I don't wanna hear your wedding bells
: 05 gru 2022, 14:09
10.
- Dziwna jakaś - słowa pani Miller aż zbyt intensywnie dotarły do jej uszu, kiedy próbowała zająć miejsce w ostatniej ławce, gdzieś na samym końcu alejki przed obrzydliwie przystrojonym kościołem. Wolałaby tego nie słyszeć, bo podobne opinie na jej temat krążyły jeszcze nim potrafiła sięgnąć brodą stołu. - Teraz te młode baby takie są - wtrącił sędziwy John Nutter, dziadek panny młodej. - Kto by pomyślał, żeby takie rzeczy...
- Jakby to brakowało normalnych zawodów i zainteresowań. To nie można już iść na fryzjerkę albo krawcową? Moja córcia, wiesz pan, ta najmłodsza, to pielęgniarstwo skończyła. To jak doktorka prawie, wszyscy jej się w pas kłaniają. Co u ciebie słychać, kochanieńka? - naturalnie ostatnie słowa skierowane były do Tate. Och, biedna, nieszczęśliwa Tate - kobieta nawiedzona, z niezrozumiałymi przez innych mocami – męczyła się na tym ślubie niemożebnie.
Po trzydziestosekundowej wymianie półzdań, w końcu zostawiono ją w spokoju. Na zewnątrz panował taki upał, że sukienka kleiła się do skóry, a w powietrzu unosił zapach spalonego asfaltu i wyschniętej ziemi. Było więc źle. A chwilę później zrobiło się jeszcze gorzej, gdy obok dostrzegła postać, której widoku ani trochę nie potrzebowała do szczęścia. Rozejrzała się nerwowo, szukając drogi ucieczki, ale na to chyba już nieco za późno.
- Ty też przyszłaś poszydzić z Mary, której mężem będzie Jerry i która przyjmie jego nazwisko i od tej pory będzie nazywać się Mary Berry? - Tate chyba wolała, kiedy jej niedoszła miłość posługiwała się swoim wcześniejszym nazwiskiem, bo zanim w jej życiu pojawił się Jerry Berry, Nutter nie brzmiało najgorzej, o ile człowiek nie rozmyślał ciągle o dosłownym znaczeniu tego słowa.
Oczami wyobraźni wielokrotnie stawała przed ołtarzem u boku Mary Nutter, która z niepohamowaną radością przyjęła zaręczyny podczas romantycznego spaceru po Kings Canyon. Wprawdzie Tate z romantyzmem niewiele miała wspólnego, ale w swojej głowie lubiła udawać, że stać ją było na takie niecodzienne gesty. No i nazwisko Nutter doskonale odzwierciedlałoby jej osobowość, przynajmniej według sąsiadów. Może wtedy pani Miller nie miałaby się czego przyczepić, chociaż znając ją, to nie pojawiłaby się wtedy na ślubie dwóch kobiet. Wątpliwa sprawa, że nawet sam dziadek panny młodej wziąłby udział w tak szczególnym wydarzeniu. Czy to dlatego Mary za wszelką cenę chciała wyjść za mąż za Jerry'ego. I czy Tamilla Silversmith, która usiadła na drugim końcu ławki, miała takie same podejrzenia? Przecież z Mary nie był znowu żaden taki cud, więc co takiego w niej widziały, rozpoczynając nie do końca zdrową rywalizację o jej względy?
Tamilla Silversmith