malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Hej, brakuje tu tylko nawiedzonego domu na wzgórzu, choć ten pani Sommers ewidentnie do tego miana aspiruje – zauważyła, zanosząc się śmiechem, który prawdopodobnie zupełnie nie pasował do okoliczności, bo przecież nieładnym i w zdecydowanie kiepskim guście gestem było naśmiewanie się z posiadłości ekscentrycznej staruszki, którą Leighton kojarzyła jeszcze z czasów wczesnego dzieciństwa. Miała wrażenie, że wspomniana sąsiadka nie zmieniła się ani odrobinę, a przecież od wyjazdu Wyatt na studia minęło blisko dziesięć lat. To dopiero brzmiało jak dobry motyw do książki.
Powinieneś ostrożniej dobierać kobiety – mruknęła, choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie padło tu właśnie nic odkrywczego. Posławszy przyjacielowi zaczepny uśmiech, w pewien sposób pragnęła chyba dać mu do zrozumienia, że przecież znajdowali się w podobnej sytuacji, wszak wcale nie lepiej miały się jej własne doświadczenia z facetami, o czym najdosadniej świadczył fakt, że wolny wieczór spędzała na jego kanapie, nie zaś w łóżku jakiegoś nieprzyzwoicie przystojnego (choć oczywiście Chrisowi absolutnie nie umniejszała) kochanka, który z czasem mógłby aspirować na stanowisko jej partnera i męża. Bo Leighton, mimo dość drwiącego podejścia do spraw typowo sercowych, wciąż wierzyła, że miała jeszcze szansę na szczęśliwą relację, której idealnym zwieńczeniem byłby domek z ogródkiem i pies, a może nawet dzieci.
Może chciałabym je mieć? – Dopiero mówiąc o tym na głos, zdała sobie sprawę z tego, jak szorstko zabrzmiała; zupełnie jak zgorzkniała stara panna, której nie można było powiedzieć niczego, co nie zgadzało się z jej własnym sposobem postrzegania świata. – Nie planuję romansu. Nie, żeby to było coś, co można zaplanować – zarzekła się szybko, wywracając oczami w sposób mający zasugerować, że czuła się oburzona i urażona wystosowaną przez przyjaciela sugestią. – To chyba normalne, że człowiek się nad tym zastanawia? Dlaczego ten ktoś ułożył sobie życie z kimś innym? – Oczywiście, zdawała sobie sprawę z szerokiego wachlarza czynników mających wpływ na sukces lub porażkę danej relacji, ale ta, o której dywagowali aktualnie, zakończyła się przecież w dość nietypowy sposób. Burnett wyjechał, a wymiana listów bardzo szybko się urwała, co nie dawało wielu szans na sprawdzenie, co faktycznie byłoby, gdyby...
Jak się czujesz? Tak naprawdę – zagaiła miękko i ze szczerą troską, ale i dużo poważniej, tym samym nawiązując nie do jego miłosnych rozterek, ale samopoczucia w ogóle.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Ja myślę, że pani Sommers jest czarownicą. Kiedyś mnie złapała i przeklęła. Od tamtej pory skończyło się moje małżeństwo, mówię ci! - czasami opowiadał takie głupotki, ale tylko w jej towarzystwie i tylko dlatego, aby sprawić, żeby się roześmiała i wyszła ze swojej skorupki. On również posiadał całkiem mocny pancerz i zazwyczaj traktował ludzi z ewidentną wyższością, ale Lei była wyjątkiem i pozwalał nawet jej wierzyć w to, że wini staruszkę za niepowodzenie swojego związku. To również byłby świetny początek, ale wytrawnego horroru pokroju Kinga.
Powinien chyba zainwestować swój czas w większą eksplorację okolicy, skoro dostarczała ona aż takich wrażeń i była wenogenna. Być może jednak za napływ tego rodzaju przemyśleń odpowiadała whisky, którą pił niemalże duszkiem jak na pijaka przystało. Od meneli różnił się jedynie tym, że był przystojniejszy.
- Ta obecna jest niczego sobie! Może ją kiedyś nawet poznasz - mruknął, choć nie palił się z przestawianiem swoich przyjaciół z prostego powodu. Mogliby chlapnąć o nim naprawdę okropne rzeczy, a Chris niejednokrotnie zamotałby się w pajęczynie swoich kłamstw. Z tego powodu był raczej ostrożny z oswajaniem swoich bliskich. Nie potrzebował, zresztą, milutkich spotkań we troje, chyba że kończyłby się one w łóżku. Wtedy pewnie rozważyłby poznanie obu kobiet.
Z zamyślenia wyrwał go głos Wyatt, która oświadczyła, że chciałaby mieć dziecko. Spojrzał na nią i wytrzeszczył oczy. Tak naprawdę nigdy nie rozumiał tej potrzeby, bo on od dziecka odżegnywał się jak tylko mógł, ale najwyraźniej ludzie pragnęli tego cuda na dwóch kółkach, kaleczącego każdy język świata.
