You were just too kind and I was too young to know
: 03 sty 2023, 01:18
44
Ostatni raz z rodzicami Autumn widziała się podczas świąt, a wcześniej tylko raz i miało to miejsce podczas jej długiego, przymusowego urlopu, kiedy to pomagała ojcu z naprawą sprzętu na farmie. A przynajmniej próbowała pomóc, bo jej wiedza ograniczała się do umiejętnego rozróżniania kluczy i narzędzi, i podawania ojcu zawsze odpowiedniego przyboru, jakiego akurat sobie życzył. Już za samo to dobrowolne zgłoszenie się do pomocy powinna zostać ulubionym dzieckiem państwa Goldsworthy. W kolejnych dniach zajęła się pomocą z zadomowieniem się w jej mieszkanku Sas oraz późniejszym powrotem do pracy. Poza lekkimi zawirowaniami z Dalem, który nagle zdecydował się wyjechać na jakiś czas z miasta, u Autumn nie działa się za wiele. Właściwie, poza tym jednym aspektem, związanym z byłym chłopakiem, nie działo się w zasadzie nic. Chodziła do pracy i skrupulatnie schodziła Dickowi z drogi, choć z jej temperamentem nie było to najłatwiejsze zadanie pod słońcem; spotykała się z przyjaciółmi; spędzała pewnie czas z Sas i co jakiś czas widywała się ze swoim bratem.
Kiedy pojawiła się na farmie Goldsworthy zastała matkę i starszą siostrę w kuchni, więc po szybkim przywitaniu się, zostawiła je pogrążone w rozmowie i zaczęła krążyć po domu w poszukiwaniu reszty rodziny. Wówczas usłyszała gromki śmiech, który rozpoznała niemal od razu, gdyż należał do jej ojca i to za nim podążyła z cichym westchnieniem. Szybkim krokiem zbiegła do piwnicy, gdzie znajdowały się zapewne zapasy alkoholowe pana Goldsworthy, i niewiele myśląc po zwinnym zeskoczeniu z ostatniego stopnia, skręciła w lewo, już z daleka dając znać o swojej obecności. — Twoja ulubiona córka przyszła — oznajmiła melodyjnie. Pan Goldsworthy miał ich tylko trzy i jednego syna, więc Autumn mogła śmiało obstawiać, że była tą ulubioną, choć w rzeczywistości tak zapewne nie było, bo jako nastolatka sprawiała najwięcej problemów. Dobrze, że chociaż syn mu się udał. Niemniej, teraz z godną i wystarczająco płatną pracą, i stabilną sytuacją życiową, Autumn miała prawa do takich żarcików i promiennego szczerzenia się do swojego rodzica. I dopiero, gdy przestąpiła jeszcze parę kroków i znalazła się bliżej, spostrzegła, że jej ojciec ma gościa. I to nie byle jakiego gościa. — Dzień do… Och, ummm… Cześć — zreflektowała się szybko, nieco zaskoczona widokiem właśnie Oriona. Jej uśmiech nieco zmalał, ale nadal pozostawał na jej obliczu wraz z lekkim zmarszczeniem brwi. Z trudem powstrzymała efektowne opadnięcie szczęki. Omiotła spojrzeniem stolik, przy którym siedzieli panowanie i dostrzegła na nim butelkę w połowie pustą oraz dwie szklaneczki. Wyglądało na to, że ojciec nie żartował z tym koniakiem. — Ulubiona? Raczej marnotrawna. Dawno cię nie było, Addy — rzucił pan Goldsworthy z uśmiechem, rzeczywiście uradowany widokiem latorośli. — Miałam ostatnio sporo pracy — wymigała się słabo, bo przecież zawsze miała sporo pracy. Choć musiała przyznać, że Dick jej ostatnio nie oszczędzał i dawał jej dość niewdzięczne zmiany. A skoro o jednym Remingtonie mowa… — Nie będę wam przeszkadzać — rzuciła pośpiesznie, zerkając na Oriona, a następnie na swojego ojca i już miała zamiar się wycofać, ale pozwoliła sobie na ukradnięcie jeszcze paru ciasteczek ze stolika.
