: 22 maja 2023, 23:24
No dobra dobra, jednak ten jeden punkt odjąć trzeba, Zack miał swoje mroczne tajemnice. Nie był z nich dumny. A może… no w sumie dobra, w tym momencie jednak był dość dobrze oswojony ze swoją mroczną stroną i całkowicie się w nią zatapiał. Bo to zdecydowanie było łatwiejsze, niż zmierzenie się ze swoimi demonami, z tym co zrobił i miał na sumienia. Bo przecież nie istnieje żadna wyższa siła, żadne specjalne sumienie szeptające człowiekowi za uchem. Co prawda Zack nie wiedział co istnieje po śmierci, jako osoba żyjąca, ale… no stawiał na to, że jest jednak wielka pustka. Nie ma raju, nie ma dziewic, nie ma bobasów ze skrzydełkami na chmurkach.
- Ale dużym kamieniu? - zapytał, oczywiście go podpuszczając, ale no Adam aż się o to przecież prosił! A to go bardzo bawiło, chociaż musiał zachować oczywiście pełną powagę na twarzy.
- Chyba nie ma opcji żebyś nie dostał, byłoby to nie do końca zgodne z prawem - zauważył z nieco krzywym uśmiechem. A potem westchnął cicho - może weź zakończ jedno małżeństwo, zanim zdecydujesz co będzie z kolejnymi? - zaproponował - i pamiętaj, że w sanatorium jest wiele napalonych babek- dodał, bo takie śluby na starość muszą być fun, łapanie życia póki jeszcze sobie gdzieś tam trwa!
- Będę synem którego nigdy nie miałeś - obiecał, oczywiście udając wzruszenie i udał, że ociera łezkę. A potem uniósł brwi - umów nas tak za dwanaście lat, nauczę go życia i podrywania kobiet, żeby miał jakieś wzorce - rzucił, złośliwiec jeden i nawet zaczepnie się uśmiechnął. No ale zdecydowanie nie był człowiekiem dla dzieci, nie nadawał się chyba do tego. Więc dobrze, że nie miał swoich.
- A co ty o tym wiesz? - zagadnął i pokręcił głową - no nic, chyba muszę ich po prostu przeczekać, aż sprawa ucichnie - dodał, nieco ciszej. - No a ty? Jak Twoja robota? Powiedz, że też daje ci się w kość… - poprosił i nawet westchnął cicho, nad swoim życiem tak ogólnie, co nie.
- Ale dużym kamieniu? - zapytał, oczywiście go podpuszczając, ale no Adam aż się o to przecież prosił! A to go bardzo bawiło, chociaż musiał zachować oczywiście pełną powagę na twarzy.
- Chyba nie ma opcji żebyś nie dostał, byłoby to nie do końca zgodne z prawem - zauważył z nieco krzywym uśmiechem. A potem westchnął cicho - może weź zakończ jedno małżeństwo, zanim zdecydujesz co będzie z kolejnymi? - zaproponował - i pamiętaj, że w sanatorium jest wiele napalonych babek- dodał, bo takie śluby na starość muszą być fun, łapanie życia póki jeszcze sobie gdzieś tam trwa!
- Będę synem którego nigdy nie miałeś - obiecał, oczywiście udając wzruszenie i udał, że ociera łezkę. A potem uniósł brwi - umów nas tak za dwanaście lat, nauczę go życia i podrywania kobiet, żeby miał jakieś wzorce - rzucił, złośliwiec jeden i nawet zaczepnie się uśmiechnął. No ale zdecydowanie nie był człowiekiem dla dzieci, nie nadawał się chyba do tego. Więc dobrze, że nie miał swoich.
- A co ty o tym wiesz? - zagadnął i pokręcił głową - no nic, chyba muszę ich po prostu przeczekać, aż sprawa ucichnie - dodał, nieco ciszej. - No a ty? Jak Twoja robota? Powiedz, że też daje ci się w kość… - poprosił i nawet westchnął cicho, nad swoim życiem tak ogólnie, co nie.