- Jak ostatnio sprawdzałem to po trzydziestce jest to możliwe. Tylko nie bierz mnie na ojca chrzestnego, nie przepadam za tym tałatajstwem - określił dzieci tak jednoznacznie, że mogła już doskonale wiedzieć, co o nich myślał. - I czy każdy się zastanawia? Nie wiem - przyznał szczerze. - Na moje robią to zazwyczaj kobiety, bo one lubują się w grzebaniu we własnych uczuciach i emocjach. Mężczyźni raczej podejmują świadome decyzje i nie powracają do tego nigdy. Ja przynajmniej tak mam - tylko, że istniała jakaś drobna niekonsekwencja w jego słowach, bo na jej pytanie o to jak się czuje, nie było żadnej prostej odpowiedzi.
- Próbowałem sobie ostatnio podciąć żyły szkłem, by zrobić jej na złość. Myślisz, że to kwalifikuje się już w kaftan? - dlaczego to właśnie jej o tym powiedział? Cóż, Lei nigdy nie oceniała i dlatego była jego najlepszą przyjaciółką.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To brzmi jak dobra inspiracja do kolejnej książki. Tak tylko mówię – zawyrokowała przez śmiech, choć szydzenie ze starszej, (nie)winnej osoby wcale nie należało do grona zajęć, które lubiła praktykować i z których czuła się jakkolwiek dumna. Faktem było jednak, że wspomniana sąsiadka wielokrotnie zaszła jej za skórę - czy to swoimi niewybrednymi komentarzami, czy po prostu rzucanymi z wyższością spojrzeniami, do których czuła się w pełni uprawniona. Gdyby zatem Chris zapragnął zainspirować się jej osobą, niewątpliwie byłoby to ciekawe urozmaicenie fabuły, nawet jeżeli zrzędliwa, acz bystra staruszka nie była niczym oryginalnym. Wyatt czuła jednak, że przyjaciel byłby w stanie ująć to w ciekawy dla czytelnika sposób.
Może? Kiedyś? – powtórzyła za nim z nieskrywanym powątpiewaniem i jawną dezaprobatą dla tak przedstawionego pomysłu. To wcale nie tak, że zamierzała wywierać presję i niemal zmuszać go do zorganizowania spotkania ze swoją wybranką, ale na pewno nie widziała powodów, by odwlekać to w nieskończoność, zwłaszcza że Leighton wcale nie była typem osoby, która wywlekała na wierzch niewygodne sytuacje oraz opowieści. Chris mógł mieć zatem pewność, że zaprezentowałaby z najlepszej strony nie tylko siebie, ale przede wszystkim jego, za co na koniec dnia na pewno byłby jej wdzięczny. Teraz tylko po prostu o tym nie wiedział.
Nie martw się. Najpierw musiałabym znaleźć kandydata na prawdziwego ojca – mruknęła w odpowiedzi, wywracając oczami, bo oczywistym było, że wspomniana rola przypadłaby albo jemu, albo ewentualnie bratu Leighton. Była to jednak kwestia bardzo otwarta, tak samo zresztą jak ewentualnego kandydata na tatusia. – Czyli jestem typową głupią babą, która niepotrzebnie to analizuje, bo on i tak żyje swoim życiem? – Nie musiał odpowiadać. Wyatt pokręciła głową, tym samym dając mu do zrozumienia, że musiał jej dodatkowo dobijać. W gruncie rzeczy wiedziała, że przyjaciel miał rację, a ona niepotrzebnie rozpatrywała różnej maści scenariusze.
Owszem. – Krótka, zwięzła odpowiedź zabrzmiała ostrzej, niż Leighton sobie to wyobraziła, ale obawa o to, co jeszcze mógłby zrobić w ramach kolejnej próby pogodzenia się z demonami przeszłości - lub zrobienia im na złość, jakkolwiek kiepsko to nie brzmiało - nieco ją przytłaczała. – Martwię się o ciebie.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Wszystko jest świetnym pomysłem do momentu, gdy siadasz i musisz to napisać- podsumował nieco gorzko, ale sam proces tworzenia nowej książki był dla niego gehenną. Wyszedł z wprawy i był przekonany, że zanim znowu poczuje się pewnie w siodle pisarskim to minie trochę czasu. Niezależnie od obietnic, jakie składał wydawcy, był tylko człowiekiem, a jego życie osobiste sprawiło, że wena pojawiała się i znikała. Oddałby cały swój majątek (którego nawet nie posiadał) w celu odnalezienia jej i zatrzymania na dobre.
Podobnie rzecz się miała z Alaską, więc wszelkie rozmowy zapoznawcze zostawiał na etap, gdy znowu będzie go pewna. Ostatnio trochę się różnili tak naprawdę w każdym aspekcie, więc oczekiwał, że pewnego dnia po prostu powie mu, że spotkała kogoś innego i go rzuci.
