recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Starała się nie rozpamiętywać. Nie zachował się tamtego dnia tak, jak tego potrzebowała, ale było, minęło. Liczyło się to, że teraz byli razem. A teraz Alaska była najszczęśliwsza od bardzo dawna. Miała wrażenie, że przeszłość w końcu zostawili za sobą, Pearl, Josha, pożar... Mogli w końcu skupić się na sobie, dopracować na spokojnie to co nie grało tak do końca. Wierzyła, nawinie, że wypędzili wszystkie demony. Nie sądziła, że demony nadal tu były, tylko cicho schowane za fasadą uśmiechu. Czy znów była ślepa? Czy on był tak dobrym aktorem?
Była z nim świadomie, wiedząc jaki jest, choć nie wiedziała o nim wszystkiego. Wszyscy wybijali go jej z głowy, ale ona wiedziała czego chce, jego. Dawał jej szczęście, tak po prostu. Przy nim czuła się dobrze. Lubiła z nim rozmawiać, on rozumiał jej poczucie humoru, bo miał podobne. Lubiła z nim spędzać czas i dbać o niego, bo czuła, że w ten sposób może mu pokazać jak bardzo jej zależy, jak bardzo jest dla niej ważny. Seks można było mieć i bez uczuć, na prawdę dobry seks. Ale to nie tylko to ich łączyło. Byli w te klocki na prawdę dobrzy, przyciągali się i pociągali, ale ich związek na tym się nie kończył. Fakt, że chciał z nią zamieszkać pokazywał, że on znał jej potrzeby. Bo przecież nie chodziło tylko o to by jemu było dobrze w tym układzie, ale też jej. A ona coraz bardziej dusiła w się rodzinnym domu. Jej relacje z Alison też się dziwnie ostatnio zmieniały, ale jeszcze nie rozumiała o co w tym chodzi.
Czy gdyby znała jego myśli to czy umiałaby mu pomóc? Czy jej słowa i gesty by wystarczyły? Nie lubiła gdy coś przed nią zatajał i myślała, że powoli przestawał to robić. Nie sądziła, że ten nieszczęsny demon w jego głowie robi tam spustoszenie, siejąc zwątpienie w siebie i w nią, siejąc zamęt i mroczne myśli. Nie sądziła, że jej ukochany mężczyzna targnął się na swoje życie by zranić byłą kochankę. Nie wiedziała (jeszcze, bo w sumie może niedługo się tego dowie od Ever), że Chris spędzał wolny czas na kanapie u byłej żony. Alaska chciała mu wystarczać, chciała być nie tylko jego dziewczyną, kochanką, ale też partnerką i przyjaciółką. Może nie umiałaby mu pomóc sama, ale mogłaby mu pomóc znaleźć kogoś, czy coś, co byłoby w stanie to zrobić. Tymczasem była w bańce szczęścia, wypełnionej różem i brokatem, i całe jej ciało pokazywało jak jest w tym momencie szczęśliwa. Jak bardzo wierzy w to, że teraz już będzie tylko lepiej. Bo będzie, musiało być... inaczej po co to wszystko?
- Nie chcę być na twoim utrzymaniu. - wyjaśniła - Podzielimy się kosztami i obowiązkami. Ja mogę gotować, bo robię to lepiej niż ty. - planowanie wspólnego mieszkania, wspólnej przyszłości było cudowne, wydzielało endorfiny jak szalone. - Na razie nie planuj remontu. Może nie będzie tak źle. A jak sprzedasz swoją nową powieść za miliony dolarów, to kupisz nam dom z basenem. - teraz ona się szeroko uśmiechnęła. Nie, nie była materialistką. Ale zażartować z potencjalnych milionów i willi można było. Nie miało jednak znaczenia, czy będą mieszkać w kawalerce czy pałacu, byle razem. Aczkolwiek jeśli w końcu Werter do nich dołączy to wtedy może się zrobić ciasno.
- Myślałam o tym. Jeśli po Nowym Roku nadal będę mieć problemy ze snem, to pójdę do jakiegoś terapeuty. - obiecała - A co do pracy... pracuję nad portfolio, znalazłam jakieś kursy internetowe. Poszukam czegoś związanego z fotografią a co nie będzie wymagało częstych i długich wyjazdów. - zdradziła swój plan. Wiedziała, że w Lorne nie ma wiele opcji, ale przecież praca zdalna była jedną z opcji.

