lorne bay

Cheabol – to jedno słowo zawsze opisywało go lepiej niż by tego chciał. Jako spadkobierca jednego z mniejszych konglomeratów w Korei Południowej, czuł, że zawsze ma jakąś rolę do odegrania: upragnionego syna; wybitnego ucznia; potentata branży technologicznej; przyszłego, perfekcyjnego męża.

Nie bywał po prostu sobą.

Wtedy poznał Jego. Za wcześnie, bo podczas obowiązkowej w Korei służby wojskowej. Już wcześniej przeczuwał, że mężczyźni w jego życiu będą stanowić pewien problem natury biologicznej. Jednak zawsze pod presją twardych, niepisanych obowiązków syna konglomeratu, potrafił się tej naturze oprzeć. Dopiero On przewrócił jego świat do góry nogami. Od zawsze miał wytyczoną ścieżkę i tylko raz, w chwili zapomnienia, prawie z niej zboczył, choć półtorej roku po skończeniu służby nigdy o tym nie mówił. Nie musiał, bo jak było zaplanowane już przy jego urodzeniu, przejął stanowisko dyrektora po ojcu, wziął ślub, założył rodzinę. Zrobił nawet więcej, rozwinął firmę w Singapurze, a następnie przez tamtejsze partnerstwa otworzył oddział w Australii.

Z przyczyn biznesowych i osobistych.

Prowadzi bowiem podwójne życie. Życie w Korei, gdzie pojawia się rzadko, do kilkunastu weekendów w roku i gdzie udaje perfekcyjnego syna, kochającego męża i ojca dwójki dzieci. Drugie – prawdziwe życie to to, które toczy się w Australii, w której prowadzi międzynarodowy biznes i gdzie potajemnie próbuje spełniać się też uczuciowo.