Nothing else can save me, S.O.S.!!
: 15 wrz 2022, 00:50
003.
Podobno łatwo jest komuś radzić, ale już znacznie trudniej było się do tych rad zastosować samemu. I chyba Pris była tego idealnym przykładem. Bo chociaż pomagała naprawiać innym swoje błędu, poukładać życie na nowo, to sama jakoś nie mogła dojść do ładu ze swoim własnym. Chociaż, może to taka ogólna, kosmiczna prawda dotycząca wszystkich psychologów i psychoterapeutów? Jeżeli tak, to było to jakimś pocieszeniem, marnym co prawda, ale zawsze pocieszeniem. Ostatnio przechodziła przez bardzo... osobliwy czas w swoim życiu. Już od jakiegoś czasu balansowała na krawędzi rozwodu, jeszcze do niedawna łudząc się, że może coś z tego wyjdzie, chociaż widok Ala doprowadzał ją do szału. Ostatnio jednak mistrzowsko wręcz skomplikowała swoją relację ze swoim najlepszym przyjacielem. Bo tak, Gabe właśnie tym dla niej był. Prawdopodobnie na przestrzeni lat stał się dla niej niezmienną częścią jej życia. Stała przy nim dzielnie, kiedy życie zdawało się śmiać mu prosto w twarz. Aż w końcu sama potrzebowała podobnej pomocy i wbrew sobie poczuła coś, czego poczuć się nie spodziewała. I coś, czego poczuć w gruncie rzeczy nie chciała. A teraz? Jak każda, racjonalna, dorosła osoba uciekała przed zmierzeniem się z własnym problemem, czyli trochę unikała spotkania z Gabem. I pewnie gdyby była mądrzejsza, to nie chcąc uniknąć nawet przypadkowej konfrontacji z Gabem, nie przychodziłaby na plażę. Wmawiała sobie jednak, że chciała po prostu popływać. I to też właśnie robiła. Właściwie już miała sobie pogratulować - cały wypad na plażę udało jej się spędzić właściwie bezproblemowo. Zebrała się na parking i właściwie już miała wrzucać rzeczy na parking, kiedy zobaczyła jego. Zirytowana kazała swojemu sercu się uspokoić chociaż to zaczęło pędzić jak szalone. Zaczęła się szybko wrzucać rzeczy do auta, ale jak to bywa, w pośpiechu wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Wciskając rzeczy do środka uruchomiła klakson co nie dość, że zwróciło na nią uwagę - a raczej na jej połowę wystającą z auta - to jeszcze zbudziło pewnego śpiocha, leżącego przy krawędzi parkingu. Wombat nie wydawał się zadowolony z powodu przerwania mu popołudniowej drzemki, o czym przekonała się dopiero, gdy zatrzasnęła za sobą drzwi pasażera i stanęła z najeżonym zwierzęciem twarzą w twarz. Nim pomyślała, niekontrolowany krzyk wydarł się spomiędzy jej ust, nim zdążyła zatknąć je dłońmi. Czy to miał być jej koniec? Pokonana przez wombata?
Gabe Flemming
Podobno łatwo jest komuś radzić, ale już znacznie trudniej było się do tych rad zastosować samemu. I chyba Pris była tego idealnym przykładem. Bo chociaż pomagała naprawiać innym swoje błędu, poukładać życie na nowo, to sama jakoś nie mogła dojść do ładu ze swoim własnym. Chociaż, może to taka ogólna, kosmiczna prawda dotycząca wszystkich psychologów i psychoterapeutów? Jeżeli tak, to było to jakimś pocieszeniem, marnym co prawda, ale zawsze pocieszeniem. Ostatnio przechodziła przez bardzo... osobliwy czas w swoim życiu. Już od jakiegoś czasu balansowała na krawędzi rozwodu, jeszcze do niedawna łudząc się, że może coś z tego wyjdzie, chociaż widok Ala doprowadzał ją do szału. Ostatnio jednak mistrzowsko wręcz skomplikowała swoją relację ze swoim najlepszym przyjacielem. Bo tak, Gabe właśnie tym dla niej był. Prawdopodobnie na przestrzeni lat stał się dla niej niezmienną częścią jej życia. Stała przy nim dzielnie, kiedy życie zdawało się śmiać mu prosto w twarz. Aż w końcu sama potrzebowała podobnej pomocy i wbrew sobie poczuła coś, czego poczuć się nie spodziewała. I coś, czego poczuć w gruncie rzeczy nie chciała. A teraz? Jak każda, racjonalna, dorosła osoba uciekała przed zmierzeniem się z własnym problemem, czyli trochę unikała spotkania z Gabem. I pewnie gdyby była mądrzejsza, to nie chcąc uniknąć nawet przypadkowej konfrontacji z Gabem, nie przychodziłaby na plażę. Wmawiała sobie jednak, że chciała po prostu popływać. I to też właśnie robiła. Właściwie już miała sobie pogratulować - cały wypad na plażę udało jej się spędzić właściwie bezproblemowo. Zebrała się na parking i właściwie już miała wrzucać rzeczy na parking, kiedy zobaczyła jego. Zirytowana kazała swojemu sercu się uspokoić chociaż to zaczęło pędzić jak szalone. Zaczęła się szybko wrzucać rzeczy do auta, ale jak to bywa, w pośpiechu wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Wciskając rzeczy do środka uruchomiła klakson co nie dość, że zwróciło na nią uwagę - a raczej na jej połowę wystającą z auta - to jeszcze zbudziło pewnego śpiocha, leżącego przy krawędzi parkingu. Wombat nie wydawał się zadowolony z powodu przerwania mu popołudniowej drzemki, o czym przekonała się dopiero, gdy zatrzasnęła za sobą drzwi pasażera i stanęła z najeżonym zwierzęciem twarzą w twarz. Nim pomyślała, niekontrolowany krzyk wydarł się spomiędzy jej ust, nim zdążyła zatknąć je dłońmi. Czy to miał być jej koniec? Pokonana przez wombata?
Gabe Flemming