you feel you failed her
: 09 lis 2022, 14:17
- 10.
Lorne Bay zaczęło stanowić nicość w chwili gdy Jennifer Croocker oddała swój ostatni oddech.
Teraz trudno było tu funkcjonować.
Każdego poranka budząc się w wielkim łożu Florina Bridwhistle zapominała o tym braku; lecz kiedy umysł rozszerzał horyzonty - ból był tak samo bolesny. Utrata rodziny, najbliższej osoby w całych wszechświecie tworzyła w ciele aktorki niekończącą się rozpacz. Jen była jej opoką, azylem - wystarczyło kilka słów siostry, aby ponownie rozpoczęła wierzyć w siebie. Tęskniła za nią, za perlistym śmiechem, nutą słodkiego zapachem perfum gdy przechodziła obok - kompromisami (gdzie odbędą się święta lub gdzie mają się spotkać), a nawet za tą upartością, oraz pewnym, a zarazem uszczypliwym wypowiadaniem własnego zdania. Do końca życia będzie żałować, że nie spędziła z nią więcej czasu.
W Lorne Bay pojawiła się po raz drugi od śmierci bliźniaczki trzy miesiące temu (wcześniej była na jej pogrzebie, zaledwie jeden dzień...) - w jednym celu, choć pobyt zdecydowanie się przedłużył (planowała być tu najwyżej dwa tygodnie) koncepcja wizyty nie uległa zmianie. Kupiła dom - nie dla siebie, lecz dla matki Dorothy, kobieta było już po pięćdziesiątce (...wielkimi krokami zbliżała się sześćdziesiątka) - dlatego zdaniem Floriny nie powinna wciąż zajmować się farmą, która nawiasem wymagała od wszystkich aż nadmiaru energii. Niestety przeprowadzenie Dottie nie było takie proste, prócz upartości i usilnego trzymania się przeszłości na drodze aktorki stała jeszcze jedna osoba. Bennett Croocker, mąż (a raczej wdowiec) - po śmierci Jenny odziedziczył połowę majątku co zakomunikował Bridwhistle przy ostatniej rozmowie, a żeby tego jeszcze było mało nie planował wynieść się stąd, ani tym bardziej odsprzedać swoich udziałów. Mógł o tym zadecydować - wszystko było legalne - otóż zdążyli to sprawdzić już prawnicy Flo. Co za bezczelność. Była zła, poirytowana - i coraz bardziej wyzwalała się w niej nienawiść do mężczyzny - choć ze wszystkich sił starała się go tolerować; tego chciałaby Jen.
Właśnie Jen...
Na cmentarz przyjeżdżała trzy razy w tygodniu, niestety za każdym razem kończyła w samochodzie - widok nagrobka bliźniaczki wywoływał w aktorce wymioty. Nie umiała na niego spojrzeć, albowiem wtedy zaakceptowałaby formę tej straty. Jednak dzisiaj było inaczej - i choć serce blondynki niemiłosiernie waliło - jakby chciało wyrwać się z klatki - to jednak z bukietem białych róż (jej ulubionych) pewnie szła przez wąskie uliczki marmurowych płyt. Ustała przy tym właściwym, a zielone ślepia odczytały napis:
„Jennifer Croocker
córka, siostra,
żona matka...”
Przełknęła ślinę - kładąc na ziemi wiązankę - przez ciało Flo, przeszedł dreszcz - nie chciała tu być (a kto by chciał?); te całe szaleństwo wprawiało w niej rozgoryczenie, dlaczego Jen?
Gem Fernwell