- Okej, planuję z nią zamieszkać, więc jak wpadniesz następnym razem to będzie. O ile mnie nie zostawi, a to całkiem możliwy scenariusz. Wiesz o tym- znała go też na tyle, by wiedzieć, że nie umiał w monogamię. Z żoną próbował i skończyło się to katastrofą, więc dlaczego miał się łudzić, że tym razem będzie inaczej?
Za to był przekonany, że Lei byłaby świetną mamą, bo jej troska o wszystkich bliskich była wręcz legendarna. Gdyby kiedykolwiek chciał mieć dziecko (a do tego nie dojdzie) to pewnie szukałby tego rodzaju mamy dla swojego szkraba.
- Zawsze mogę oddać ci spermę, wiesz?- i był w stanie zaoferować jej tego rodzaju pomoc, nawet jeśli nie wychowałby dziecka razem z nią. Pewnie ich wspólny potomek byłby wszechstronnie uzdolniony i wyglądałby jak milion dolarów. Przez moment ta myśl nawet mu się spodobała, pewnie ze względu na jego nikły udział w całym przedsięwzięciu.
Miał jednak tutaj sprawę do załatwienia, więc musiał odłożyć wizję ojcostwa. - Nie wiem- zaprzeczył. - Tylko on sam dokładnie wie, co dzieje się teraz w jego głowie, ale nie sądzę, by cokolwiek to zmieniło. Sama wiesz, że ma pewnego rodzaju zobowiązania, a ty nie z tych, która by wchodziła na ślepo w tego typu relacje - a mimo wszystko podejrzewał, że wiele miało okazać się w praktyce.
W końcu wiedzieli o sobie tyle na ile ich sprawdzono.
Sam Chris myślał, że nie jest typem samobójcy, a tu proszę.
Złapał ją za rękę, a potem dość szorstko objął swoim ramieniem. - Niepotrzebnie. Nie zrobię tego więcej. Wykreśliłem ją ze swojego życia, a w książce ją uśmiercę i zmasakruję. Brzmi jak dostateczna zemsta? - parsknął, bo po co mieli sobie psuć eurowizyjny wieczór takimi smutami.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Coś o tym wiem – mruknęła pod nosem, bardziej do siebie niż do niego, wszak nie widziała powodów do zwierzania się ze swoich narastających problemów z inwencją twórczą. Nie miała pojęcia, z czego wynikały tego typu trudności, ponieważ w dotychczasowej karierze raczej nie zdarzyło się jej mieć aż tak długiej, rozciągającej się w czasie przerwy. Pauzy trwały od kilku godzin do maksymalnie kilku dni, a Leighton celowo wykorzystywała ten czas na odpoczynek i zebranie sił. Teraz wraz z każdym dniem zwłoki było tylko gorzej, a ona wiedziała, że cierpliwość całego artystycznego świata miała granice. Jej niemoc funkcjonowała zatem na podobnej zasadzie; wszystko wydawało się dobrym pomysłem, dopóki nie musiała przysiąść przy płótnie i przenieść swoich wizji.
Świetnie. Tylko mnie zapowiedz. Nie chciałabym, żeby pogoniła mnie jakąś szmatą od podłogi – poprosiła całkowicie poważnie, nawet jeżeli sam wydźwięk jej słów i scenka brzmiały jak coś, z czego można byłoby się w przyszłości pośmiać. Wolałaby jednak uniknąć wszelkiej maści niedomówień. – To, że dotychczas z nikim ci nie wyszło, nie oznacza, że tym razem będzie tak samo. Jeśli masz się nastawiać negatywnie, to już teraz daj tej biednej dziewczynie spokój – skwitowała, wywracając oczami i z ogromnym trudem powstrzymując się przed ponownym szturchnięciem przyjaciela w bok lub ramię. Nawet jeżeli jego dotychczasowe doświadczenia z kobietami i związkami miały się raczej kiepsko, to przecież w tej relacji każde z nich miało mieć swego rodzaju czystą kartę.
To bardzo miłe z twojej strony, ale wyobraź sobie, że ja też chciałabym mieć frajdę z procesu tworzenia tego dziecka – burknęła przez śmiech, którym zanosiła się prawdopodobnie zbyt długo, jak na ich wiek. Wyatt nie sprawiała jednak wrażenia mocno tym przejętej, wszak żarciki niskiego sortu pasowały do ich znajomości jak ulał, a odczuwana w swoim towarzystwie swoboda pozwalała nawet na tego typu grubiańskie zaczepki.
W gruncie rzeczy była to dla niej perspektywa dużo wygodniejsza niż ponowne analizowanie tego, co działo się w głowie faceta, z którym spotkała się przed kilkoma laty i którego dane było jej zobaczyć ponownie po przyjeździe do Lorne Bay. Kilka kiwnięć głową miało zatem dać Chrisowi do zrozumienia, że ona również nie zamierzała robić niczego głupiego.
Doskonała zemsta – przytaknęła, przytulając się do niego na krótko, by ostatecznie znów się wyprostować i sięgnąć po pilota w celu włączenia tego, po co właściwie się tego wieczoru spotkali.

zt. x2
Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
ODPOWIEDZ