Chapter two: drunk talks
: 07 lip 2021, 09:35
003.
Stawiała powolne kroki w kierunku zapełnionej kwiatami, zielonej furtki. Słońce wydawało się u szczytu możliwości, ogrzewając półnagie plecy i dając więcej witamin niż nie jedna porządna tabletka w aptece. Ptaki śpiewały w najlepsze, dostając akompaniament od szumiących pod wpływem wiatru drzew i trawy. Uniosła leniwie dłoń, obracając między palcami duży, złoty klucz na metalowym łańcuszku. Nie miała pojęcia jak się przy niej znalazł, jednak jakimś cudem doskonale wiedziała, że będzie pasować do kwiecistej furtki, przy której się znalazła. Ujęła okrągłą klamkę i umieściła klucz w odpowiedniej dziurce, przekręcając niepewnie zamek. Cichy trzask dotarł do jej uszu, dając zielone światło na przejście. Zawahała się. Czy na pewno powinna? Czy będzie tam mile widziana? A co jeśli nie spodoba się jej to, co zaraz zobaczy? Kłębek myśli zawisł nad jej głową, przepychając się o miejsce na podium. Drzwiczki uchyliły się samoistnie, zupełnie jakby ktoś otworzył je za nią. Zaproszenie. Wzięła to za zaproszenie.
Spojrzała na układającą się pod bosymi stopami kamienną ścieżkę, otoczoną niewielkimi, niebieskimi kwiatami. Niezapominajki - pomyślała, przypominając sobie słowa matki i wierszyk, który mówiła jej zawsze przy pleceniu wianków na działce.
Niezapominajki są to kwiatki z bajki, które szepczą skromnie: Nie zapomnij o mnie.
Powtarzała w myślach, przemieszczając się wzdłuż kamiennej śnieżki i wtedy go zobaczyła - stał na końcu drogi, tuż przy drewnianym domku i spoglądał na nią z wielkim uśmiechem. Chłopiec w wieku około szczęściu lat uniósł wysoko dłoń i podskakując delikatnie pomachał serdecznie, wykrzykując jej imię. Benny. Samotna łza radości spłynęła po zaokrąglonym policzku, spadając prosto na białą koszulkę.
- Benny! - krzyknęła, ruszając w jego stronę przyśpieszonym krokiem, kiedy nagle głośny dźwięk alarmu rozbrzmiał dookoła.
Ociężale przewróciła się na drugi bok, pocierając zaspane oczy i czoło, na którym znajdowało się kilka kropel potu. Co to kurwa było? Wykonała głębszy oddech, próbując powrócić do rzeczywistości i zrozumieć co do cholery wyrwało ją ze snu. Snu, do którego nagle desperacko zapragnęła wrócić. Minęło kilka sekund, zanim doszło do niej, że źródłem całego zamieszania był telefon wyśpiewujący słodkie melodie blink-182.
Leniwym ruchem dłoni wymacała wibrujące urządzenie i z przymrużonymi, wciąż nieprzyzwyczajonymi do nadmiaru światła oczami spojrzała na wyświetlacz: Otis. Przesunęła zieloną słuchawkę, przykładając wyjątkowo ciężką komórkę do ucha.
- Mam nadzieje, że masz dobry powód, dla którego dzwonisz do mnie o tej porze - rzuciła z nadmiarem chrypki w głosie. Odsunęła na moment telefon, żeby spojrzeć, która właściwie była godzina i kiedy na zegarze zobaczyła trzecią w nocy wiedziała, że chłopak nie dzwoni wcale na zwykłe daily pogaduchy - Halo, Otis? Jesteś tam? - dopytała, mając wrażenie, że po drugiej stronie słuchawki nie słyszy żadnego odzewu.
- Wszystko okej? - podniosła się, ponownie przecierając twarz dłonią. No bo co jeśli to coś poważnego?
Otis Goldsworthy