udało mu się nie schrzanić tej sprawy, a przynajmniej tak mu się wydawało. Bił się z myślami czy ma prawo zrzucać na Nef taką wiadomość, ale z drugiej strony po to zostawił swój ukochany Londyn -To...znaczy...że...dajesz mi drugą szansę, Nef? - przełknął ślinę nie bardzo wiedząc czy może ufać własnym uszom, ale musiał się upewnić czy dobrze słyszał, czy przypadkiem znów sobie czegoś nie wymyślił albo przeinaczył. Nie zasługiwał na to - dziwił się, że jeszcze w ogóle była w stanie na niego patrzeć, ale chłonął cały czas tą bliskość, której tak bardzo pragną. Za którą tęsknił cholerne dwa lata. Przez chwilę milczał, zastanawiając czy było sens potwierdzenia słów brunetki - czy znów nie zepsuje i wróci z powrotem do swojej przeszłości. Obiecał sobie jednak, że zacznie tu od zera - od początku, zeby w końcu móc o wszystkim zapomnieć - Myślałem, że po tym wszystkim co wtedy mówiłem... i robiłem już nigdy cie nie zobaczę...ale mam teraz ciebie przy sobie i...przysięgam...przysięgam na Sashę, że tego nie spierdolę... - miał nadzieję, że nie będzie żałował później swoich słów. Ale specjalnie pomyślał o nim: na pewno ze trzy razy zastanowi sie czy na pewno warto będzie wykonać jakiś ruch, który będzie znów końcem wszystkiego. Nie będzie mógł zawieźć już ani jej ani Sashy bo to będzie jego własny koniec. -kocham cię, Nef.. - wymamdotał, podnosząc delikatnie jej głowę by móc w końcu spojrzeć w jej oczy. Nie planował tych ostatnich słów powiedzieć jeszcze teraz, ale nie wytrzymał: tyle razy miał na to okazje, a tym razem nie chciał tego przeoczyć.
nef cunningham