Chris Haynes
misio
nick
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Demony miały to do siebie, że potrafiły się chować za wieloma fasadami. Gdyby pewnie zobaczył go lekarz to z łatwością orzekłby, że jego depresja wróciła, ale ostatnio starał się unikać tego typu spotkań. Tak naprawdę miał wrażenie, że wymiksował się znacznie od życia i dopiero sprzedana książka miała sprawić, że powrócił do niego w pełnej krasie. Za wiele rzeczy się działo i żadna z nich nie układała się po jego myśli.
Wprawdzie pogodził się z faktem, że Pearl popełniła tak ohydną zbrodnię, ale jej przebieg wręcz go poraził. Przez kilka lat był przekonany, że to było świadome działanie i chciała zniszczyć jego. Ta myśl pozwalała mu przetrwać, bo zdawał sobie sprawę, że na to zasłużył i nie zrobiła niczego nagannego.
To po prostu karma, która wróciła do niego w najmniej oczekiwanym momencie. Mimo wszystko umiał to działanie zracjonalizować. Tymczasem świadomość, że to był tylko przypadek… Czuł się absolutnie przytłoczony faktem, że za jego życie odpowiada coś tak błahego jak pomyłka naćpanej, byłej kochanki. Praktycznie stracił wszystko w tym pożarze i nawet świadomość, że dzięki niemu poznał Alaskę, na niewiele się zdała.
Cholernie się bał, że znowu przyjdzie mu ją zawieść i tym samym dołączy do kobiet rozczarowanych Chrisem Haynesem. Było ich tak wiele, że czasami myślał, że powinny otworzyć klub.
Wiedział, że tego typu myśli to samospełniająca się przepowiednia, ale niewiele mógł na to poradzić. Powoli już zaczynał wpadać w stany paniki, a z nich prowadziła wręcz autostrada do piekła. Czuł, że po części zaproponowanie mieszkania Lockwood było aktem desperacji i przywołania się do porządku. Jej obecność zazwyczaj łagodziła i zmieniała wszystko, a on musiał naturalnie mieć się na baczności. Z tego też powodu łudził się, że znowu wszystko się ułoży, bo była obok niego i mógł zwrócić się do niej praktycznie z każdym problemem.
Niekoniecznie umiał o nich rozmawiać, racja, ale czasami jej obecność wynagradzała wszystko.
- Każdy byłby lepszy ode mnie w kuchni. Nie gotuję - sprostował i kiwnął głową, gdy stwierdziła, że chce się dokładać. Może i kiedyś by ją wyśmiał, ale obecnie nie był zbyt szczodry, bo nie miał z czego. Honorarium książkowe było jak widmo, które krążyło nad ich głowami do momentu aż napisze książkę. Zapewne właśnie jej ją zadedykuje, bo nikt nie wierzył w niego tak jak ona.
- Miałem dom z basenem. Właściwie z dwoma i powiem ci, że wtedy naprawdę rzadko go używałem - zastanowił się i roześmiał. Nie miał nic przeciwko życiu w luksusie, choć teraz planował przede wszystkim pokusić się o dobrą inwestycję. Wysłuchał jej propozycji na życie w skupieniu, choć jego dłonie niecierpliwie przesuwały się po jej ciele. - Słuchaj, nawet jeśli musisz wyjeżdżać… Ja się stąd nie ruszam, zawsze będę czekać na ciebie. Bardzo grzecznie - uniósł dwa palce, by złożyć przysięgę harcerza, ale nie był pewny czy jej dotrzyma.
To jej obecność odganiała wszystkie demony. Zdecydowanie jednak nie mógł jej tego powiedzieć, bo nie czułby się dobrze z faktem, że ją hamuje, zwłaszcza gdy sam wkrótce miał wydać książkę.

Alaska Lockwood
zdolny delfin
enchante #8234
recepcjonistka — PULLMAN Hotel
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Kolejny raz sercem się baw
I tak jest od lat bezradne
Gdyby miała choć cień podejrzeń co kryje się w głębi umysłu Chrisa, zrobiłaby wszystko by mu pomóc. Niestety osoby, które najbardziej tego potrzebują, często nie mówią o tym głośno. Skrywają się za fasadą uśmiechów, a w środku cierpią, złamane na milion kawałków. Alaska jeszcze nie znała Chrisa na tyle, by umieć rozpoznać symptomy. Może gdyby przeżyła z nim kilka lat, kilka epizodów depresyjnych czy załamań nerwowych, umiałaby rozpoznać, że to wraca. Może wtedy wiedziałaby jak mu pomóc, zanim ten mrok przezwycięży światło. Zanim Chris zacznie działać autodestukcyjnie, nim zrobi coś, czego z perspektywy czasu będzie żałował najbardziej na świecie.
Tymczasem Alaska dawała się porwać tej bańce szczęścia, wierząc, że teraz już będzie tylko lepiej. Sądziła, że najgorsze już za nimi. Naiwna... Zakręt a za nią przepaść były bliżej, niż byli skłonni pomyśleć.
- Tym bardziej biorę to na siebie. - zaśmiała się. Nie była jedną z tych kobiet, którym pasuje bycie kurą domową, ale wiedziała, że w kuchni jest niezła, może nie tak dobra jak jej matka, ale jej jedzenie ludziom smakowało. Poza tym nauczona była, że przez gotowanie dla bliskich okazuje się też im uczucie. A Alaska uwielbiała dbać o Chrisa. Był dla niej najważniejszy. Właściwie w ich małym świecie brakowało tylko psa. Na szczęście oboje zgadzali się w kwestii prokreacji, a wcześniejsze decyzje Chrisa w tym temacie zwalniały ich z potrzeby martwienia się o antykoncepcję itd. To było na prawdę wygodne.
- Ze mną by tak nie było. Kocham wodę. - przypomniała. Pewnie jakby miała własny basen, to by w nim spędzała sporo czasu, nie tylko pływając, ale też wylegując się na wielkim dmuchanym flamingu z książką w jednej i drinkiem w drugiej ręce. No może nie koniecznie na flamingu... może na zwykłym materacu.
Uniosła brwi zaskoczona.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Chrisem? - zaśmiała się. - Spokojnie, dopracujemy to jak tylko dostanę jakąś pracę. Na razie to jest czysto hipotetyczne. Ogarniemy to... razem. - uśmiechnęła się i pocałowała go czule. Tak... wierzyła, że wszystko się w końcu poukłada, bo jak długo może być zbyt trudno? Już wystarczy tych problemów i komplikacji. - A teraz... - zamruczała mu do ucha - Pora, żebyś mnie oprowadził współlokatorze. - oczywiście nie miała na myśli zwiedzania, bo przecież oboje mieli o wiele ciekawsze rzeczy do robienia. A żeby Chris nie miał wątpliwości co Alasce chodzi po głowie, zsunęła z siebie sukienkę. Tak... jednak zaczną od deseru, prawdziwe jedzenie zostawiając na koniec.

Chris Haynes

/ zt x2
misio
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