Orion Remington
Ostatni raz z rodzicami Autumn widziała się podczas świąt, a wcześniej tylko raz i miało to miejsce podczas jej długiego, przymusowego urlopu, kiedy to pomagała ojcu z naprawą sprzętu na farmie. A przynajmniej próbowała pomóc, bo jej wiedza ograniczała się do umiejętnego rozróżniania kluczy i narzędzi, i podawania ojcu zawsze odpowiedniego przyboru, jakiego akurat sobie życzył. Już za samo to dobrowolne zgłoszenie się do pomocy powinna zostać ulubionym dzieckiem państwa Goldsworthy. W kolejnych dniach zajęła się pomocą z zadomowieniem się w jej mieszkanku Sas oraz późniejszym powrotem do pracy. Poza lekkimi zawirowaniami z Dalem, który nagle zdecydował się wyjechać na jakiś czas z miasta, u Autumn nie działa się za wiele. Właściwie, poza tym jednym aspektem, związanym z byłym chłopakiem, nie działo się w zasadzie nic. Chodziła do pracy i skrupulatnie schodziła Dickowi z drogi, choć z jej temperamentem nie było to najłatwiejsze zadanie pod słońcem; spotykała się z przyjaciółmi; spędzała pewnie czas z Sas i co jakiś czas widywała się ze swoim bratem.
Kiedy pojawiła się na farmie Goldsworthy zastała matkę i starszą siostrę w kuchni, więc po szybkim przywitaniu się, zostawiła je pogrążone w rozmowie i zaczęła krążyć po domu w poszukiwaniu reszty rodziny. Wówczas usłyszała gromki śmiech, który rozpoznała niemal od razu, gdyż należał do jej ojca i to za nim podążyła z cichym westchnieniem. Szybkim krokiem zbiegła do piwnicy, gdzie znajdowały się zapewne zapasy alkoholowe pana Goldsworthy, i niewiele myśląc po zwinnym zeskoczeniu z ostatniego stopnia, skręciła w lewo, już z daleka dając znać o swojej obecności. — Twoja ulubiona córka przyszła — oznajmiła melodyjnie. Pan Goldsworthy miał ich tylko trzy i jednego syna, więc Autumn mogła śmiało obstawiać, że była tą ulubioną, choć w rzeczywistości tak zapewne nie było, bo jako nastolatka sprawiała najwięcej problemów. Dobrze, że chociaż syn mu się udał. Niemniej, teraz z godną i wystarczająco płatną pracą, i stabilną sytuacją życiową, Autumn miała prawa do takich żarcików i promiennego szczerzenia się do swojego rodzica. I dopiero, gdy przestąpiła jeszcze parę kroków i znalazła się bliżej, spostrzegła, że jej ojciec ma gościa. I to nie byle jakiego gościa. — Dzień do… Och, ummm… Cześć — zreflektowała się szybko, nieco zaskoczona widokiem właśnie Oriona. Jej uśmiech nieco zmalał, ale nadal pozostawał na jej obliczu wraz z lekkim zmarszczeniem brwi. Z trudem powstrzymała efektowne opadnięcie szczęki. Omiotła spojrzeniem stolik, przy którym siedzieli panowanie i dostrzegła na nim butelkę w połowie pustą oraz dwie szklaneczki. Wyglądało na to, że ojciec nie żartował z tym koniakiem. — Ulubiona? Raczej marnotrawna. Dawno cię nie było, Addy — rzucił pan Goldsworthy z uśmiechem, rzeczywiście uradowany widokiem latorośli. — Miałam ostatnio sporo pracy — wymigała się słabo, bo przecież zawsze miała sporo pracy. Choć musiała przyznać, że Dick jej ostatnio nie oszczędzał i dawał jej dość niewdzięczne zmiany. A skoro o jednym Remingtonie mowa… — Nie będę wam przeszkadzać — rzuciła pośpiesznie, zerkając na Oriona, a następnie na swojego ojca i już miała zamiar się wycofać, ale pozwoliła sobie na ukradnięcie jeszcze paru ciasteczek ze stolika.
Orion Remington